MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wozak tymczasem poruszył się w kapturze Mereta. Chłopak to poczuł...

=====

Malacath tymczasem wszedł do swojej kajuty.
- Namira. Gdzie Arcan? - spytał
- Chyba poszedł się przygotować - patrzyła się nadal przez okno.
Lord podszedł do niej.
- Powiedziałaś mu to? - spytał elf, jednak nie dostał odpowiedzi - Powiedziałaś?! - krzyknął
- Nie! - odpowiedziała
Malacath odwrócił się i odszedł w stronę wyjścia.
- Będziesz przez cały czas siedziała w swojej komnacie - rzekł Lord.
- Ja i tak będę walczyć - powiedziała, jednak usłyszała trzask drzwi.
Lord wyszedł, a Namira nadal się nad wszystkim zastanawiała...

=====

Neclar tymczasem nadal przedzierał się przez las.
- Co do licha! - wykrzyknął Meret, puścił bagaże
Chłopak wyrzucił coś ze swojego kaptura. Był to wozak, nie wiedział że był to Ravcore.
- Bombarda! - krzyknął obok zwierzęcia.
Wozak odleciał w bok, przeturlał się trochę po glebie po czym zmienił w Ravcore. Zabójca wyrzucił dwa sztylety, jeden po drugim w stojących obok Mereta piratów. Jeden wbił się w rękę, drugi pirat dostał w bark. Obaj padli na ziemię z bólu.
- To ty! - krzyknął Meret
- Drętwota! - krzyknął w Ravcore'a
Ravcore odskoczył w bok po czym zaczął uciekać...
- Stój morderco! - krzyknął Meret
- Avada Kedavra! - nie trafił
- Bombarda Maxima - trafił pod nogi Ravcore'a, ten przewrócił się.
Meret wybiegł z Ravcorem na tyle daleko by Cecilia dostrzegła go ze statku Barbarossy.
Ravcore kopnął nadbiegającego Mereta w brzuch. Zaraz po tym wyrzucił sakwę ze złotem. Monety rozsypały się po całym terenie. Piraci zaczęli zbierać monety z gleby. Ravcore wstał i znów zaczął uciekać. Tłum piratów zasłonił zabójcę...
Przed chwilą Meret wraz z Piratami był w Rezydencji Barbarossy. Wzięli walizki i wyszli. Meret powiedział Vincent'owi, że czekają na niego na statku.
Vincent wstał z kanapy... Rozejrzał się po salonie.
- Przyjaciel... Dobry. - Powiedział, a następnie spoglądnął na swój obraz. Chwycił go i położył na stoliczku. Pstryknął palcami i w jego dłoni pojawiła się czerwona kokardka. Położył ją na obrazie na znak, że to prezent. Popatrzył jeszcze chwilę swoim zezowatym spojrzeniem, a następnie ruszył zgarbiony w kierunku drzwi wyjściowych...
Gdy Vincent wyszedł na zewnątrz, usłyszał krzyk mew, śpiewy w oddali. Blask słońca huknął mu w twarz, oślepiając go. Zakrył oczy ręką i swoim czarnym rękawem od szaty.
Vincent dostrzegł w oddali Zemstę Królowej Anny.
- Statek... Duży statek. - Rzekł i zaczął dreptać w kierunku portu.
Cecilia nadal stała w porcie, tuż obok wejścia na Zemstę. Usłyszała huki i hałasy dobiegające z oddali. Zauważyła leżącego Mereta, wysypane pieniądze na ziemi i jej bagaże leżące na ziemi.
- Co się stało? - Powiedziała, a następnie zauważyła, że różni ludzie zbliżają się do jej bagaży i próbują je otworzyć, ukraść. Tak samo jak forsę leżącą na ziemi.
Vretham akurat zszedł z pokładu Zemsty, do portu.
- Vrethamie! - Cecilia krzyknęła do niego i wskazała Mereta i bagaże.
- Zajmę się tym, Królowo. - Odrzekł Kwatermistrz. Zabrał ze sobą dwójkę Piratów i ruszyli w kierunku tego miejsca.
Vincent był już blisko... Po drodze zobaczył leżącego Meret'a i bagaże Cecilii. Widział, że próbują je ukraść.
- Rzeczy Cecilii! - Wrzasnął, a następnie ruszył na ludzi... Wpadł na nich i przewrócił jednego Pirata... Zaczął okładać go pięściami.
Ravcore był już daleko od miejsca zdarzenia. Po chwili przemienił się znów w Wozaka i zmierzał do szkuner.

