- To tutaj, na pewno. Czuję jego moc. Jest tu Luthor. - odparł Tempus
- Musimy to załatwić jak najszybciej. Może wśród tych czarodziei jest mój brat Azmuth! - odparł Teodor
- Idziemy - powiedział Jonathan
- Aaahh.. Ostatni Grinderwald właśnie do nas przyszedł. - powiedziała istota z którą komunikował się Luthor w pałacu
- Idź, zabij go, a wtedy uwolnisz mnie! - dodała istota
Luthor wyszedł z zamku. Wraz z nim wyszła Trina, Alastor był jeszcze słaby..
Jyggalag czekał na przybycie Harkona do Czarnej Przystani...
- Kto puka? - Spytał facet ubrany na czarno, który otworzył drzwi.
- My. - Odpowiedział Scarecrow.
- Kim jesteście? - spytał facet. W tym momencie Fester wyszedł do przodu.
- Chcę porozmawiać z Riddlerem. - Rzekł Fester.
- Fester? Witaj... Kim są twoi kumple? - Spytał facet.
- Grube ryby, które przybyły porozmawiać z twoim szefem, również grupą rybą. - Odparł Fester.
- Wchodźcie. - Facet otworzył drzwi... Fester, Scarecrow i Szalony Kapelusznik weszli do środka, grupa Bezgłowych Czarnoksiężników natomiast pozostała pod drzwiami Jubilera.
Trójka natychmiast weszła do salonu, a tam przy kominku na kanapie siedział Riddler... Lokalny mafiozo. Był ubrany na czarno, na rękach miał czarne rękawiczki.
- Witaj, Riddler! - Fester do niego podszedł, Riddler wówczas wstał i mężczyźni uścisnęli sobie dłonie.
- Co Cię sprowadza? - Spytał Riddler.
- Poznaj... Scarecrow i Szalony Kapelusznik. Teraz z nimi współpracuję... Są Czarnoksiężnikami i mają pewne plany co do tej Krainy. - Rzekł Fester i usiadł w fotelu.
Riddler przyjrzał im się.
- Plany? A jakież plany macie? - Spytał i z powrotem usiadł na kanapie.
Szalony Kapelusznik trzymał swoją walizkę z herbatami.
- Ogromne plany... - Odpowiedział Scarecrow i usiadł na krześle... Kurz, brud i proch wypadł z jego ubrań, brudząc Riddlerowi dywan. Mafiozo spojrzał na to z lekkim obrzydzeniem.
- Słyszałeś może o ataku na Azkaban? - Spytał Scarecrow.
- Oczywiście. - Odparł Riddler.
- Moja to sprawka... Te świnie trzymały tam mojego przyjaciela. A jako iż jest moim przyjacielem, nie pozwalam na to, aby siedział za kratami... - Rzekł Scarecrow.
- Sugerujesz, że współpraca z Tobą jest opłacalna? - Spytał Riddler.
Scarecrow uśmiechnął się paskudnie.
- Co sądzisz o... Cecilii Carraboth? - Spytał Scarecrow.
Mafiozo pogładził się po brodzie.
- Szanuję Królową Cecilię za jej nazwisko... Ale nie podoba mi się większość jej decyzji, które źle wpływają na moje interesy... - Zaczął Mafiozo.
- A jako iż jestem biznesmenem, to interesy są dla mnie priorytetem. I zrobię wszystko, żeby usunąć to, co negatywnie na nie wpływa. - Powiedział do Scarecrowe'a.
Czarnoksiężnik się ucieszył.
- Wspaniale... I dlatego właśnie potrzebna mi będzie twoja pomoc. Potrzebuję pomocy wszystkich lokalnych mafiozów takich jak ty, aby wykonać moje plany... - Powiedział Scarecrow.
- Sądzisz, że ze wszystkimi mam kontakt? Że ze wszystkimi żyję w zgodzie? Ostatnio jeden sukinsyn wysadził mi dostawę. - Powiedział Riddler.
Scarecrow spojrzał na niego poważnym wzrokiem...
==========
Regis wraz z Aurorami, Czarodziejami i Wilkołakami pojawił się na miejscu zbrodni. Na ulicy było sporo zniszczeń... Niektóre budynki nieco ucierpiały, gdzieniegdzie leżały trupy bez głów.
- Co z ich głowami? - Spytał Auror, spoglądając na martwe ciało...
Regis się rozglądał...
- Znajdźmy sprawców tego ścierwa... - Rzekł jeden z Wilkołaków, reszta kiwnęła głowami.
Regis wyczulił swoje potężne zmysły...
