Jyggalag spojrzał na Cecillie. Powiedział jeszcze przed Raughnem.
- Pamiętaj o tym, Cecillio, gdy będziesz podejmować decyzje... - mówił trzymając w ręce detonator
=====
Harkon tymczasem spojrzał na siostrę.
- Idź... Nim coś ci się stanie... - rzekł
- Cóż to za pytanie? - rzekł Raughn podchodząc dwa kroki bliżej.
- Zostaniesz zdjęta z tronu, władze przejmie osoba tego najbardziej godna, Nieumarli i Elfy stworzą nowe królestwo w którym bedzie panowała harmonia, nikt nie będzie ponad prawem, zniszczone budynki zostaną odbudowane.. Każdy stanie się równym... nie ważne czy to chłop, elf czy nieumarły... Wspólnie stworzymy królestwo dobrobytu, utopię kształtowaną przy pomocy żelaznych zasad i silnej władzy...Wszyscy mieszkańcy popierają naszą wizje...
W tej chwili spojrzał w oczy Cecili
- Pora skończyć śnić... Jeśli masz odrobinę godności radziłbym ustąpić.. Nie powstrzymasz nas... Ci tutaj zebrani to ostatnie wierne Ci osoby, nie masz nikogo więcej.. całe królestwo jest po naszej stronie....A jeśli tego nie zrobisz... jeśli nie okażesz skruchy...
W tej chwili Raughn wyciągnął miecz który zapłonął wiecznym ogniem.
- Zabijemy Cie.. - dokończył - Twój wybór..
Wszyscy patrzyli na Cecilie, czekali na to co powie.
Tempus podszedł do Cecilii. Przemówił do Raughna
- Twoja przyszłość już niedługo spotka się z dnem. Widziałem ją - uśmiechnął się.
- Będziemy bronić Królestwa - dodał, Agreggor podszedł koło niego.
Przed chwilą Harkon kazał uciekać stąd Isabelli, ta jednak nie zamierzała...
- Nie, nie... - Pokiwała głową, patrząc na wszystkich w sali.
- Niech ktoś tylko spróbuje mnie zaatakować... - Powiedziała, w tym momencie ponownie spoglądając na Brata. W tej samej chwili, u jej boku pojawił się jej ogromny Czarny Wilk, Zeratu... Artur Winchester, stojąc za plecami Isabelli, rzekł:
- Księżniczko... Moi ludzie są w drodze, będziemy Cię chronić za wszelką cenę.
===============
Rany Szalonego Kapelusznika po boju w Ministerstwie zostały uleczone...
- Szlag by to! - Krzyknął Fester.
- Takiej rzezi nie było od dawna... - Rzekł jeden z Mafiozów.
Scarecrow spojrzał przez okno... Ulice całkowicie się zmieniły.
- Coś dużego właśnie się dzieje... Muszę wiedzieć co... Czuję to. - Powiedział Czarnoksiężnik.
- Zostańcie tu. - Powiedział po chwili.
======================
Na słowa Raughna o zabiciu Cecilii, wielu zgromadzonych aż się zagotowało... Cecilia natychmiast wszystko dostrzegła, od razu przemówiła, ale patrzyła na Pyke'a.
- Pyke, przestań grozić mi tym detonatorem... - Powiedziała ostro.
- Uruchamiając go, wysadzisz wszystkich. Siebie i wszystkich swoich wspólników, Harkona... Nie jesteś głupi aby tak postąpić. - Powiedziała.
Natychmiast wróciła wzrokiem do Captain Raughna... Otworzyła usta by przemówić, w tym momencie dostrzegła Kapitana Barbarossę...
Barbarossa pokręcił znacząco głową, a następnie wskazał na swój rękaw... Cecilia wiedziała, że chodzi mu o asa... wiedziała też że Tempus także tu jest... I cała reszta.
- Osoba najbardziej godna? - Powtórzyła słowa Raughna.
- Gdybyś tylko wszedł odrobinę wcześniej do tej sali, to usłyszałbyś słowa swego wspólnika, który pragnie... zmierzchu królów... Wszystkim wam wbije nóż w plecy. - Powiedziała i ponownie pokiwała głową, wiedziała że ktokolwiek inny na tronie niż osoba przez nią wskazana, całkowicie zrujnuje Krainę... w tym momencie w jej głowie pojawił się ogrom myśli.
