MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jyggalag znalazł się w jaskini. Podszedł do niego Sanugin.
- Szefie... Zajęliśmy się już transportem złota. Część przepłynie statkiem w okolice Smoczymostu a część ciężarówką do Hogsmeade. Reszta będzie musiała poczekać na kolejną dostawę.
- Sporządź potem lokalizacje złota i daj mi ją - odrzekł Pyke patrząc na góre złota.

=====

Magnus tymczasem dojechał do granicy miasta Hammersteel. Miasto było... Ponure, bez życia. Na ulicach było mało osób, mimo że pogoda dopisywała. Już od bardzo długiego czasu. Jedni mówili że to sprawka Malacatha, bo urok z fontann nadal działał, drudzy że to wina Cecilli która zaniedbywała miasto, a trzeci sądzili że wszystko zaczęło się odkąd bractwo zabójców upadło i teraz złodzieje coraz bardziej wychodzą na ulice. Choć bractwo było raczej ukryte przed każdym nieznajomym, to po jego rozpadzie gdy kultyści zaatakowali ich siedzibę, niemal każdy z Hammersteel odkrył kto był członkiem bractwa. Prócz... Jednego. Connor nadal pozostał anonimowy. Ale czy na pewno...? O jego przynależności do dawnego bractwa wiedział tylko Ravcore, Neclar i jego sami członkowie, i ich rodziny. Jyggalag jednak docierając do Ravcore, trafił również na ślad Connora. Nie chciał by Connor dowiedział się o śmierci brata. Podejrzewał że chciał by się zemścić, a to tylko niepotrzebny kłopot dla Pyke'a, zwłaszcza że teraz ma znacznie ambitniejsze plany, niż użeranie się ze starym dziadygą próbującym go zabić. Dlatego wysłał na te zadanie prawdziwego specjalistę od brudnej roboty. Magnus rzadko zawodził Jyggalaga w takich zadaniach...

Mężczyzna podjechał pod karczmę w której pracował Connor. Była lubiana przez mieszkańców, uważana za najlepszą. Magnus zaparkował furgon i zaczął kierować się do wejścia budynku.
- Zobaczymy czy w ogóle będzie chciał z nami rozmawiać.. Podczas oblężenia widziałem ich dwóch.. dwóch generałów tej armii.. jeden z nich wielki i masywny, uzbrojony po zęby a drugi.. przerażający... przebiegły.. pokonał mnie w walce.. gdyby nie moi czarodzieje zabiłby mnie... Wiem tyle.. to nie są żarty.. - rzekł Gheret
Szli tak dalej przez stepy. Panowała cisza.. głucha cisza.. jedynym odgłosem był szelest wiatru. Z pobliskiego lasu zwanego Mrocznym Lasem wydobywały się jakieś tajemnicze dźwięki.
Cecilia, Gheret i pozostali znacznie zbliżali się już do obozu Nieumarłych... Auror cały czas śledził ich położenie na mapie, Gheret zaś spoglądał przez lornetkę.
Tymczasem, Roggogon zaczął powoli zbliżać się już do Abregado... Jeszcze kawałek jednak musiał przelecieć.
==========


W tym czasie, Księżniczka Isabella jeszcze była w Ministerstwie... Przejrzała jeszcze kilka dokumentów, a następnie ruszyła korytarzem...
=========

Księżniczka Azula wraz z mężem była w swojej komnacie. Azula cały czas opłakiwała zmarłego ojca...
===

Księżniczka Nurbanu szła korytarzem zamku królewskiego. Chciała odwiedzić Babcię i spytać, czy idą wspólnie odwiedzić smoki. Szła w kierunku komnaty, w której wcześniej był Gheret i Stary Czarodziej...
Meret pojawil sie w Azkabanie. Ujrzal swoich ludzi z ministerstwa oglądających miejsce ataku.

