16-October-2020, 14:14:10
Gheret Von Avallan wybiegł z budynku na ulice w towarzystwie magów i paru strażników. Teraz był w stanie zobaczyć zniszczenia na własne oczy. Był załamany i wściekły. Jego czarodzieje widzieli że sytuacja jest tragiczna. Czekali na jakiś sygnał od swojego pana. Ten jednak stał i patrzył bez ruchu na płonący naprzeciw budynek. Na ulicach leżały martwe ciała ludzi. Kobiety... dzieci.. starcy.. poharatani.. poodcinane kończyny... istna tragedia..
Von Avallan w końcu po minucie ciszy zwrócił się do towarzyszących mu osób.
- Ruszajmy... Nie traćmy czasu..
Wszyscy pobiegli za nim. Istny chaos otaczała sroga cisza... niepokojąca cisza.. Przedzierali się długą chwile przechodząc przez zakamarki miasta i najciemniejsze ulice aby nie zwrócić swojej uwagi... w końcu jednak dotarli do rynku miasta. Tam czekali już pozostali przy życiu żołnierze. Od razu dostrzegli Ghereta i podbiegli w jego stronę.
- Panie.. - odparli kłaniając się - Sytuacja jest beznadziejna..
- Zdążyłem zauważyć... - odparł Von Avallan - Mówcie co wiecie..
- Otoczyli miasto.. naszą ostatnią linią obrony jest Stary Rynek na którym właśnie jesteśmy... Nie mamy szans..
- Nie poddawajcie się tak łatwo.. Przynajmniej spróbujmy zabić tylu ile się da.. Pamiętajcie, miecze i topory mile widziane..
W tym momencie słyszalne dla wszystkich było twarde dudnienie i jakiś tajemniczy ryk z oddali.
- Nadchodzą... - rzekł czarodziej
- Ile mamy czasu? - zapytał jeden z żołnierzy
- Nie mamy.. - odpowiedział mu czarodziej gdy z rogu ulicy wyszedł Harh Krill
- Jest i dowódca.. idzie na czele - rzekł najstarszy czarodziej
- Cholerne bydle.. wielki jak dąb.. - odparł żołnierz
- I uzbrojony po zęby.. pewnie majty też ma stalowe.. - dodał drugi
- Wystarczy!... Nie pora na żarty.. dobądźcie mieczy.. - powiedział Von Avallan
Wszyscy posłusznie wyciągnęli bronie i czekali na ruch wroga. W tym również momencie po drugiej stronie pojawił się Raughn ze swoimi siłami.
- Szlak.. otoczyli nas..
Raughn i Krill po przeciwnych stronach patrzyli na grupę 150 żołnierzy Von Avallana - Ostatniej linii obrony miasta Sollum.
- Zabić ich... - rzekł szeptem Raughn dając sygnał do ataku. Od razu armia nieumarłych stacjonująca za nim ruszyła w biegu na przeciwnika.
Żołnierze odparli atak nieumarłych. Próbowali trzymać ich na dystans z pomocą tarcz i równocześnie dosięgać ich atakami z mieczy i toporów. Czarodzieje w tym czasie utworzyli wspólnie kopułę ochronną nad polem bitwy, blokując dostęp kolejnym nieumarłym dostanie się do centrum wydarzeń.
Nieumarłe siły Krilla i Raughna zacięcie próbowały dobierać się do broniących się ludzi. Straty jednak były widoczne po obu stronach. Raz padał nieumarły, a raz człowiek.. Widząc co się dzieje Raughn i Krill postanowili osobiście dołączyć do bitwy i ostatecznie zakończyć opór Von Avallana. Raughn dobył swojego miecza, a Krill za pleców wyciągnął kotwicę... Rozpoczęło się piekło..
Krill zaczął wymachiwać kotwicą taranując nią i miażdżąc kolejnych ludzi. Von Avallan ciosem swym mieczem zablokował atak Krilla i równocześnie odbił ją w jego kierunku. Krill był zaskoczony takim obrotem spraw. W porę zatrzymał kotwicę, jednak cios odrzucił go na parę metrów do tyłu. Tymczasem Raughn siekał bezlitośnie kolejnych ludzi. Nikt nie był w stanie go nawet drasnąć. Jego celem był Avallan. Rzucił się na niego, ale ten w porę ostrzeżony przez czarodzieja zdołał odskoczyć od zabójczego ciosu.
- Nie uciekniesz mi... - rzekł Raughn
- Nie zamierzam... - odparł Von Avallan i skrzyżował miecze z przeciwnikiem.
Walczyli jak równy z równym. Każdy cios... każde uderzenie. Zupełnie jakby walczyli z własnym odbiciem.
- Nie pokonasz mnie... Zginiesz! - krzyknął Raughn i wykorzystując w pewnej chwili opuszczoną gardę Von Avallana kopnął go z całej siły, a ten upadł na ziemię.
