MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Limbo słysząc odpowiedź znów zamilkł na jakiś czas i przyglądał mu się dokładnie.
- Dobrze.. Z tego co widzę jego stan nie jest najgorszy.. ale nie możemy dłużej zwlekać.. Im dłużej będziesz w tym ciele siedział tym gorzej będziesz znosił ewentualne próby powrotnej przemiany.
Alyssio... Odczaruje go.. ale nie tutaj.. potrzebuje sprzętu i moich ksiąg.. musimy udać się do mojej twierdzy..
Alyssia pokiwała wolno głową patrząc na Ravcora.
Meret spojrzał na ludzi dookoła. Nie wiedział co ma już zrobić. Wyjawił im więc całą prawdę..
- Słuchajcie. Tyle rzeczy się wydarzyło w ciągu ostatniego tygodnia..
- Po pierwsze, Cecilio. Arcan żył. Arcan Serkis przeżył atak w Azkabanie. Ukrywał się w lesie nieopodal krainy przez 20 lat. 20 lat.. - powiedział smutniejąc
- Tempus mówił mi gdy byłem jeszcze nastolatkiem o jakiejś istocie imieniem Heith. Ale nigdy się z nim nie spotkałem, nie sądziłem że doczekam czasów w których go spotkam..
- Ministerstwo nie tylko ma problemy finansowe, ale też i społeczne i personalne. Ludzie masowo rezygnują z bycia urzędnikiem Ministerialnym, brakuje nam osób w wojsku. Ministerstwo może upaść na wskutek jednego ataku zbiorowego... - mówił z przejęciem
Meret westchnął.
- Z tego co wiem, Luthor, bo tam nazywa się kolejna w tej krainie osoba, która próbuje zniszczyć wszystko, musi współpracować z Heithem. Rufus, Teodor, Tempus, Jonathan i aurorowie udali się pojmać Luthora, jednak nie wiem czy to coś da. Wszystko upadnie.. - odparł sucho Meret
- Cecilio, ja już nie mogę być Ministrem Magii..
- W dodatku, Obadiah Clammant przejął Clammant Industries. Może nas przejąć w każdej chwili, może kupić w tym momencie wszystko w krainie. Ludziom się to podoba, bo proponuje zmiany. Niedługo Cecilio, niedługo przyjdzie może i nawet po Ciebie..


Luthor spakował swój plecak. Znajdowały się w nim najpotrzebniejsze rzeczy by schwytać Azulę.
Heith w tym czasie rozmyślał nad swoim kolejnym ruchem. Chciał złożyć wizytę pierwszej osadzie i ją "nawrócić".
Czarnoksiężnik skończył myśleć, poderwał się z tronu. Zaczął iść w stronę Luthora.
- Gdzie ta dwójka najlepszych magów? - spytał
- Powinni być w swojej komnacie mój Panie.
Heith skierował się do komnaty Alastora i Triny.
- Więc idziemy - powiedział Ravcore.
- Idźcie, ja zostanę w karczmie - dodał od siebie Connor.
Ravcore był gotowy do deportacji.

