MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Fester znajdował się w swojej siedzibie - Największym i najciemniejszym budynku na ulicy Nokturnu. Na stoliku leżała otwarta gazeta, Fester zaś siedział wygodnie w fotelu i podrzucał swoim nożem.
- Szefie? - Nagle do jego pokoju wszedł Parszywy Czarodziej.
- Hmm? - Spytał Fester, nadal podrzucając nożem.
- Dasz... Trochę? Chcę iść... - Spytał.
- Dam. Wiem, gdzie chcesz iść. - Rzekł Fester, uśmiechając się paskudnie. Rzucił kilka monet na stół, Czarodziej natychmiast je zebrał.
- Dziękuję... - Wycofał się.
Fester zaczął rozmyślać... Wiedział, że złoto które pozostało mu po dawnym Szefie - Fredzie, kończyło się... Zostało bardzo malutko złota, jedynie na kilka dni. A ostatni zleceniodawcy, dla których Fester wykonywał jakąś brudną robotę, nie płacili takiej grubej forsy jak zmarły Minister.
=============

Regis Rohellec wszedł do Ministerstwa Magii. Znajdował się w Atrium, podszedł do jednej z sekretarek. Regis był w swojej ludzkiej postaci - starca, mimo tego jego dwa Wampirze kły wystawały z jego ust. Nadal miał swoją torbę na ramieniu. Znacznie się postarzał przez ostatnie 40 lat.
- Co słychać? - Spytał, uśmiechając się.
- Wszystko dobrze, Aurorze. Tutaj mam dla Pana dokumenty. - Rzekła Sekretarka i podała mu papiery.
- Kilka listów czeka również w Pańskim Gabinecie. - Dodała.
Regis chwycił dokumenty i kiwnął głową, nadal się uśmiechając.
Ruszył w kierunku wind, aby wjechać na swoje piętro.

============

Nurbanu Carraboth Bal siedziała na małym tronie, w specjalnie rozstawionym dla niej namiociku, w jednym z kilku wspaniałych ogrodów w Królewskim Zamku.
Namiocik otaczało kilku Strażników.
Po dłuższej chwili spoglądania przed siebie, Księżniczka wstała i podeszła do dwójki Strażników. Żwawo wyciągnęła swoją Różdżkę.
- Wyciągać Różdżki! - Krzyknęła, robiąc zadowoloną minę.
Strażnicy spojrzeli po siebie, a następnie dobyli Różdżek.
Nurbanu sprawnie i z gracją machnęła Różdżką, a z jej końca wydobyło się zaklęcie, które pofrunęło w Strażników. Ci zdołali jednak zrobić unik.
- Brońcie się! - Krzyknęła, ponownie celując.
- Drętwota! - Krzyknęła. Jeden ze Strażników chciał zablokować zaklęcie, jednak nie zdążył... Oberwał i padł oszołomiony na ziemię.
- Expelliarmus! - Cisnął drugi Strażnik.
Księżniczka sprawnie nakreśliła Różdżką w powietrzu krąg, tworząc przed sobą barierę ochronną, która zablokowała zaklęcie Strażnika.
Nurbanu sprawnym ruchem machnęła Różdżką.
- Expulso! - Cisnęła zaklęciem w Strażnika, oberwał i wybiło go w powietrze, następnie spadł na plecy z hukiem. Próbował się podnieść, jednak Nurbanu stała już nad nim i celowała w niego, chichocząc.
- Pani... - Rzekł Strażnik, obolały.
Nurbanu schowała Różdżkę, uśmiechała się.
- No dalej, wstawajcie. - Wydała rozkaz. Strażnicy wstali.
- Księżniczko... Z każdym dniem stajesz się coraz silniejsza i sprawniejsza w magii. - Pogratulował Strażnik. Nie spoglądał jej w oczy, ponieważ jej uroda go onieśmielała.
- Codziennie uczę się nowych zaklęć, ćwiczę i staję się silniejsza... Najważniejsza jest systematyczność i wiara w siebie. A także talent, który posiadam od urodzenia. - Powiedziała, uśmiechając się.
- Teraz chcę pojeździć konno. - Powiedziała i zaczęła iść w kierunku Królewskiej stajni.

