*Agreggor nic nie zrobił i elo.
Alyssia popatrzyła na Isabelle
- Jestem Alyssia..- powiedziała spokojnym tonem - Nie jestem stąd ale.. Widziałam co się stało.. Mam pewne doświadczenie w rozwiązywaniu problemów..
W tej chwili zwróciła uwagę na Nurbanu która nadal płakała.
- Pomyślałam, że mogłabym jakoś pomóc.. - kontynuowała
Raughn tymczasem przedstawiał swój plan. Wyciągnął mapę kontynentu zaczął tłumaczyć wszystkim krok po kroku jego koncepcje ataku. Co ciekawe każdy ze zebranych miał mieć w tym udział, każdy miał być częścią planu. Celem był zamek.. i Cecilia.
Ignathir wtrącił sie jednak w pewnym momencie dodając również i swoje założenia oraz modyfikacje, które o dziwo Raughnowi się bardzo spodobały..
Rozmowy trwały nadal długie minuty.. Atak był tylko kwestią czasu. Armia Nieumarłych bowiem była na to gotowa...
Heith medytował. Wiedział, że nie tylko on planuje podbić tę krainę. Wiedział, że ktoś mniej potężny od niego planuje napadu i zniszczenia zamku Królowej. Nie wiedział w tym momencie czy kontynuować swój wielki plan, czy dać wydarzeniom się rozwijać. Chciał jednak jak najszybciej schwytać Tempusa, by dostać się za jego sprawą do Apokryfu.
- Cecilio, musisz uciekać! - odparł Tempus
- Tempusie, dobrze wiesz że przeszłam już bardzo, bardzo dużo. Nie dam się zastraszyć i nie pozwolę nikomu umierać, jednak nie mogę również lekceważyć Heitha... Ochronię swoją rodzinę, jestem silna i płynie we Mnie potężna krew. Nikt nie zdoła skrzywdzić mojej rodziny, zamek Królewski jest najbezpieczniejszym miejscem, a ja mam wielu sojuszników i przyjaciół gotowych bronić mnie i moją rodzinę za wszelką cenę - powiedziała pewnie Cecilia.
- Już jutro, po dzisiejszej kolacji ogłoszę ważne rzeczy. - Dodała.
- Uratujemy Twoją córkę, Cecilio. - Wtrąciła się Sabrina.
- Wracajmy już do zamku. - Dodała. Aurorzy, Strażnicy i Wilkołaki kiwnęli głowami i przytaknęli.
- Tempusie... Uratuj Mereta. - Powiedziała Cecilia.
W tym samym momencie Mauricio wybiegł zza kulis.
- Skandal! Skandal! - Krzyknął do Aurorów, których zatrudnił do pilnowania porządku.
- Jak mogliście do tego dopuścić?! Przez was porwano Księżniczkę! - Krzyknął Mauricio.
- Dziękuję. - Odpowiedziała Isabella.
- Każda pomoc się przyda, wielu arystokratów zapowiedziało już, że wykorzysta swoje wpływy by schwytać tego oszusta... Jego pojmanie to kwestia czasu, natomiast martwi mnie druga sprawa, a mianowicie Nieumarli z którymi Babcia rozmawiała już jakiś czas temu, a oni od tego czasu milczą... - Powiedziała.
- Nieumarli? - Powiedziała Nurbanu, była roztrzęsiona
- Widziałam tu jednego. - Dodała, smutnym głosem.
- Majaczysz, Siostro - odpowiedziała Isabella.
- Nic nie robią ponieważ przestraszyli się potęgi Babci! I ten Czarnoksiężnik który porwał matkę również pozna jej gniew! - powiedziała już znacznie głośniej Nurbanu, wielu popatrzyło się w ich stronę...
- Mój Panie - podeszła Trina
- Tak?
- Swoją gotowość do ataku potwierdziło 5 tysięcy istot i czarodziei. Wszyscy są zebrani w barakach w południowej części krainy. Druga część, czyli 2 tysiące oddziałów znajduje się w podziemiach. Co robimy? Czy atakujemy już teraz?
- Nie. Czekamy. Królowa dostanie dość dobrze sformułowaną wiadomość, zrozumie co się stanie, jeśli się nam sprzeciwi. - odparł Heith
- Już niedługo Cecilio, zapłacisz również za błędy swojego dziadka... - mówiąc to ponownie zagłębił się w medytację
Tempus rzucał zaklęcia leczące w Mereta. Te jednak częściowo zatarły rany zadane przez czarnoksiężnika. Meret był padnięty z sił. Postanowiono go przetransportować do szpitala głównego w krainie.
- Cecilio, musisz podjąć kroki, jeśli uważasz że uda ci się zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie, to nie pozostaje nic innego jak przygotować wojsko na atak na siedzibę Heitha. Na pewno musi mieć swoją twierdzę niedaleko centrum... Musisz powołać również nowego ministra magii, kraina nie może czekać, ministerstwo upada! - odparł Tempus
Rufus w tym czasie spał, śniło mu się ciało jego syna Teodora, zabitego przez Heitha, miał koszmary.
Zbliżała się północ.
Alyssia nic nie powiedziała. Nieumarli.. Tak wiedziała że chodzi o Raughna, nie wiedziała jednak czemu ich sprawa nagle ucichła. Nie było o nich informacji od dosyć długiego okresu czasu. Zupełnie jakby się rozpłynęli w powietrzu... Teraz jednak starała się o tym nie myśleć, chciała pomóc księżniczkom w trudnej sytuacji.
- Zachowajmy spokój - rzekła spokojnym tonem Alyssia - Na ta chwile nie wiadomo zbyt wiele... Ten cały Heith może się okazać trudnym przeciwnikiem..
Alyssia podeszła do sceny. Próbowała szukać jakichś śladów czy wskazówek...
- Ech.. gdybym tylko miała przy sobie swój sprzęt.. - powiedziała sama do siebie cicho wzdychając.
W Daggerfall fabryki pracowały pełną parą. Pancerze były tworzone w zaskakująco szybkim tempie. Amunicja i broń również. Za kilka godzin miała dotrzeć do fabryk kolejna dostawa surowców z kopalni Tel Miryn, tym razem materiału miało być aż 3x więcej niż zwykle. Elfy rosły w siłę z każdą godziną...
=====
Haron tymczasem był w swojej komnacie. Przygotowywał się na kolację. Ubrał się bardzo elegancko.
Tempus skierował się do wyjścia, chciał ochłonąć, chciał pomyśleć co ma teraz zrobić, wiedział że Heith może wygrać tą walkę.