=====

- Nauczę cię, młody Balu. Zdobędziesz wiedzę, którą osiągnęła tylko jedna istota... - rzekł Akatosh mówiąc o Malacathie
Nagle za plecami Harkona znikąd pojawiła się księga. Lewitowała na poziomie brzucha elfa.
- Zaczerpnij ją u jej źródła... - dodał
Elf poczuł że coś za nim się znajduje i podszedł do lewitującego obiektu. Dotknął księgi palcami, dotykał ją i dokładnie się przyglądał.
Po chwili zaczął ją otwierać, a z niej wylatywał lekki czarny dym. Im bardziej ją otwierał, tym więcej mrocznego dymu z niej wylatywało. Gdy otworzył ją całkiem, z księgi wyleciał czarny dym tworzący rękę. Chwycił go za gardło chłopaka. Ten jednak nie bronił się. Zaraz po tym z księgi zaczęła wylatywać powoli mała, czarna wiązka. Wpadała w ciało Bala i tam się wchłaniała. W żyłach elfa zaczęła płynąć mroczna energia, tak jak u Malacatha. Po kilkunastu kolejnych sekundach cały zabieg dobiegł końca. Ręka momentalnie się rozpłynęła. Pozostałości dymu wleciały do księgi, a ta zamknęła się i upadła na ziemię. Harkon poczuł przypływ potężnej energii. Poczuł jak czarna magia płynie w jego żyłach.
Akatosh nagle zaczął się tajemniczo śmiać. Śmiech przerwał mu elf.
- Więc co teraz, Akatoshu? - spytał Harkon, patrzył się na swoje ręce. Żyły na nich zmieniły kolor na ciemniejszy.
- Posiadłeś wiedzę zakazaną... Jednak teraz będziesz musiał nauczyć się jak korzystać z krzyków - odpowiedział.
Minęło zaledwie pół godziny...
Heith wraz ze swoim dużym mieczem oraz różdżką w rękach kroczył przez ruiny budynków pobliskiej Brumy.
- Wiem, jak to jest przegrać, być tak desperacko pewnym tego że jest się nie omylnym, mimo to przegrać..
Bój się, uciekaj przed tym. Przeznaczenie jednak nadchodzi. A teraz jest tutaj. A raczej powinienem powiedzieć.. jestem - uśmiechnął się szyderczo Heith
- Dziwi mnie że nie chcieliście dołączyć do mego boku. Tak szkoda.. - mówił ironicznie patrząc na ciała martwych czarodziejów.
Wszystko wokoło się paliło, budynki były zapadnięte, nieliczni przeżyli rzeź Heitha.
Harkon był już w Apokryfie kilka godzin. Co za tym idzie, w wymiarze przebywał przez kilka tygodni.
- Jak mam się tego nauczyć? - spytał Harkon
- Przyjdzie czas, gdy sam będziesz wiedział jak z nich korzystać - mówił Akatosh.
- Pamiętaj o naszej umowie, Harkonie. Powodzenia... - dodał bóg
- Zaraz, czekaj! - krzyknął Bal
Obraz elfa zaczął się rozmazywać, słyszał śmiech Akatosha. Po chwili zniknął z Apokryfu...
Kotka Skyres lekko syknęła na Mereta... Księżniczka Azula natomiast zrobiła ogromne oczy. Nie spodziewała się takich wieści... Zaniemówiła.
Cecilia natychmiast zerwała się ze swojego tronu... Sabrina obserwowała sytuację.
- Arcan... Arcan?! Czy on dalej żyje? - Powiedziała.
Cecilia przemilczała temat Heitha... Istota? Miała w głowie już plan co do niego.
- Skoro tak potężne osoby wyruszyły pojmać Luthora... To zapewne uda im się go złapać. - Powiedziała.
- Merecie... Jak możesz tak mówić? Nic nie może upaść... Nie pozwolę na to! - Powiedziała bardzo głośno, zdenerwowanym tonem.
- Żaden Obdaiah Clammant nie będzie dyktował mi warunków finansowych! - Ryknął Dyrektor Banku Gringotta. Nie wierzył, że Ministerstwo ma aż takie problemy... Aczkolwiek wiedział, że ludzi przyciągają pieniądze...
Cecilia spojrzała na Mereta.
- Ludzie odchodzą z jakiegoś powodu. Z powodu finansowego, który możemy zażegnać, ale także z powodu Ministra Magii... Merecie... Ludzie prawdopodobnie odchodzą dlatego, że źle zarządzasz Ministerstwem Magii... - Powiedziała.
Cecilia widziała to już od jakiegoś czasu... Że Ministerstwo Magii zaczęło tracić swoją potęgę, zyskaną 40 lat temu... Stopniowo, Ministerstwo upadało... Ale cały czas miała nadzieję, że Meret poradzi sobie z tymi kryzysami.
- Merecie... - Powiedziała poważnie.
- Czyli chcesz zrzec się stanowiska? Zostawić wszystko w tak opłakanym stanie? Minister Magii to najcięższy urząd w całej Krainie... Wielu oszalało, będąc Ministrem Magii z uwagi na zbyt ogromną ilość spraw i obowiązków... Po prostu owy urząd ich przerósł. Rozumiem, że Ciebie również? - Spytała... Była bardzo smutna z tego powodu, ponieważ bardzo lubiła i ceniła Mereta. Teraz jednak bardzo, bardzo stracił w jej oczach.
- Jeszcze jedno... Wiesz co to za akt agresji na kopalni Tel Miryn? - Spytała.
=============