=============
Harkon wszedł w słowo Nurbanu... Gdy usłyszała co powiedział, bardzo się zdziwiła.
Cecilia spojrzała na Harkona.
- Strażnicy zaatakowali Ciebie i Franka? Jakim prawem? - Zdziwiła się i zdenerwowała.
- Strażnicy nie atakują od tak... Strażnicy nie są jakimiś żałosnymi nowicjuszami, tylko doświadczonymi wojownikami. Całe szczęście, że nic Ci się nie stało, Harkonie. - Powiedziała.
- Śmierć Franka to duża strata... Bardzo go ceniłam. - Dodała.
- Ale... Dwóch zwykłych Strażników nie zdołałoby zabić Franka, który był silnym Magiem... Opowiedz, jak to się stało, Harkonie. - Powiedziała Cecilia, a następnie pstryknęła palcami. Wezwała do siebie Miltona (Jednego z dwóch Generałów Gwardzistów) (Gwardziści - Potężni, znacznie masywniejsi i wyżsi od zwykłych Strażników - było już pisane o tym na poprzednich stronach. Posługują się zarówno Różdżkami jak i potężnym orężem, a także mają potężne magiczne uzbrojenie).
Milton podszedł do Królowej.
- Królowo. - Ukłonił się.
- Słyszałeś o zdradzie dwóch Strażników? - Spytała.
- Nie... Byłem w porcie, aby powitać Cię, Królowo. Nie było mnie w zamku. - Odpowiedział.
- Natychmiast musimy rozwiązać tą sprawę... - Powiedziała Cecilia, spoglądając na Harkona.
Idąc dalej przez las Ignathir natrafił na świeże tropy. Były duże i nie wyglądały na tropy jakiegoś zwykłego zwierza.
- Przechodziło tędy coś dużego... Całkiem niedawno.. - powiedział sam do siebie Ignathir.
Rozejrzał się się w około. Cały czas panowała cisza
Przedzierając się przez gęste chaszcze natrafił na polane w środku lasu. Nie była ona jednak pusta. Pośrodku znajdowało się jezioro którego woda wydawała się świecić własnym światłem. Podszedł do niej bliżej.. wyciągnął rękę i nabrał do niej odrobinę wody..
- Rzeczywiście.. świeci..
Ignathir wiedział, że coś musi być odpowiedzialne temu zjawisko..Wyczuwał jednak magie.. bardzo duże ilości magii w tym miejscu, ale nie mrocznej...Zupełnie tak jakby w oceanie czarnej magii powstało coś z magii naturalnej i żyje wraz z nią w symbiozie i harmonii. Ignathir był pod wielkim wrażeniem, nie spodziewał sie bowiem znaleźć czegoś takiego. Ekosystem tego miejsca nie został w ogóle zbadany i nadal pozostaje całkowita tajemnicą. Postanowił nabrać trochę tajemniczej wody do probówki i zabrać ze sobą. Był ciekaw jej właściwości i efektów.
- Byłem u Franka porozmawiać i przegadać niektóre sprawy - zaczął mówić pewnie Harkon.
- Nagle weszło dwóch strażników, jeden z nich rzucił miecz w moją stronę, jednak Frank mnie zasłonił. Dostał w głowę, a strażnicy zaczęli uciekać...
- Szybko wybiegłem z komnaty i obu zabiłem. Ciała juz zostały sprzątnięte - dodał.
Harkon coraz bardziej wplątywał się w kłamstwa, sztuczki i intrygi. Wszystko po to by zataić zbrodnie Jyggalaga. Również krył Isabelle. Nie chciał by była w to wszystko zamieszana.
- Przygotuj się Trino. To początek czegoś wielkiego - odparł Luthor patrząc na z daleka zbliżających się Tempusa, Teodora oraz Jonathana.
W tym samym czasie..
- Alfredzie, jestem bankrutem. Firma jest już własnością mojego wujka. To jego zapisałem prawnie w testamencie.. - odparł
- Tak, ale czy znaleziono pana ciało? - odparł
- Nie, ale mój wujek ma wiele znajomości. Jest pewny że nie żyję, a jak ktoś mnie spotka na ulicy to będę aresztowany za podszywanie się..- odparł Agreggor
- Więc pozostaje tylko jedno.
- Tak?
- Musi pan powiedzieć światu że pan żyje. I powiedzieć mu całą prawdę. O tym jak się dorobił pan fortuny.. - odparł Alfred
- Wiesz, że wtedy będę skazany mieszkańców. Zabiją mnie jeśli się dowiedzą że sprytem i ich pieniędzmi stałem się tym kim się stałem.. - odparł chłopak.
