MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Co się dzieje?! - Krzyknęła Azula i spojrzała paskudnym wzrokiem na Heitha... Była wściekła, że znajduje się w niewoli już tak długi czas.
=================

- Jak uciekłam, moja piękna Babciu? - Spytała Isabella, spoglądając Cecilii prosto w oczy, uśmiechnęła się.
- Akurat w tym wypadku... - Zaczęła mówić, przeciągnęła nieco wstęp.
- Użyłam tego, co otrzymałam dzięki Tobie... Czyli urody. Piękna przekazywanego w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. - Mówiła, uśmiechając się nieco szyderczo, ale tak aby Cecilia nie zauważyła.
- Uwiodłam jednego z Nieumarłych Generałów... Chciał mnie mocno zranić, ale wyczułam w nim słabość do mnie. - Mówiła.
- Chciał wbić we mnie setki igieł... Chciał realizować na mnie jakieś swoje makabryczne fanaberie... Szaleniec. Ale takiego łatwo uwieść. - Kontynuowała.
- Zwłaszcza, że od wielu lat nie miał żadnej kobiety... A tu nagle, podarowali mu jedną z najpiękniejszych w Krainie. - Powiedziała jeszcze bardziej szyderczo i prawie parsknęła śmiechem, słysząc to co właśnie opowiada.
Cecilia zaniemówiła.
- Tak... Tak jak mówiłaś, Nieumarli to bestie... Potwory. Jednak mają uczucia... Odczuwają dużo. W rozmowie z nimi potrzeba sprytu i... Właśnie urody. Dziękuję Babciu! Właściwie to dzięki Tobie uciekłam. - Powiedziała jeszcze bardziej szyderczym tonem, Cecilia mocno się zdziwiła.
- Niesamowite, wnuczko... Naprawdę. Dobrze, że absolutnie nic Ci się nie stało. - Powiedziała Cecilia.
Isabella spojrzała jej w oczy.
- Uwiodłam go, a następnie kazałam mu zrzucić łańcuchy z moich rąk i nóg... A potem kazałam mu znaleźć dla nas statek, którym wspólnie odpłyniemy na nieznane wody. - Dodała Księżniczka, nadal się uśmiechając. Nie wspomniała w swojej historyjce ani o Pyke'u, ani o młodym elfie - jej braciszku, a także nie wspomniała potężnego Czarnego Wilka... Nie wspomniała także tego, że parszywy Ignathir nafaszerował ją i ukradł krew...
- Dobrze, dobrze... Wspaniale. Isabello, jestem z Ciebie bardzo dumna. Od zawsze wszyscy znali Twoją odwagę, spryt i inteligencję. - Powiedziała Cecilia i uśmiechnęła się do Wnuczki.
- Wybacz, ale muszę wrócić do swoich spraw... - Powiedziała Cecilia.
Isabella kiwnęła głową.
- Ja także... Odwiedzę niedługo również Ministerstwo. - Odpowiedziała Księżniczka.
Królowa kiwnęła głową, a następnie weszła do zamku i do sali tronowej, wraz z obstawą Gwardzistów...

Po 10 minutach, do sali tronowej incognito przybył Mauricio Pellavencini i Arcymistrz Kowalstwa - Ungrim...
Do sali tronowej nie wpuszczono ABSOLUTNIE NIKOGO, na przepięknym złotym tronie siedziała jedynie Królowa Cecilia, po bokach tronu stało 10 potężnych Gwardzistów obok nich siedziały dwa Tygrysy Szablastozębne sprowadzone przez Opiekunów, a przed tronem Królowej stali Pellavenicni i Ungrim.
O spotkaniu nie wiedział absolutnie nikt... Zostało zorganizowane incognito, na cito...
- Szanowni Panowie. - Powiedziała Cecilia, spoglądając na stojących w pokłonie mężów. Ci po jej słowach wyprostowali się.
- Dziękuję, że natychmiast przybyliście... - Dodała, uśmiechając się.
Zarówno Projektant mody jak i Arcymistrz Kowalstwa spoglądali z uwagą na Wspaniałą Królową Krainy...