Tymczasem, Isabella podeszła do Nurbanu, Neville'a, Alastora i Billa.
- Siostro, witaj. - Powiedziała Nurbanu.
- Siostrzyczko... - Isabella również ją przywitała.
Nurbanu spojrzała na Opiekunów i Neville'a.
- Zostawicie nas same? Chcę porozmawiać z siostrą. - Powiedziała.
- Oczywiście, Księżniczko. - Odpowiedzieli, a następnie odeszli kawałek dalej.
Nurbanu spojrzała na siostrę.
- Uwierzyłaś Harkonowi? Nie sądzę, żeby strażnicy tak nagle ich zaatakowali... - Spytała nagle, poruszając temat Harkona.
- Oczywiście, że mu uwierzyłam... - Odparła Isabella.
Nurbanu spojrzała na nią poważnym wzrokiem.
- Ja wierzę bratu, nie strażnikom. - Dodała Isabella.
- Gdzie teraz jest Harkon? - Spytała Nurbanu.
Isabella spojrzała na nią poważnym wzrokiem.
- Pojechał do jednego z miast... Musiał pomóc elfom w pewnej sprawie. Nie wiem, nie mówił mi zbyt wiele... W pośpiechu wyruszył z kilkoma Czarodziejami. - Skłamała Isabella. Kryła brata.
=========


Bracia Łucznicy zaś byli w swoim domu...
- To co, jutro odwiedzimy Ksieżniczkę? - Spytał Alan.
- Kazała nam przyjść. - Dodał, zadowolony.
- Owszem. - Odpowiedział mu brat.
Heith wyszedł z wioski. Za nim szli jego ludzie.
- Teraz wypadałoby się przedstawić całej krainie, tak jak to należy. - odparł z powagą, po czym deportował się, ludzie za nim również.

Agreggor nie dojechał do miejsca w którym był pałac Heitha. Zauważono go podczas jazdy samochodem jako osobę która podszywa się za zmarłego Agreggora, resztki wojska ministrialnego goniły go przez prawie pół godziny. Agreggor zdołał uciec. Zatrzymał się w domu swojej koleżanki Heleny. Przebywał w nim od 2 godzin.
Helena jest byłą aurorką, ma 37 lat. Jest zdolną czarodziejką czystej krwi. Agreggor nie widział się z nią od dobrych 10 lat.
Harkon pojawił się w tym samym miejscu w którym zniknął. Na jego powrót od kilku godzin czekał Jyggalag.
- Harkonie. Miło cię widzieć - przywitał się z nim, przytulając po przyjacielsku.
- Dziękuję przyjacielu... Za pomoc... - mówił elf
- Nie masz za co dziękować. Nauczyłeś się krzyków? - spytał
- Chyba... Tak... - odpowiedział elf
- Znakomicie. Pochwalisz się później, teraz nie mamy czasu.
Oboje zaczęli wychodzić z zamku. Czekał na nich już ucieszony Sanguin, po zabawie z dwoma wampirzycami. Pyke przed powrotem Harkona rozmawiał z Hrabią. Zapewnił mu pomoc w niektórych sprawach. Wampir był pod wrażeniem osobą Jyggalaga, toteż postanowił że w miarę możliwości będzie mu pomagał.