Isabella milczała słuchając brata. Sabrina uważnie przysłuchiwała się sprawie.
Cecilia uważnie wysłuchała Harkona, a następnie spojrzała na Miltona.
- Przepytaj Strażników, Miltonie. Któryś na pewno coś wie. Nie odważą się Tobie skłamać. - Powiedziała. Milton kiwnął głową.
- Tak uczynię. - Rzekł. Spojrzał na Harkona.
- Książę... Kto sprzątnął ciała tych Strażników? - Zadał pierwsze pytanie.
Cecilia pogłaskała Skyres i spojrzała na rodzinę.
- Wiedzieliście o tym? - Spytała.
Wszyscy pokiwali głowami...
- Pierwsze słyszę... - Powiedziała Nurbanu i spojrzała na Harkona zdziwionym wzrokiem.
Isabella przełknęła ślinę.
- Nic nie wiedziałam... - Powiedziała cicho.
Cecilia spojrzała na Sabrinę.
- Sabrino... Musimy zaraz porozmawiać. - Szepnęła do niej.
Do Cecilii podszedł Strażnik.
- Powiadom Neville'a Longbottom'a. Chcę go natychmiast widzieć. - Szepnęła mu. Strażnik kiwnął głową...
- Sam je posprzątałem - odpowiedział pewnie i spokojnie Harkon.
- Dobrze mnie znasz, babko. Narobiłem bałaganu, to sam go posprzątałem - dodał patrząc na Cecillie.
Agreggor siedział na fotelu w swojej willi. Nie wiedział co ma robić.
- Nie. Muszę tam iść.. - odparł
- To zły pomysł paniczu. Na twoim miejscu zostałbym tu i poczekał. Pomyślał nad innym rozwiązaniem. - odparł Alfred
- Oczywiście. - Rzekł Milton, a następnie ruszył przepytać Strażników...
- Tak... Wiem, Harkonie. - Odpowiedziała. Milton zaraz miał wrócić, w tym czasie Cecilia postanowiła powiedzieć Harkonowi kilka słów...
- Pamiętaj, że jesteś Carrabothem... Że jesteś Księciem. I że w twoich żyłach płynie moja krew. Nigdy nie daj nikomu sobą manipulować i nie podejmuj pochopnych decyzji...
Dobrze zastanów się nad tym, co zrobisz, jaki rozkaz wydasz, gdyż słowo Carrabothów w tej Krainie jest najważniejsze. Więc każdy twój czyn może nieść ze sobą kolosalne skutki... Dobre bądź złe. - Powiedziała mu. Wiedziała, że Harkon jest samotnikiem i nie lubi zbyt dużo rozmawiać... Zdawała sobie też sprawę, że poświęcała mu trochę zbyt mało czasu, ponieważ zawsze najwspanialszy i najpiękniejszy kontakt Książę miał z Nelcarem. Chciała jednak, aby to rodzina była dla niego najważniejsza i aby to z nimi rozmawiał na wszystkie tematy.
Milton podszedł do dwójki Strażników.
- Kto był wczoraj przy bramie? - Spytał.
- Cała grupa... Ale wiem, że tamtych dwóch również tam było. - Odparł Strażnik i wskazał dwóch innych Strażników.
Milton podszedł do nich.
- Co wczoraj robił Książę? - Spytał.
- Nie wiemy... - Odparli.
- Opuszczał zamek? - Spytał.
- Nie. - Odparł Strażnik.
- Ale... Miał gościa. - Dodał drugi.
- Gościa? - Spytał Milton.
- Owszem... Przybył do niego taki... Masywny, duży facet... Podejrzany nieco... - Dodał Strażnik.
- Wpuściliśmy go na rozkaz Księcia. A jak wychodzi to już nie widzieliśmy, chociaż nasza wachta cały czas trwała. - Dopowiedział.
Milton kiwnął głową, a następnie wrócił do sali głównej.
- Królowo... Dowiedziałem się, że Książę miał wczoraj gościa... Strażnicy widzieli jak wchodzi, ale jak wychodzi już nie. - Powiedział i spojrzał na Harkona.
Cecilia zdziwiła się.
- Gościa? Jakiego? - Spytała.
=========
Jeden z gangsterów Riddlera odpalił przez przypadek TV...
- Co ty robisz, bałwanie? - Ryknął mafiozo...
- Ministerstwo ma ogromne problemy... - Padły słowa w TV.
Wszyscy poderwali się z miejsc.