===============

Isabella Carraboth Bal siedziała w swojej komnacie. Na stoliczku miała masę ksiąg, listów i dokumentów. Obok stała pieczęć Księżniczki. Czytała listy, które przysłali poddani, a także zatwierdzała pewne dokumenty.
===============

Do Cecilii podszedł strażnik.
- Pani! Królowo... - Powiedział.
- Słucham? - Spytała Cecilia.
- Król Neclar... - Zaczął, jego głos drżał.
Cecilia poważnie na niego spojrzała.
- Zemdlał... - Dodał strażnik.
Cecilia nie odpowiedziała. Wpatrywała się przed siebie, miała poważną minę. Po chwili nabrała powietrza w płuca. Westchnęła... Jej oczy zaszkliły się od łez.
- Prowadź. - Powiedziała Cecilia i ruszyła przed siebie. Strażnik podreptał obok niej, Skyres również z nimi poszła... Ruszyli w kierunku komnaty, w której był Neclar.
Tajemniczy statek po kilku minutach zmienił kurs i popłynął w innym kierunku. Ponownie było cicho i spokojnie. Raughn po kilku godzinach wyszedł ze swojej kajuty i udał się do swoich żołnierzy.
- Meldujcie.. jak sytuacja? - zapytał Raughn
- Wszystko idzie zgodnie z twoim planem Kapitanie, za kilka godzin dopłyniemy do Pont Vanis jeśli nie zastaniemy większych problemów i jak pogoda nadal będzie dopisywać.
- Powiadomiliście porucznika o naszym przybyciu?
- Tak kapitanie, będzie oczekiwał na ciebie w wyznaczonym miejscu.
- Doskonale... - odparł Raughn patrząc na horyzont.
Służka płakała nad królem Neclarem. Jego serce przestało bić...

=====

Harkon tymczasem wracał do zamku, ponieważ zbliżał się wieczór.
Cecilia weszła do komnaty, w której był Neclar. Zaraz za nią Skyres i Strażnik.
Zauważyła, że Służąca płacze a Neclar siedzi na tronie. Jego oczy są zamknięte, a ciało sztywne. Natychmiast do nich podbiegła, chwyciła martwą dłoń Neclara i spojrzała na jego twarz... Była taka martwa.
Królowa wiedziała, że Neclar niedługo umrze... Od długiego czasu wyglądał jak wrak człowieka, jakby był już martwy za życia... Nie uśmiechał się, mało mówił... Nic nie widział. Nikt i nic nie mogło mu pomóc... Cecilię bardzo to bolało. Zdążyła się z nim już pożegnać. Mimo wszystko, bała się tego momentu... Bała się momentu jego śmierci, który właśnie nadszedł. Między innymi przez fatalny stan Neclara kazała sprowadzić do zamku 2 Smoki... Dla bezpieczeństwa.
Cecilia uroniła kilka łez, Neclar nie żył...
- Pani... Czy Król... Nie żyje... - Spytała służąca, głos jej się załamał.
Cecilia nic nie odpowiedziała. W milczeniu trzymała dłoń Neclara i wpatrywała się w jego twarz.
- Nigdy nie przestanę Cię kochać, na zawsze będziesz w moim sercu. - Wyszeptała Cecilia, nadal trzymając go mocno za dłoń... Łzy pociekły jej po policzkach i spadły na ziemię.
Płakała przez krótką chwilę, a następnie puściła dłoń męża i spojrzała na służącą, wycierając łzy chusteczką.
- Neclar... Mój mąż, nie żyje. Natychmiast powiadom moją córkę, jej męża, mojego wnuka i wnuczki. - Cecilia wydała rozkaz. Służąca kiwnęła głową i poszła wszystkich powiadomić.
Cecilia spojrzała na Strażnika.
- Musimy przygotować ceremonię pogrzebu... Powiadomcie również o tym Ministra Magii i Głównych Aurorów... - Powiedziała Cecilia. Strażnik ukłonił się i skinął głową. Ruszył wykonywać rozkazy.
Cecilia odwróciła się i znów spojrzała smutnym wzrokiem na Neclara... Skyres siedziała na ziemi, obok jej nóg. Również na niego patrzyła.
Jonathan dostrzegł grób Saula, był zniszczony i porośnięty mchem.
- Babcia zawsze dobrze o tobie mówiła, byłeś walecznym wojownikiem - dotknął grobu czarodzieja i odszedł na bok by się rozejrzeć
W około była pustka, żadne drzewo nie znajdowało się już wokół miejsca w którym niegdyś był dom Saula. Jonathan usiadł na kamieniu i spoglądał w niebo.

- Mój Panie, wiemy gdzie może teraz znajdować się Jonathan Grinderwald - odparł sługa
- Tak? - odparł Luthor
- Ten stary czarodziej którego ostatnio pojmaliśmy mówi że czuje obecność Grinderwalda w starym lesie nieopodal gruzów zamku Carrabotha. - odparł
- A skąd macie taką pewność że ten stary szaleniec nie kłamie? - spytał
- Podaliśmy mu Verita Serum, nie ma możliwości by kłamał mój panie - odparł sługa
- W porządku. Przygotuj portal do tego miejsca, udam się tam osobiście. - powiedział Jake
Luthor ubrał szatę i wstał z tronu, udał się do miejsca w którym miał pojawić się portal.
Regis Rohellec w drodze do swojego Gabinetu napotkał Ministra Magii - Mereta.
- Merecie! Dobrze Cię widzieć. - Powitał przyjaciela, podali sobie dłonie.
- Co słychać, w sprawie... - Zaczął Regis, nagle ich rozmowę przerwał Strażnik przybyły z Zamku Cecilii.
- Ministrze! Aurorze! - Krzyknął.
Rozejrzał się, czy nikogo nie ma.
- Król Neclar... Nie żyje. - Powiedział, szeptem.
=========