Cała trójka po chwili się teleportowała. Magnus nadal był pod zamkiem.
- Nie wiem nic o ataku w Kopalni. Ministerstwo w przeciągu 3 lat straciło wielu informatorów. Raportuje się również wiele zaginięć, o których nie chciałem Cię niepokoić. Uważam że to wszystko wina Luthora. To on stoi za porwaniami. Jestem przekonany że pracuje z Heithem.
- A Arcan.. Arcan zmarł dzisiaj. Niestety, nie zdążyłem się z nim pożegnać...
Nagle, w pokoju zamrugało światło. Do pomieszczenia deportował się.. Tempus wraz z rannym Jonathanem.
- Wiedziałem, że tu będziecie - ucieszył się Tempus jednocześnie smucąc się.
- W krainie nie wielu osobom można ufać, dobrze że Cecilio tutaj jesteś.. - dodał
- Co się wam stało!? - zadziwił się Meret pomagając Tempusowi podtrzymywać Jonathana.
Mężczyźni pojawili się w mieszkaniu Jyggalaga. Pyke chciał by Sanugin wyszedł, więc tak zrobił. Zostali sami, we dwójkę.
- Więc co teraz? - spytał Harkon
- Chciałbyś zostać władcą Magic World, hm? - odrzekł Pyke, składając ręce
- Skąd te pytanie...
- Dam ci to czego chcesz. Dam ci to czego tak bardzo pragniesz... - mówił Jyggalag
- Skąd niby wiesz czego pragnę? - spytał Harkon
- Bo znałem jednego Bala. Daj sobie pomóc Harkonie...
- Nie chce pomocy...
- Nie chcesz, ale potrzebujesz... - dodał i odszedł od Bala
- Musisz wybrać stronę swojego wewnętrznego... Konfliktu! - uniósł się Pyke i odwrócił do chłopaka
- Daj mi spokój! - odkrzyknął Harkon
Harkon nagle wystrzelił z dłoni czarny dym który poszybował w stronę Jyggalaga. Ten drugi wyjął różdżkę i wystrzelił kontrujące zaklęcie. Wiązki przepychały się.
Po krótkiej chwili Bal odpuścił. Czarny dym został przepchnięty. Dostał zaklęciem i odleciał lekko do tyłu na plecy. Pyke natychmiast podszedł do niego spokojnym krokiem. Ustał nad nim i wystawił rękę.
- Nie potrafisz odróżnić przyjaciół od wrogów.
Harkon niechętnie chwycił dłoń Jyggalaga. Z jego pomocą wstał na nogi.
- Jesteś już potężny. Jednakże kierujesz swoją siłę w złe persony - powiedział Pyke i odszedł od elfa.
Harkon nie wiedząc co powiedzieć wyszedł z mieszkania Jyggalaga. Nie trzasnął drzwiami, zamknął je powoli. Schodził schodami w dół. Myślał o tym wszystkim. O słowach jego przyjaciela. Jyggalag zaś został w mieszkaniu i się uśmiechał.
- On ma racje... - powiedział nagle sam do siebie chwytając się za głowę, chwycił mocniej włosy z nerwów
- Nie jestem Carrabothem... - dodał
Z oczu Harkona poleciały łzy. Cały czas schodził ze schodów. Był... Zakłopotany. Zdawał sobie sprawę że Jyggalag ma racje. Nie pasuje do Carrabothów. Jego słowa dobiły chłopaka. Potrzebował pomocy...
Po dłuższej chwili przebywania na klatce, otarł łzy i wrócił do mieszkania Jyggalaga.
- Przepraszam... - powiedział zakłopotany elf
- Nic się nie stało - odrzekł mu bez emocji Pyke, siedział na fotelu.
- Więc mów co teraz... - dopytał chłopak
- Pomogę ci w objęciu tronu. W końcu ci się należy. Z taką mocą nie możesz być jedynie księciem, prawda?
- No... Tak...
- Stworzymy koalicję przeciw Cecilli. Razem. Ludzie sami wygonią ją z tronu, a ty nawet nie będziesz nic winien. Prostsze być nie może. Prawda? - mówił mężczyzna
- Spotkajmy się jutro przyjacielu. Zaprezentujesz mi swoją nową moc i odwiedzimy kilka osób. Dobrze? - dodał
- Okej...
- Dobrze wiesz że nie jestem twoim wrogiem. Chce ci tylko pomóc Harkonie.
Elf kiwnął głową kilka razy. Posmutniał, po czym się teleportował.
Przekierowanie