Nagle Szalony Kapelusznik dostał strzałą w bark. Zaraz po tym dostał w kolano, uniemożliwiając mu ruchy.
Bezglowi nie mieli szans z armią elfów. Zaczęli przegrywać, Stach na wróble musiał się wycofać, inaczej zaraz może zginąć (weź go wywal bo go zabije z balisty).
=====
Zerriana stanęła właśnie naprzeciw Sabriny.
- Sabrina Spellman... - powiedziała Zerianna
Limbo tymczasem razem z Baldurem atakowali siły Ministerstwa. Walki trwały już pod budynkiem ministerstwa.
Smok Cecilli natomiast zaczął się zbliżać, by zadać kolejny atak. Tym razem elfy były na niego przygotowane. Balisty wycelowaly w lecącą bestie.
Ludzie w mieście ministerstwa nie chcieli być obojętni. Zaczęli strzelać zaklęciami z okien budynków w żołnierzy Cecilli krzycząc obelgi.
======
Harkon i reszta dotarli do kanałów w Riven Port. Weszli do nich i zaczęli iść przed siebie...
Istoty z wymiaru Heitha zaczęły atakować przybyłych do ministerstwa przeciwników.
W tym samym momencie przybyły armie z Pont Vanis... Również huknęły z ogromną siłą we wrogów w Ministerstwie... Piraci byli znacznie więksi i masywniejsi od Elfów, rozpoczęła się krwawa rzeź...
- Bydlaki! - Krzyknął Scarecrow i machnął swoją Kosą, uciął dwóm osobą głowy, a następnie zażądał odwrót... Zamierzali udać się w inne miejsce, widząc ogrom armii przybywających w miejsce tej batalii.
Szwedzki Krótkopyski zauważył bronie elfickie... Wiedział co to jest, był bardzo inteligentnym smokiem, trenowanym od małego... Wypuścił z pyska piorun w stronę balist wroga, a następnie znów z szybkością wzbił się w powietrze.
Szwedzki rozwalił im już 2 machiny, kilka balist, spalił wielu wrogów... Główne zadania wykonał, zasiał ogromny zamęt... Chciał zaraz zaatakować jeszcze raz, a następnie powrócić do zamku królewskiego.
Sabrina spojrzała natomiast na Zerrianę, która weszła jej w drogę, zatrzymała się...
- Ktoś ty?
Cecilia natomiast siedziała na swoim tronie... Spojrzała na Skyres, a potem przypomniała sobie nagranie, które wysłał jej Pyke... Doskonale znała to miejsce. Wiedziała, gdzie ukrywa się Jyggalag...
- Jyggalag... Jest w Czarnej Przystani... - Powiedziała, wielu na nią spojrzało.
- Zaraz się tam teleportuję i osobiście go schwytam... - Dodała.
Elfy tymczasem trafiły kilka razy smoka Cecilli strzałami. Gdy doleci do zamku królewskiego, będzie bardzo obity.
Walka o budynek Ministerstwa trwała. Elfy zaczęły go przejmować...
Kanały były dość wąskie dlatego tez Raughn zdecydował że nie weźmie ze sobą całej armii. Musiało dojść do podziału.
On zabrał ze sobą Harh Krilla oraz około tysiąca żołnierzy. Reszta armii pozostała w w mieście pod wodza Ignathira.
Każdy nich wiedział jednak co robić i był przygotowany na każdą okazje.
Harkon prowadził ich przez podziemia. Harh Krill zwrócił się do Raughna:
- Czemu Ignathir został? Myślałem ze jego obecność będzie konieczna..
- Nie obawiaj się... Rozmawiałem z nim jeszcze przed rozpoczęciem bitwy.. Ignathir dobrze wie co ma robić...i kiedy uderzyć..
Zarówno Raughn jak i Ignathir dobrze wiedzieli, że Cecilia wezwała posiłki. Oboje wiedzieli że elfy Mefista jak i wampiry Baldura mogą mieć w tej walce trudności. Należało działać więc szybko...
Zerriana spojrzała na Sabrine
- Obawiam się, że ktoś kto jest po przeciwnej stronie barykady moje drogie dziecko... Zostać ministrem magii w tak młodym wieku.. cóż za niekompetencja ze strony Cecilli...
Harkon idąc przodem powiedział.
- Zostały jeszcze 2 kilometry...
- Cecillia nie jest głupia... Mogła obstawić wejście... - dodał
=====
Walka o Ministerstwo ciągle trwała... Z Daggerfall dotarły właśnie posiłki.
=====
Baldur walczył właśnie w swojej zwierzęcej formie. Nie mógł latać, ale to mu nie przeszkadzało. Wysysał za pomocą magii energię życiową przeciwników, by następnie za pomocą nazbieranej energii wystrzelić ją w przeciwników.
=====
Jyggalag tymczasem cały czas siedział w twierdzy. Siedział przy laptopie i czekał na Cecillie...
Raughn zaśmiał się pod nosem.
- Mamy przy sobie żywy taran.. - rzekł patrząc na Harh Krilla - Żadna obstawa nie jest nam straszna..
Armia Nieumarłych tymczasem przebywając w porcie oczekiwała na dalsze rozkazy. Nirtheal i Berhest pilnowali aby armia zdołała się szybko się przegrupować przed kolejną bitwą.
Ignathir stał natomiast na molo i patrzył w kierunku morza podpierając się swoim kosturem. Milczał. Czekał na sygnał.
- Wątpię że poradzi sobie ze smokiem... - odpowiedział nagle Harkon
Nieumarli wraz z Elfem powoli dochodzili...
- Zdziwiłbyś się... - odparł Raughn - Nie doceniasz jego mocy..
Harkon już nie odpowiedział. Raughn był od niego starszy, wiedział więcej. Miał do niego szacunek. Młody Bal był bardzo zdyscyplinowany.