Alyssia kiwnęła głową.
- Zrobię co w mojej mocy... - powiedziała - Nie zawiodę Cię..
W tej chwili przy pomocy swoich umiejętności magicznych stworzyła portal i przeszła przez niego.
Ignathir tymczasem wrócił do siebie. Po całym nietypowym incydencie postanowił bardziej ostrożnie podchodzić do badań. Nie chciał aby jego tez coś opętało, w szczególności, że jego umysł musi pozostać czysty. Isabella bowiem nie miała o niczym pojęcia...
Raughn usiadł na łóżku w swojej sypialni. Nadal trzymał się za głowę. Ogarnął go gniew. Nie potrafił zrozumieć dlaczego dał sie tak łatwo podejść. Gdyby nie jego silna wola nie dałby rady opanować emanacji Carrabotha która zaatakowała jego umysł. Ariadna stała przy oknie myśląc o tym co zaszło. Raughn zerknął na nią katem oka, ale nie powiedział ani słowa. Był wykończony. Walka z samym sobą wyczerpała w znacznym stopniu jego siły które nie regenerowały się już tak szybko jak dawnej... Raughn był bowiem już stary.. niewielu nieumarłych przeżyło do dziś od czasów Carrabotha... i on doskonale o tym wiedział. Wiedział że sił moze nie starczyć mu na kolejne lata walki dlatego musiał działać szybko... Chciał zakończyć swoją misje jak najszybciej. Propozycja Jyggalaga była tu kluczowa... Ostatnia bitwa... Ostateczny atak, który miał pogrążyć Cecilie i jej wojska.
- Gdzie.. gdzie jest Harh Krill? - wystękał Raughn
Ariadna słysząc to od razu odwróciła sie w jego stronę.
- Niestety nie wiem.. ale jak chcesz to mogę go poszukać.
- Tak... znajdź go i przyprowadź go do mnie..
Ariadna dostrzegła gniew w głosie Raughna
- Czy coś się stało? - zapytała niepewnie
- Nie twój interes.. Przyprowadź go..
Ariadna kiwnęła głową i wyszła z pokoju zostawiając Raughna samego.
Ravcore odprowadził wzrokiem córkę, która po chwili zniknęła w portalu. On powolnym krokiem odszedł w stronę karczmy...
=====
Tymczasem w Daggerfall broni i pancerzy było aż nadto. Nikt do murów miasta nie miał prawa nawet podejść. Nawet jeśli łucznicy nie zdołali by powstrzymać napastnika, to na intruza czekały balisty. Elfy były już na tyle przygotowane, że mogły zaatakować ministerstwo. Mefisto jednak nie był głupi. Tym razem chciał się bronić, na wypadek gdyby Cecillia przypomniała sobie o straconej kopalni Tel Miryn. Królowa nie wiedziała że ta kopalnia od zawsze była elficka. Cecillia nie rozumiała jeszcze wielu rzeczy...
Tymczasem, Księżniczka Isabella odpoczęła w szkunerze po tych wszystkich akcjach... Odzyskała siły. Wyszła z niego i rozejrzała się... Pierwszy raz widziała to miejsce na oczy... Dobrze znała to miejsce z opowieści, wiedziała że Malacath tutaj przebywał... Ten, który był wrogiem jej Babki. Ten, z którym walczyła wspólnie ze swoim mężem.
Ruszyła przed siebie... Chciała znaleźć Harkona i Pyke'a... Myślała, że przypłyną gdzie indziej.
========
- Dajmy im nauczkę. - Rzekł Regis.
Wszyscy kiwnęli głowami i dobyli Różdżek... Wycelowano w pałac Heitha. Po chwili, wydano sygnał... Zaklęcia wydobyły się z końców Różdżek i z ogromną siłą i prędkością pofrunęły w stronę murów Heitha... To miał być sygnał. Za chwilę mieli wedrzeć się do środka, aby odbić pojmanych i zaprzestać ataku... Priorytetem tutaj było uratowanie Azuli i Tempusa, a nie zniszczenie pałaców Heitha i mordowanie jego ludzi.
W międzyczasie Zerriana i Limbo wspólnie udali się do restauracji prowadzonej przez ludzką część obywateli Dohl de Lokke. Nie było żadnych spięć pomiędzy tutejszymi ludźmi a nieumarłymi. Obie rasy żyły w harmonii ze względu na to, że wszyscy byli częścią armii Raughna dlatego też doskonale się dogadywali.
Zerriana zamówiła sobie pieczoną rybę i kieliszek czerwonego wina, natomiast Limbo zupę. Kobieta była ciekawa w jaki sposób Limbo zamierzał zjeść posiłek. Przez cały czas nie zdejmował swojej maski i unikał spożywania posiłków.