Spojrzała na Isabellę stojącą przy Harkonie... Wnuczka także ją zdradziła, właśnie to dostrzegła... Gniew jeszcze bardziej w niej wzrósł.
Myśli w głowie Cecilii(Wewnętrzny głos):
- Nie mogę się poddać... Nie teraz, póki Oni wszyscy żyją... Od lat są najsilniejsi w tej Krainie... I stoją za mną murem... Nie mogę się teraz poddać... Póki nic im nie grozi. Sprowadzili tutaj najlepszą ochronę, dla mnie... Jest nas więcej w tej sali, ich mniej... Jeśli zginą ich dowódcy - armie się ugną... Skoro chcieli walki, to dam im walkę... Jestem Cecilią Carraboth... Płynie we mnie najpotężniejsza krew...
Cecilia wierzyła, że jej sojusznicy poradzą sobie z tymi oprawcami... Jeśli jednak śmierć miałaby grozić także właśnie im, to wówczas nie miała już wyboru... Wiedziała, że będzie musiała oddać się wrogom, byleby wszyscy jej przyjaciele przeżyli... W tym momencie jednak była pewna, że poradzą sobie z wrogiem... W końcu byli najlepsi.
Już miała wydać stosowny rozkaz, ale przypomniało jej się jeszcze jedno... Jej Dziadek.
Przypomniała sobie jego potęgę... Przypomniała sobie stare dzieje, w których to absolutnie każdy mieszkaniec Krainy klęczał przed Nim... Każdy znał jego ogromną potęgę, a Ona jest jego Wnuczką, jego krew płynie w jej żyłach... Zamierzała więc walczyć... I pokazać siłę.
W tym momencie Cecilia spojrzała na Harkona, Pyke'a, Raughna, Harh Krilla i Ignathira... Zebrała w sobie całą odwagę, a następnie w jej prawej dłoni pojawiła się jej Różdżka... Wszyscy momentalnie to dostrzegli. To był sygnał.
W tym momencie Cecilia wstała ze swojego tronu, a następnie posadziła kotkę Skyres na swoim złotym tronie, ta natychmiast syknęła w stronę Pyke'a...
- Nurbanu! Chodź do mnie, natychmiast! - Krzyknęła Cecilia. Księżniczka momentalnie zerwała się z krzesła na którym siedziała, w dłoniach trzymając Zairossa, zaraz za nią ruszyli Bracia Łucznicy - Henryk i Alan, z ogromną prędkością zaczęli biec w stronę tronu Cecilii...
W tym momencie Regis Rohellec wyszedł przed wszystkich...
- Chronić Królową Cecilię i Księżniczkę Nurbanu! - Krzyknął na głos... Księżniczka Nurbanu biegła w stronę tronu. Regis natomiast zaczął przemieniać się w swoją potężną zwierzęcą formę...
Wszyscy już wiedzieli... Zaraz miała rozpocząć się walka... Rozmieszczenie osób w sali tronowej było takie, że dojście do tronu Cecilii to była w tym momencie najtrudniejsza rzecz - po drodze do tronu w ogromnej sali tronowej stali absolutnie WSZYSCY.
W tym momencie dookoła tronu pojawiło się 6 czarnych dymów, Wampiry Wyższe Regisa ujawniły się po usłyszeniu głosu Regisa, gdyż wcześniej byli w ukryciu... (wcześniej powiadomiono ich aby tutaj przybyli - tak jak pozostałe jednostki, które wcześniej wypisywałem).
(w next odp wyjmę broń całą resztą postaci, zaczniemy walkę)
Harkon spojrzał na Artura.
- Niech tylko spadnie jej włos z głowy... To cię zabije... - powiedział mrocznym głosem wyjmując swoją siekierę
Harkon w tym momencie zaczął iść do przodu nie zważając na siostrę. Ustał obok Raughna, Pyke'a i reszty. Był gotowy. Wszyscy byli...
Raughn spojrzał na Tempusa a potem na Cecilie. Zrobiło się zamieszanie. Raughn stał jednak niewzruszony. Skrzyżował ręce i kątem oka zerknął na Ignathira.
- Cóż... a takim razie wszyscy zginiecie.. - rzekł Raughn spokojnym tonem
Ignathir i Krill podeszli do Raughna
- Wszystko gotowe? - zapytał Raughn
- Tak.. - odparł Ignathir
- Świetnie.. - odparł patrząc jak wszyscy zbierają się wokół Cecili.