=====

Lord tymczasem dotarł do swojej komnaty. Legioniści po ujrzeniu Malacatha ustawili się w szereg i ustali na baczność. Elf zamknął za sobą drzwi. Przemierzył kilka metrów do swojego małego warsztatu. Oparł się rękoma o stół.
- Miraak... rozumiem że przedstawił wam mój plan - powiedział, nadal stał tyłem.
- Oczywiście Lordzie, jednak nie przedstawiałem szczegółów - odrzekł Miraak.
Lord milczał przez chwilę...
- To będzie nasza ostatnia defensywa. Macie tego świadomość...? - spytał
- Tak Panie - odpowiedzieli razem
- Dagon... Sha'dir... Miraak... - wymienił imiona znajdujących się w pomieszczeniu Legionistów, odwrócił się i na nich spojrzał
- To wy będziecie bronili najważniejszych miejsc Twierdzy. Jednak musicie się liczyć z waszą śmiercią - dodał.
Legioniści stali niewzruszeni, nie bali się śmierci.
- Talos i Auriel będą stacjonować w zamku Cecilli. Oni również liczą się z porażką.
- Jednakże nie będzie porażki - dodał po chwili.
Vincent siedział okrakiem na leżącym Piracie, który próbował dobrać się do bagażu Cecilli i okładał go pięściami po pysku. Pirat miał zmasakrowaną twarz, wypluł już 2 zęby.
- Przestań... Kreaturo... - Skamlał, plując krwią.
- Patrzcie, ten du*ek okłada Jeremiego! Brać go! - Krzyknął Pirat... Dwóch jego kompanów zaczęło zachodzić Vincent'a od tyłu. Do Meret'a też podeszła już dwójka Piratów, trzymali go.
- Czemu wysypałeś tutaj złoto? Czyje to bagaże? - Spytał jeden Pirat Meret'a.
- To nie ja... Jakiś facet tu... był.. - mówił Meret, mrużąc oczy.
- Kłamiesz, psie! Nauczymy Cię pokory... Sądzisz, że skoroś taki bogaty, to możesz rozrzucać złoto pod nasze nogi, niczym ochłapy dla psów?! - Wrzasnął Pirat.
Trzeci podszedł do nich.
- Przecież ktoś jeszcze tu był... Ale uciekł, niczym szczur. Nie widziałeś? - Powiedział Pirat. Ten drugi, trzymający Meret'a odwrócił się.
- Co? Nic żem nie widział. - Odrzekł.
Dwójka Piratów zaszła Vincent'a od tyłu... Chwycili go za ręce i odciągnęli od leżącego zmasakrowanego Pirata... Cisnęli Vincent'em na ziemię i zaczęli go kopać. Vincent się wydzierał.
Tymczasem, do miejsca zdarzenia dobiegł już Vretham i dwójka Piratów z załogi Barbarossy.
- Co się tu dzieje, szczury?! - Wrzasnął Vretham i obalił na ziemię jednego z Piratów, próbujących okraść bagaże.
- To Vretham! - Wrzasnął jeden z wrogich Piratów.
- Dlaczego próbujecie dobrać się do bagaży Królowej, gnidy?! Dlaczego okładacie jej kompanów?! - Pytał Vretham, spojrzał na glebę.
- Czyje to złoto? - Spytał.
Piraci uspokoili się, puścili Meret'a i Vincent'a... Vincent huknął jednemu w plery.
- Spokojnie, Vincencie! Już nic nie zrobią! - Krzyknął Vretham. Vincent splunął, a następnie zaczął zbierać bagaże Cecilii z ziemi.
- Złoto? - Powiedział wrogi Pirat.
- Jakiś facet tu był... Miał sztylety. Skasował dwóch Piratów, którzy towarzyszyli temu człowiekowi. - Pirat wskazał Meret'a.
- Facet... Gdzie on jest? - Spytał Vretham.
- Wysypał złoto i uciekł... Wyglądał groźnie. - Odrzekł Pirat.
Vretham spojrzał na Meret'a.
- Merecie? Widziałeś tu kogoś, czy ten szczur kłamie? - Spytał go.
Przekierowanie