Magowie tymczasem zajęli się Krillem. Za każdym razem jak ten atakował swoim potężnym orężem, ci blokowali jego cios używając magicznej tarczy i kierowali go przeciwko niemu. Porucznik stawał się jednak coraz bardziej rozwścieczony a jego ataki coraz potężniejsze. Czarodzieje domyślali się, że długo nie dadzą rady go powstrzymać...
Leżąc na ziemi Von Avallan wyraźnie widział, że jego siły przegrywają.. jego żołnierze umierają. Zrozumiał, że miasto jest stracone i nie da się go ocalić... przynajmniej na tą chwilę..
- Ghefr hgud Dhuan... Przegrałeś.. - powiedział śmiejąc się Raughn i zbliżając się w jego stronę by go dobić.
W tym momencie jednak, jeden z magów odepchnął Raughna zaklęciem i podbiegł do Von Avallana
- Musimy się wycofać panie... jeśli chcemy przeżyć - rzekł pomagając mu wstać.
Von Avallan słysząc te słowa z bólem serca krzyknął:
- Odwrót!.. Wycofać się!...
Magowie uciekając od Harh Krilla aktywowali portale teleportacyjne. Ci którzy zdołali przeżyć ruszyli w ich stronę biegiem. Jako ostatni przez portal wszedł Gheret Von Avallan. W taki tez sposób z 150 żołnierzy zostało 15 którzy musieli się natychmiastowo ewakuować..
Sollum upadło.. zostało zdobyte przez nieumarłych.. Krill podszedł do stojącego bez ruchu Raughna wpatrującego się w miejsce gdzie zniknęły ostatnie portale.
- Zadanie.... wykonane - rzekł Krill
- Nie.. - odparł Raughn
Harh Krill spojrzał na Raughna z zaciekawieniem. Czekał aż ten wyjaśni i rozwinie bardziej swoją wypowiedź.
- Nadszedł dzień.. w którym świat usłyszał o nas ponownie... Ale to nie koniec.. Wracamy.. Sollum było tylko pierwszym celem na mojej liście..
- A co z ciałami zabitych?
- Zostaw... niech zgniją... potem po nie wrócimy... - odparł Raughn i wspólnie odeszli wolnym krokiem z pola bitwy
Tymczasem Von Avallan wraz z 15 swoimi ludźmi którzy przeżyli oblężenie ( 6 czarodziejów i 9 wojowników) przy pomocy teleportów wylądowali nieopodal miasta Morgud.
- To tu wysłaliście ludzi? - zapytał Gheret Von Avallan
- Tak panie.. - odparł najstarszy czarodziej
- Dobrze... Muszę powiadomić Cecilie o tym co tu zaszło i to natychmiast...
PODSUMOWANIE:
BITWA O SOLLUM
Zabici - 49 690 ludzi
Uratowani - 11 200 ludzi
Straty Nieumarłych: 237 wojowników
Von Avallan w końcu po minucie ciszy zwrócił się do towarzyszących mu osób.
- Ruszajmy... Nie traćmy czasu..
Wszyscy pobiegli za nim. Istny chaos otaczała sroga cisza... niepokojąca cisza.. Przedzierali się długą chwile przechodząc przez zakamarki miasta i najciemniejsze ulice aby nie zwrócić swojej uwagi... w końcu jednak dotarli do rynku miasta. Tam czekali już pozostali przy życiu żołnierze. Od razu dostrzegli Ghereta i podbiegli w jego stronę.
- Panie.. - odparli kłaniając się - Sytuacja jest beznadziejna..
- Zdążyłem zauważyć... - odparł Von Avallan - Mówcie co wiecie..
- Otoczyli miasto.. naszą ostatnią linią obrony jest Stary Rynek na którym właśnie jesteśmy... Nie mamy szans..
- Nie poddawajcie się tak łatwo.. Przynajmniej spróbujmy zabić tylu ile się da.. Pamiętajcie, miecze i topory mile widziane..
W tym momencie słyszalne dla wszystkich było twarde dudnienie i jakiś tajemniczy ryk z oddali.
- Nadchodzą... - rzekł czarodziej
- Ile mamy czasu? - zapytał jeden z żołnierzy
- Nie mamy.. - odpowiedział mu czarodziej gdy z rogu ulicy wyszedł Harh Krill
- Jest i dowódca.. idzie na czele - rzekł najstarszy czarodziej
- Cholerne bydle.. wielki jak dąb.. - odparł żołnierz
- I uzbrojony po zęby.. pewnie majty też ma stalowe.. - dodał drugi
- Wystarczy!... Nie pora na żarty.. dobądźcie mieczy.. - powiedział Von Avallan
Wszyscy posłusznie wyciągnęli bronie i czekali na ruch wroga. W tym również momencie po drugiej stronie pojawił się Raughn ze swoimi siłami.
- Szlak.. otoczyli nas..
Raughn i Krill po przeciwnych stronach patrzyli na grupę 150 żołnierzy Von Avallana - Ostatniej linii obrony miasta Sollum.
