Ravcore posłusznie wdrapał się na stół i położył.
Limbo westchnął i spojrzał na Alyssie a następnie na Ravcora.
- Nim rozpoczniemy... jesteś pewien? - zapytał Limbo trzymając w ręce księgę - Nie ukrywam, że może to być... bardzo bolesne doświadczenie...
Alyssia podeszła bliżej, zaczynała się lekko martwić.
- Jestem przyzwyczajony do bólu. Zaczynaj... - odparł po chwili namysłu Ravcore
Limbo kiwnął głową.
- No dobrze.. - odparł i spojrzał do księgi.
Ravcore widział jak Limbo robi jakiś gest ręką.
- Desha... Desha... quantu perma niobe.. - wyczytywał Limbo.
Ravcore powoli zaczął odczuwać ból. Pierwsze brzuch.. potem głowa.. następnie całe ciało i kości..
- Keshea... Keshea...vir verme lune...
Ravcore ledwo wytrzymywał.. Zacisnął zęby. Zaczął się mocno wiercić..
Alyssia wstała z fotela i podeszła bliżej. Energia magiczna zaczęła otaczać dookoła leżącego na stole Ravcora. Wyglądało to tak jakby była przez niego wchłaniana.
- Choal... Per therma del liva ... esta... Korfu!.. - zakończył Limbo zamykając gwałtownie księgę.
W tej chwili Ravcore wrzasnął z bólu, który był wręcz niewyobrażalny, a blask zaślepił całe pomieszczenie. Alyssia nie wiedziała co się dzieje.. nic nie widziała przez jaskrawe światło. Po chwili jednak wszystko było jasne... Limbo spojrzał na Ravcora jako pierwszy.. to nie było już zwierze.. a człowiek.. czar zadziałał...
Ravcore spojrzał na ręce. Poruszał palcami, po czym wstał. Ustał na nogi, jednakże chwiał się na nich. Po chwili upadł na łóżko.
Wygląd Ravcore:
![[Obrazek: JeAbUQW.jpg]](https://i.imgur.com/JeAbUQW.jpg)
Limbo odsunął się parę kroków
- Spokojnie.. wolno.. - rzekł patrząc jak Ravcore próbuje się podnosić - Nie wiemy jeszcze czy przemiana nie miała wpływu na twój organizm... Musisz odpoczywać.. nie jesteś jeszcze w stabilnym stanie..
Alyssia podeszła do Ravcora, nie mogła uwierzyć własnym oczom.. Był człowiekiem.. W końcu mogła zobaczyć swojego ojca... tak jak wygląda naprawdę...
- Dzięki... - powiedział Ravcore do Limbo
Były zabójca następnie spojrzał na Alyssie. Mężczyzna był ubrany w same bokserki. Na jego ciele było wiele blizn. Na plecach, brzuchu, pod żebrami, na nogach... Wszystkie od pojedynków.
=====
Tymczasem w zamku królewskim, w głównej sali niedaleko Cecilli nadal leżał mikrofon. Został on jednak podniesiony przez strażnika. Zainteresowała go mała kulka, dopiero po chwili skapnął się że na doczynienia z mikrofonem. Podszedł do Cecilii. Przerwał jej rozmowę.
- Królowo... Znalazłem mikrofon niedaleko wrót. Ktoś nas podsłuchuje.
Limbo kiwnął głowa
- Nie ma potrzeby. To była drobna usługa.. W zasadzie jestem pod wrażeniem... jesteś twardszy niż się wydaje, robiłem takie przemiany parokrotnie i spotykałem się głownie ze zgonami.. ale ty...no cóż.. Gratuluje...
Limbo odłożył księgę z powrotem na swoje miejsce a następnie zwrócił się ponownie do Ravcora
- No dobrze.. Przydałoby Ci się teraz znaleźć jakieś ubrania
- Mogę pójść coś kupić mam jeszcze kilkanaście monet.. - powiedziała Alyssia
- Nie ma takiej potrzeby - rzekł Limbo i machnął parę razy ręką i pstryknął placami
Obok Ravcora pojawiły się złożone i czyste nowe ubrania. Patrzył na nie z ciekawością
- Dostosowałem je do twoich potrzeb i wykonywanego... zawodu.. powinny być wygodne..
- Nie jestem już zabójcą... - odparł Ravcore, zaczął się ubierać
Mężczyzna po przemianie znów zrobił się małomówny, lekko oschły. Nie lubił otrzymywać od kogoś rzeczy, tym bardziej od obcego. Po drugie nie przepadał za magami, dlatego Limbo mu się... Nie spodobał. Nie chętnie zwracał się o pomoc do innych. Mimo że wyglądało to inaczej, to w głębi duszy cieszył się i dziękował Limbo za pomoc. Nowy strój mu się podobał, jednak był tylko na teraz. Jeszcze dziś chciałby założył stare ubranie, jednak nie wiedział czy pozwolą mu na to nogi. Gdy się ubrał, spojrzał na Limbo.
- Możesz zostawić nas samych? - spytał siedząc na łóżku
Limbo domyślał się, że Ravcore i Alyssia chcą porozmawiać. Poklepał po ramieniu Ravcora a następnie posłusznie i bez wyrzutów wyszedł z pomieszczenia zostawiając ojca i córkę samych. Alyssia patrzyła na swojego ojca, czekała aż coś powie.