W tym samym czasie...
Luthor wszedl do komnaty Namiry. Wyszedł z niej prędko gdyz niczego nie znalazł. Trina i Alastor udali sie do głównej sali. Tam również niczego nie znaleźli...
Armia nieumarłych bezwładnie patrolowała obrzeża Sollum. Varran również wyszedł za mury i położył się na trawie koło bramy do miasta. Samego miasta strzegło kilkanaście tysięcy nieumarłych.. nie bez powodu skoro w jego wnętrzu przebywali najwyżsi generałowie. Raughn siedział popijając kufel wina. W pewnym momencie zwrócił się do niego Ignathir.
- Raughn.. słyszałem, że miałeś córkę... do tej pory nie widziałem jej tu jednak razem z nami..
- To nie jest istotna sprawa.. po prostu nie była mi potrzebna.
- Nie rozumiem.. kształtowałeś ją przez ponad 20 lat a potem tak po prostu wyrzuciłeś? troche jakbym to ujął.. głupie..
- Czasami popełniamy błędy, za której później musimy płacić. Alyssia była jednym z nich.. była moją słabością.. musiałem się jej pozbyć. - rzekł Raughn
- Interesujące.. a co z jej matką?
- Zabiłem ją.. ojca wtedy już nie było...zresztą w ogóle po co mnie o to pytasz?
- Z ciekawości.. - odparł Ignathir spokojnym głosem - Z tego co odkrywam.. wiele mnie ominęło..
Auror, który wyszedł trochę do przodu żeby się rozejrzeć, podszedł do Cecilii.
- Królowo. Już pora podejść do Nieumarłych i kazać im zaprowadzić nas do ich władcy... W tej okolicy jest już mnóstwo Nieumarłych... Zbliżamy się do ich... Gniazda. Ich twierdzy. - Powiedział.
Cecilia nabrała powietrza w płuca.
- Tak... - Rzekła.
- Roggogon już na pewno jest w pobliżu... - Powiedziała, a następnie ruszyli do przodu... Już zaraz mogli zostać zauważeni przez jakichś Nieumarłych.
Kilku nieumarłych wojowników nagle dostrzegło zbliżające się osobistości. Nie otrzymali żadnego rozkazu do ataku wiec zaczęli do niech podchodzić. Uzbrojeni po zęby w czarne jak smoła pancerze i hełmy stanęli kilkanaście metrów przez aurorami, Cecilią i Gheretem. Zablokowali im drogę. Czekali aż podejdą.
- Kim jesteście? Czego chcecie? Macie 10 sekund na odpowiedź! - krzyknął do nich jeden z żołnierzy nieumarłych. Byli gotowi do ewentualnego ataku.
Kilku Aurorów wyszło naprzód, nie trzymali w rękach Różdżek.
- Wasza Królowa, Cecilia Carraboth przybyła. Nie rozpoznajecie Królowej Krainy? - Powiedział.
Cecilia poważnie spojrzała na Nieumarłych.
Auror zaś kontynuował:
- Królowa dowiedziała się czego tutaj dokonaliście. Nie wysłała do Sollum potężnej armii, która przepłoszyłaby was stąd, tylko sama osobiście przybyła porozmawiać z waszym władcą. - Powiedział.
- Ministerstwo również już dobrze wie, co tutaj się dzieje. - Dodał.
Nieumarli popatrzyli po sobie z lekkim zdziwieniem
- Przepłoszyć nas? - zapytał śmiejąc się jeden z żołnierzy stojący na przodzie - Nas nie można przepłoszyć!
- Wasza armia jest niczym, nie wiecie jeszcze nic co potrafimy osiągnąć ani jakie są nasze możliwości.. - odparł drugi z żołnierzy
- Dobra zamknąć się - krzyknął jeden z głównych strażników wychodząc na przód
Popatrzył on na Cecilie i Aurorów
- Chcecie do dowódcy? Paktować? To złożyć bronie i różdżki.. - odparł spokojnym tonem nieumarły strażnik - Takie są zasady.
Auror spoglądnął na głównego nieumarłego strażnika.
- Czyżbyście lękali się Królowej i grupy Aurorów i Strażników chroniących ją i jej przyjaciela? - Spytał.
- Jest was tutaj... Znacznie, znacznie więcej. Nawet jakbyśmy chcieli rozpocząć walkę, przegralibyśmy ją. - Dodał.
- Królowa na pewno nie odda Różdżki. Jest prezentem od jej Dziadka i nikt nie ma prawa jej dotykać, takie są zasady. - Dopowiedział i zerknął na Cecilię, ta kiwnęła głową.
- A my powinniśmy pozostawić przy sobie nasze rzeczy, gdyby ktoś od was postanowił przerwać rozmowy i zaatakować Królową. Sami nie zamierzamy nikogo atakować...
Przekierowanie