Isabella natomiast przypomniała sobie o mikrofoniku, który podarował jej Pyke... Myślała właśnie, czy przyczepić go do sukni Cecilii... Zastanawiała się, czy będzie to dobry moment. Domyślała się, że jej Babcia ma teraz kluczowe rzeczy do wykonania w głównie swojej sprawie i ochronie...
Po kilku minutach Dagon wraz z wampirem, który trzymał go cały czas za kark, jednak teraz trochę lżej, dotarli do środka rezydencji. Na tronie czekał na nich już poinformowany Hrabia Baldur. Dagon przekazał mu informacje które miał powiedzieć oraz lokalizację spotkania. Wszystko trwało 30 minut, bo Baldur mocno zastanawiał się czy zaufać Jyggalagowi... Po wszystkim Dagon wyleciał z góry w stronę Abregado...
Tymczasem na Abregado rozmowa Ignathira z Raughnem została zakończona. Czarodziej zgodnie z rozkazem rozpoczął przygotowania pupilów Nieumarłych, natomiast sam Raughn rozpoczął rozmowę z Zerrianą.
- Myślałaś, że nie domyślę się, że nagle postanowiłaś zniknąć z miasta? - zapytał
- Skąd...
- Gdzie byłaś... Mów..
- Tamtego dnia gdy postanowiłam do ciebie dołączyć, złożyłeś mi obietnice.. Na razie nie widzę żebyś się tym przejął i wywiązał z umowy..
Raughn kiwnął głowa poirytowany.
- No tak.. znowu poszłaś szukać Alyssi... Nie chwaliłaś się jednak efektami tych poszukiwań..
- Czym tu się chwalić - odparła patrząc w podłogę - Tylko sukcesami można się dzielić z innymi, porażki warto zachować dla siebie..
Raughn zaśmiał się.
- Kłamstwo ma krótkie nogi moja droga.. ale mniejsza o to.. Chcę byś zapamiętała, że ciebie również dotyczą pewne zobowiązania. Nie masz prawa opuścić miasta bez mojej zgody..
Zerrianie nie podobało się to. Coraz bardziej czuła się jak na uwięzi. Zaczęła żałować że w ogóle zgodziła się pomóc takiej osobie jak Raughn.
- Nie musisz się jednak martwić - kontynuował Raughn - Gdy tylko wojna się skończy będziesz mogła się udać gdzie tylko zechcesz. Ale...
- Ale co? - zapytała
W tym momencie Raughn podszedł do niej i pogładził ją po włosach. Następnie szepnął jej do ucha:
- Ale.. póki co...jesteś mi potrzebna, więc zostaniesz tutaj...
Zerriana spojrzała lekko srogim wzrokiem na Raughna, który odchodząc, z powrotem usiadł na swoim tronie śmiejąc się pod nosem.
Minęło juz kilkanaście minut. Azula nie chciała tknąć niczego ze stołu, miała kajdany na rękach i nogach. Czuła się strasznie niekomfortowo.
- Jedz Księżniczko. Bo nie dożyjesz jutra.. - odparł Heith
W tym samym czasie..
Jonathan obudził się, leżał w lochach, w kolejnej celi ujrzał Tempusa, który również miał kajdany powstrzymujące jego magię.
- Tempusie! - krzyknął Jonathan
- Też dałeś się łatwo złapać, nie musiałeś mnie szukać.. - odparł Tempus
Dagon doleciał na Abregado. Rezydencja Raughna bardzo się wyróżniała, więc kruk szybko zorientował się że tam jest jego siedziba. Wleciał do niej przez szparę w dachu. Kruk usiadł na podłogę, przed Raughnem.

=====

Jyggalag tymczasem schował włos Isabelli do fiolki, a ją schował gdzieś do komnaty Malacatha. Pyke klęczał przed maską Lorda na jednym kolanie z głową spuszczoną w dół. Myślał z zamkniętymi oczami. Wyglądało to tak, jakby się modlił. Nagle jednak powiedział.
- Już niedługo Cecillio... Poznasz historię tej twarzy... - zwrócił głowę ku górze, na maskę
- A ty dziadku zaznasz spokoju... - dodał
Jyggalag po chwili wstał i zaczął przeczesywać księgi i notatki potężnego elfa. Miał chwilę czasu, przed następnymi krokami, więc czemu nie...
Mężczyzna czytał księgi już kilkadziesiąt minut. Nagle natrafił na fragment...

Ta umowa to przekleństwo. Zawsze byłem skazany na porażkę. Teraz to już wiem. Nadchodzi mój koniec.
Namira nie żyje. Ktoś zdradził... Obawiam się że to Arcan. Widziałem że jest w niej zakochany, wiec wątpię że mógłby coś jej zrobić. Być może tylko mydli mi oczy.
Tak czy owak, zginę. Elfy nie przejmą krainy. To graniczy z cudem. Umowa jest stracona i trafię do Apokryfu *wyrwana strona*
Raughn siedząc na tronie dostrzegł ptaka. Był lekko zaskoczony przybyciem stworzenia. Od razu spojrzał na Zerriane
- To twój zwierz? - zapytał
Kobieta która stała przed Raughnem kiwnęła przecząco głową.
- Nie.. skąd ten pomysł?
Raughn nie odpowiedział.
- Przysyła mnie Jyggalag - rzekł kruk, jego oczy świeciły się na czerwono z każdym wypowiedzianym słowem.
Ptak wzleciał lekko w powietrze na wysokość nieumarłego dowódcy. Raughn wyciągnął rękę, a ptak upuścił na nią mały zwitek papieru z dokładnymi koordynatami spotkania (Stara chata, ta z pierwszych scen z Jyggalagiem. Gdzieś w lesie w Magic World, nie istotne gdzie dokaldnie).
Dagon zaraz po tym tajemniczo odleciał. Miał dostarczyć tylko list, teraz wracał na Magic World...
Zerriana popatrzyła jak Dagon odlatuje. Raughn natomiast skupiony był na odczytaniu treści otrzymanej wiadomości.
- Hmm.. Spotkanie.. - powiedział cicho Raughn i spojrzał na Zerrianę - Udamy się na nie wspólnie..
- Co? Jak to? Dlaczego ja? Ignathir powinien iść z tobą a nie ja..
- Prawda... powinien... ale jest zajęty więc ty go zastąpisz. - odparł Raughn wstając z tronu i podając jej świstek papieru na którym były koordynaty. - Otworzysz portal i zabierzesz nas w to miejsce...
Jonathan i Tempus chwile już rozmawiali..
- Czyli chce Cie wykorzystać by dostać się do Akatosha!? - krzyknął Jonathan
- Tak, ale to jest głupiec. Akatosh zdmuchnie go z powierzchni ziemi, może to i lepiej.. Otworzę mu ten portal, a wtedy pozbędziemy się go raz na zawsze. A Ty będziesz bezpieczny.. - odparł Tempus
- Moze to i dobry pomysł..
Był już środek nocy. Ludzie Lorkhana kończyli już montować bomby wodne. Zostało ich jeszcze kilka. Była to kwestia 2 godzin.
Przekierowanie