- Serio będziesz jadł zupę? - zapytała z lekkim uśmiechem
- Nie.. pochłonę ją przy pomocy magii... w taki sposób zaspokajam głód..
- Interesujące.. ale czy wtedy jesteś w stanie poczuć jej smak?
- Mogę go sobie wyobrazić..
Nagle Limbo poczuł że jego amulet drga. Wyciągnął go ze swojego płaszcza.
- Co się dzieje? - zapytała Zerriana
- Amulet transferu danych... ktoś próbuje nawiązać ze mną kontakt..
- Kto?
Limbo przez chwile milczał następnie rzucił spojrzenie na Zerriane
- To Alyssia.. wyczuwam jej energie magiczną..
Zerriana zaniemówiła. Była zaskoczona. Już od dawna próbowała znaleźć swoją dawną podopieczną, a teraz nadarzyła sie ku temu idealna okazja.
- Wygląda na to że spotkamy się z nią jeszcze dziś.. - powiedział Limbo wstając
Harkon spojrzał jak jego siostra schodzi ze szkunera. Dziewczyna zaczęła podchodzić do mężczyzn.
Księżniczka Isabella podeszła do mężczyzn.
- Dziękuję... Odpoczęłam i zregenerowałam siły. - Powiedziała i rozejrzała się na boki.
- Bracie? Co my tutaj robimy? Przecież to wyspa... Malacatha. - Powiedziała zdziwiona.
Harkon spojrzał przez chwilę na siostrę. Nie odpowiedział jej, tylko spojrzał na Jyggalaga.
Mężczyzna w cylindrze odrzekł za niego.
- Księżniczko... Musisz wrócić do Cecilli. Na pewno jesteś głodna i spragniona... - Pyke podszedł do księżniczki
Mężczyzna objął dziewczynę, zaczęli odchodzić od elfa, który śledził ich wzrokiem. Pyke przybliżył lekko swoją twarz do jej włosów i wziął słyszalny wdech.
- Twoje włosy są bardzo piękne księżniczko... Nie mogą tutaj zostać. To nie jest miejsce dla nich - dodał.
Jyggalag pogładził po tym ręką po jej głowie. Kilka włosów z głowy Isabelli przykleiły się do lateksowej rękawiczki Pyke'a. Dziewczynie imponował mężczyzna, dlatego nie zauważyła nic podejrzanego.
Postacie odeszły już kilka metrów od Harkona. Jyggalag zatrzymał się nagle z dziewczyną i na nią spojrzał.
- Nie wiń brata za nieczułość... - spojrzał na chwilę na elfa, ale zaraz wzrokiem wrócił na księżniczkę
- Te wydarzenia go strasznie przybiły - mówił Pyke.
Alyssia przeteleportowała się do swojego mieszkania w Ministerstwie. To stamtąd wysłała wiadomość do Limbo. Oczekiwała na jego odpowiedź.
Gdy Raughn nadal był osłabiony, Ignathir siedział w swojej pracowni. Większość jego badań i projektów zostało zakończonych. Wszelkie praca na "Trucizną", Projektem "Omega" oraz zbieraniem danych pod kryptonimem "Bestia" były kompletne. Był z tego niezwykle zadowolony. Jasne było, że część jego planów i projektów nie była skierowana ku dobrze armii nieumarłych a ku jego indywidualnym potrzebom, Raughn jednak o tym nie wiedział, ponieważ Ignathir trzymał je w tajemnicy.
- Już niedługo cały świat dowie się kim jestem... teraz, gdy wszystko jest pod moją kontrolą nie ma ucieczki... - mówił czarodziej
- Wiem... Nie chcę dla niego źle. - Powiedziała Isabella.
- To mój brat, od zawsze się wspieraliśmy. - Dodała.
- Jednak wiem, co chcecie zrobić... Wiem, że podejmujecie ryzyko najwyższej wagi. - Dodała. Była zadowolona, że Pyke zabrał ją na bok i dotyka, a także obejmuje. Już na kolacji jej się spodobał, jednak teraz okazać tego nie chciała.
- To ryzyko jest potrzebne, jak każde inne - odrzekł Pyke.
Jyggalag miał to co chciał. Włos księżniczki Isabelli. Teraz musiał się ją spławić. Pyke miał inne rzeczy na głowie, niż miłość. Zresztą nawet nigdy nie poznał definicji tego słowa.
- Księżniczko... Nie chce cię wyganiać, jednak... Mam z twoim bratem kilka spraw do załatwienia. Tobie pewnie też zależy na czasie - dodał.
Jyggalag patrzył się głęboko w oczy dziewczyny, by nie czuła że jest właśnie spławiana.