MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- No i jesteśmy - powiedział Connor lekko się uśmiechając.
- Posłuchaj drogie dziecko... - zaczął mówić
Po chwili jednak przerwał mu Ravcore.
- Alyssia... - rzekł na głos
- Jestem twoim ojciec - dodał patrząc się na nią i stojąc na dwóch łapkach.
Alyssia słysząc te słowa aż się zakrztusiła. Kaszlnęła parę razy, ale po chwile jej przeszło.
- Że co niby? - zapytała wstając, odsunęła się parę kroków i patrzyła z niedowierzaniem na zwierze. - To ma być jakiś żart?! I Czemu ten wozak gada? To na pewno żart... a ja nie jestem w nastroju do żartów...
- Wiem że to może być dla ciebie trudne... - powiedział Connor
Alyssia miała już zacząć wychodzić z lokalu, gdy nagle znów usłyszała głos wozaka.
- Gdy byłaś mała, zabrał cię jakiś czarodziej. Zabił twoją matkę... Moją żonę.
- Uwierz mi Alyssio... - dodał
Alyssia westchnęła smętnie, założyła ręce. Stała odwrócona do nich tyłem. Opuściła głowę i patrzyła w podłogę
- To nie był żaden czarodziej...- mówiła - To był Nieumarły dowódca.. Raughn.. Zabił moja matkę..a potem wziął mnie ze sobą..
W tym momencie odwróciła się do nich.
- Przez 26 lat byłam narzędziem u jego ręku.. Od młodości byłam surowo traktowana.. szkolona tylko po to aby stać się zabójczynią, wojowniczką wypraną z jakikolwiek uczuć... komandorką armii potwora, który podbija wyspy, kontynenty i światy.. potwora, który oddzielił mnie od moich bliskich i wyprał mi pamięć.. Nie miałam pojęcia kim jestem, skąd pochodzę, gdzie jest moja rodzina.... byłam sama... kompletnie sama.. Raughn był moim jedynym ojcem.. bezwzględnym i surowym... Jedynie Zerriana Fath Veringhen, która teoretycznie była moją przybraną matką, traktowała mnie z uczuciem jak własne dziecko... Nie trwało to jednak długo... Raughn wyrzucił mnie gdy przestałam być mu potrzebna.. Musiałam radzić sobie na własną rękę.. przeżyć w świecie w którym nigdy nie byłam.. do którego nigdy nie miałam dostępu.. a teraz pojawiacie się wy.. dostaje informacje znikąd o tym, że mój ojciec żyje i nagle szuka mnie po tych 26 latach i okazuje się, że jest on.. jakimś zwierzem? Jak mam na to zareagować?
Alyssia usiadła z powrotem, była załamana.. nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić.
Connor odszedł na zaplecze. Zamknął za sobą drzwi. Zostawił Ravcore i Alyssie samych.
- Nie zawsze taki byłem - odezwał się wozak przerywając ciszę.
- Nie chodzi mi tylko o ciało - dodał.
Nastała kilkusekundowa cisza. Przerwał ją znów Ravcore.
- Kiedyś byłem płatnym zabójcą. Animagiem. Zimnym, bezdusznym. Nie umiałem kochać. Nie potrafiłem. Wolałem dobrą zabawę, picie, bogactwo.
- Gdy trafiłem na twoją matkę, Amandę - westchnął, po chwili znów mówił dalej.
- Myślałem że wszystko się zmieni. I tak było. Zmieniła mnie. Ale po odebraniu mi ciebie i Amandy... Stare nawyki po części wróciły...
- Wiele razy widziałem cię w Riven Port. Codziennie na ciebie czekałem, by coś ci powiedzieć. Ale zawsze brakowało mi czegoś by postawić pierwszy krok.
- Teraz jestem uwięziony w tym ciele, bo zostałem zabity tydzień temu przez jakiś ludzi. Tobie może też grozić niebezpieczeństwo, dlatego musiałem cię odnaleźć...
- Wiem że ci trudno. Sam chciałbym cofnąć czas i zmienić bieg niektórych wydarzeń. Zareagować inaczej. Wstyd mi za siebie i nawet nie wiem co ci powiedzieć... - skończył Ravcore patrząc na Alyssie
Alyssia popatrzyła na wozaka. Powoli zaczynała mu wierzyć ale mimo to jednak nadal była zła na swojego ojca, ciężko bowiem było jej mu po tym przebaczyć.. Próbowała go jednak zrozumieć...
- Wszystko zostało nam odebrane.. - powiedziała Alyssia
Nastała znów chwila ciszy. Dziewczyna westchnęła.
- O mnie nie musisz się martwić.. Ravcore.. potrafię o siebie zadbać.. nie jestem już dzieckiem jak pewnie widzisz.. ale ty...jeśli mówisz prawdę, może znalazłby się ktoś, kto byłby w stanie Ci pomóc... i chyba nawet wiem kto..
- Jeśli by ci się to udało, nie wiem jakbym mógł ci się odwdzięczyć... - odpowiedział
- Nie ma potrzeby... - rzekła Alyssia - Postaram się wysłać mu wiadomość przy pomocy magii z samego rana.. powinien odebrać sygnał... oczywiście jeśli Raughn nie postanowił go zabić..
- Kilka uliczek dalej jest mieszkanie Connora, mojego brata. Nie zmuszam cię byś z nami poszła, bo zrozumiem jeśli nie będziesz chciała, ale... Wiedz że ja nie mam nic przeciwko - powiedział.
- Chętnie...ale nie tym razem. - odparła Alyssia - Muszę jeszcze coś załatwić.. Pora na mnie.. Zobaczymy się jutro z samego rana. Spokojnej nocy życzę..
Alyssia dopiła do końca kufel piwa, pożegnała się z Ravcorem i wyszła z lokalu.
Przekierowanie