Dowódcy Nieumarłych jednak nie atakowali. Wyraźnie na coś czekali...
W tym momencie, na sygnał Cecilii wszyscy od razu zareagowali...
Kapitan Barbarossa w tym momencie dobył swego Magicznego Ostrza... Chwycił je oburącz.
Regis Rohellec całkowicie przemienił się w tym momencie w swoją zwierzęcą formę - najsilniejszą ze wszystkich Wampirów żyjących w tej Krainie, gdyż był najstarszy... Przewyższył większość osób znajdujących się w sali, jego mięśnie i skrzydła były ogromne... Chwycił w swoje dłonie swój Sznur z Magicznego Włókna, który był jednym najostrzejszych broni w całej Krainie...
Sabrina Spellman dobyła Różdżki, stanęła przy Cecilii.
W tym momencie Nurbanu i Bracia Opiekunowie zdołali dobiec do tronu królowej...
Vretham Karsos dobył zza pleców swego Czarnego Topora, emanującego mrocznym dymem... Wysokością i masą równał się z Nieumarłymi, wszak był najsilniejszym Minotaurem w całej Krainie.
Charlotte de Berry dobyła swojego miecza i Różdżki...
Dyrektor Banku Gringotta schował się przy ścianie - nie był zdolny do walki.
W tym momencie do sali tronowej z pola bitwy przed zamkiem wrócili Generałowie Gwardzistów - Charles i Milton, a także Opiekunowie Smoków - Bill i Alastor. Zamierzali przekazać złe wieści, ale na widok wydarzeń w sali nic nie powiedzieli...
Opiekunowie dobyli swoich Różdżek, Generałowie Gwardzistów natomiast dobyli swoje miecze i tarcze, mieli magiczne uzbrojenie - znacznie lepsze od wszystkich Gwardzistów i Strażników, wzrostem i masą także równali się z Nieumarłymi.
Dwóch Masywnych i najbardziej doświadczonych Piratów sprowadzonych przez Barbarossę do ochrony Cecilii dobyło swoich broni...
Gwardziści, którym Generałowie rozkazali strzec Cecilii dobyli broni... - Było ich 15, ale za to NAJLEPSZYCH ze wszystkich...
Wilkołaki, które sprowadził tutaj Regis - najlepsze jakie znał (5), również przygotowały się do walki...
I w końcu 3 Mumie, które przybyły tutaj z Zemsty Królowej Anny, dobyły swoich Kosturów... Ci potężni Magowie także byli już gotowi do walki.
Dwa największe Tygrysy sprowadzone przez Opiekunów (Bengalski i Szablozębny), które leżały po bokach tronu Cecilii, zerwały się... Zaryczały bardzo głośno, były gotowe do walki... Do obrony swojej Królowej.
Cecilia była dumna widząc mobilizację swoich przyjaciół... Była pewna, że uda im się pokonać wroga...
Spojrzała na kotkę Skyres, która siedziała na tronie, otoczona magiczną barierą ochronną... A następnie spojrzała na wrogów stojących na końcu sali...
Tempus uniósł się do góry, był gotowy do ataku.
Raughn popatrzył na zebranych bez jakichkolwiek emocji. Nie był zaskoczony. Spodziewał sie że Cecilia jest zbyt dumna by się poddać.
W żaden sposób się nie ruszając z miejsca pstryknął placami. Momentalnie otworzyły sie portale Ignathira z których wyskoczył Nirtheal, Berhest i Varran. Wszyscy stanęli obok Raughna.
Nieumarli i wampiry przełamali obronę zamku, otoczyli go dookoła. Wybili wszystkich obrońców. Dostali sie do środka.
Wszyscy znajdujący się w sali usłyszeli potężny ryk. Raughn zaśmiał sie szyderczo. Tylko on i Ignathir wiedzieli co nadchodzi...
Nagle przy Jyggalagu pojawił się Magnus. Zaraz po nim przy Harkonie pojawił się Hrabia Baldur. Przemienił się już w swoją zwierzęcą formę.
- Cecillia... Jest moja... - powiedział nagle Młody Bal patrząc się na nią krwistym wzrokiem
- Mid... Vur Shaan! - krzyknął po chwili
Wszyscy sojusznicy Harkona dostali potężnego zastrzyku energii. Atakowali teraz szybciej i mocniej...