- Zabić ich... - rzekł szeptem Raughn dając sygnał do ataku. Od razu armia nieumarłych stacjonująca za nim ruszyła w biegu na przeciwnika.
Żołnierze odparli atak nieumarłych. Próbowali trzymać ich na dystans z pomocą tarcz i równocześnie dosięgać ich atakami z mieczy i toporów. Czarodzieje w tym czasie utworzyli wspólnie kopułę ochronną nad polem bitwy, blokując dostęp kolejnym nieumarłym dostanie się do centrum wydarzeń.
Nieumarłe siły Krilla i Raughna zacięcie próbowały dobierać się do broniących się ludzi. Straty jednak były widoczne po obu stronach. Raz padał nieumarły, a raz człowiek.. Widząc co się dzieje Raughn i Krill postanowili osobiście dołączyć do bitwy i ostatecznie zakończyć opór Von Avallana. Raughn dobył swojego miecza, a Krill za pleców wyciągnął kotwicę... Rozpoczęło się piekło..
Krill zaczął wymachiwać kotwicą taranując nią i miażdżąc kolejnych ludzi. Von Avallan ciosem swym mieczem zablokował atak Krilla i równocześnie odbił ją w jego kierunku. Krill był zaskoczony takim obrotem spraw. W porę zatrzymał kotwicę, jednak cios odrzucił go na parę metrów do tyłu. Tymczasem Raughn siekał bezlitośnie kolejnych ludzi. Nikt nie był w stanie go nawet drasnąć. Jego celem był Avallan. Rzucił się na niego, ale ten w porę ostrzeżony przez czarodzieja zdołał odskoczyć od zabójczego ciosu.
- Nie uciekniesz mi... - rzekł Raughn
- Nie zamierzam... - odparł Von Avallan i skrzyżował miecze z przeciwnikiem.
Walczyli jak równy z równym. Każdy cios... każde uderzenie. Zupełnie jakby walczyli z własnym odbiciem.
- Nie pokonasz mnie... Zginiesz! - krzyknął Raughn i wykorzystując w pewnej chwili opuszczoną gardę Von Avallana kopnął go z całej siły, a ten upadł na ziemię.
Magowie tymczasem zajęli się Krillem. Za każdym razem jak ten atakował swoim potężnym orężem, ci blokowali jego cios używając magicznej tarczy i kierowali go przeciwko niemu. Porucznik stawał się jednak coraz bardziej rozwścieczony a jego ataki coraz potężniejsze. Czarodzieje domyślali się, że długo nie dadzą rady go powstrzymać...
Leżąc na ziemi Von Avallan wyraźnie widział, że jego siły przegrywają.. jego żołnierze umierają. Zrozumiał, że miasto jest stracone i nie da się go ocalić... przynajmniej na tą chwilę..
- Ghefr hgud Dhuan... Przegrałeś.. - powiedział śmiejąc się Raughn i zbliżając się w jego stronę by go dobić.
W tym momencie jednak, jeden z magów odepchnął Raughna zaklęciem i podbiegł do Von Avallana
- Musimy się wycofać panie... jeśli chcemy przeżyć - rzekł pomagając mu wstać.
Von Avallan słysząc te słowa z bólem serca krzyknął:
- Odwrót!.. Wycofać się!...
Magowie uciekając od Harh Krilla aktywowali portale teleportacyjne. Ci którzy zdołali przeżyć ruszyli w ich stronę biegiem. Jako ostatni przez portal wszedł Gheret Von Avallan. W taki tez sposób z 150 żołnierzy zostało 15 którzy musieli się natychmiastowo ewakuować..
Sollum upadło.. zostało zdobyte przez nieumarłych.. Krill podszedł do stojącego bez ruchu Raughna wpatrującego się w miejsce gdzie zniknęły ostatnie portale.
- Zadanie.... wykonane - rzekł Krill
- Nie.. - odparł Raughn
Harh Krill spojrzał na Raughna z zaciekawieniem. Czekał aż ten wyjaśni i rozwinie bardziej swoją wypowiedź.
- Nadszedł dzień.. w którym świat usłyszał o nas ponownie... Ale to nie koniec.. Wracamy.. Sollum było tylko pierwszym celem na mojej liście..
- A co z ciałami zabitych?
- Zostaw... niech zgniją... potem po nie wrócimy... - odparł Raughn i wspólnie odeszli wolnym krokiem z pola bitwy
Tymczasem Von Avallan wraz z 15 swoimi ludźmi którzy przeżyli oblężenie ( 6 czarodziejów i 9 wojowników) przy pomocy teleportów wylądowali nieopodal miasta Morgud.
- To tu wysłaliście ludzi? - zapytał Gheret Von Avallan
- Tak panie.. - odparł najstarszy czarodziej
- Dobrze... Muszę powiadomić Cecilie o tym co tu zaszło i to natychmiast...
PODSUMOWANIE:
BITWA O SOLLUM
Zabici - 49 690 ludzi
Uratowani - 11 200 ludzi
Straty Nieumarłych: 237 wojowników