Służąca zapukała do drzwi od komnaty Księżniczki Isabelli.
- Wejść! - Powiedziała Isabella.
Służąca weszła i natychmiast się ukłoniła.
- Moja Pani... Mam wieści od Królowej. - Powiedziała.
Isabella spojrzała na nią.
- Czegóż to chce Babka? - Spytała.
- Chce, abyś przyszła do Sali głównej... Król Neclar nie żyje. - Powiedziała smutnym głosem Służąca.
Isabella zamarła. Szybko jednak wstała z krzesła. Była ubrana w swój Czarny Płaszczyk przepięty przepięknym Paseczkiem i Spódniczkę. (Często wybierała taki strój, nie lubiła zbytnio takich sukienek jak Cecilia czy Nurbanu, często również nosiła spodnie).
Isabella ruszyła w kierunku Sali Głównej...
- Król nie żyje?! - zdenerwował się Meret
- Natychmiast zwołaj specjalne zebranie, wyślij sowę do Hogwartu by dowiedzieli się czy nikt nie uciekł, wyślij dwie sowy do Hogwartu by Ci zaczęli tworzyć barierę ochronną! - denerwował się Minister
- A ja w tym czasie odwiedzę Królową - odparł
- Spotykamy się wszyscy Ministrowie dzisiaj o 22! A nasza sprawa Regisie, to później - dodał
Harkon wracał do zamku. Przed wrotami zastał strażników.
- Bardzo mi przykro... - powiedział jeden z nich
- Najszczersze kondolencje, panie Harkonie... - dodał drugi
Harkon spojrzał w przód. Wrota do zamku były otwarte na oścież, ukazując główną sale. Wszedł do niej i ujrzał Cecillie.
Usłyszał placz. Harkon domyślil się o co chodzi.
- O nie... - powiedział sam do siebie i założył ręce na kark
Spojrzał na dziadka z oddali. Powstrzymywał łzy.
Isabella jako pierwsza przybyła do Sali Głównej. Zauważyła Cecilię stojącą przy zmarłym Neclarze.
Natychmiast do niej podbiegła.
- Babko! - Krzyknęła, ze smutkiem spoglądając na zmarłego Dziadka.
Chciała głośno spytać co się stało, jednak wstrzymała się z pytaniem, ponieważ było głupie... Każdy znał stan Neclara.
Isabella przytuliła jedynie Cecilię...
====

Służąca dotarła do Księżniczki Azuli i Harona.
- Księżniczko... Królowa chce Cię widzieć w Sali Głównej. - Powiedziała, ocierając łzy.
- Co się stało? - Spytała Azula, spoglądając na swojego męża.
- Król Neclar... Nie żyje. - Rzekła służąca.
Azula zrobiła się blada... Zasłabła, jednak Haron ją szybko złapał. Szybko się ocuciła.
- Jak to? - Powiedziała Azula... Po chwili zaczęli szybko biec do Sali Głównej.
=========

Służąca w ogrodzie przez dłuższą chwilę szukała Księżniczki Nurbanu. W końcu ją znalazła, stała przy pięknym białym koniu.
- Księżniczko! - Powiedziała służąca, płacząc.
Nurbanu spojrzała na nią.
- Tak? - Spytała.
- Królowa... Chce widzieć Cię w sali Głównej. Król Neclar... Nie żyje. - Powiedziała Służąca.
Nurbanu po usłyszeniu tych słów natychmiast udała się do Sali Głównej, za nią poszło trzech strażników.
Minęło kilka godzin. Noc powoli chyliła się ku końcowi. Na horyzoncie zaczął wyłaniać się powoli obszar lądu. Była to wyspa Pont Vanis. Raughn przybył tu z wielu powodów, ale głównym było spotkanie się z dawnym współpracownikiem. Zamierzał on omówić z nim istotne kwestie na temat dalszych działań nieumarłej armii a przy okazji pozbyć się Alyssi która przestała mu być już potrzebna w jego planie. Pont Vanis jest jedynym z głównych ośrodków spotkań piratów dzieki swojemu słynnemu portowi. Raughn nie był tam jednak mile widziany. Na przestrzeni lat przybywał tam wielokrotnie ale po ataku na Abregado, został obarczony winą śmierci tysięcy cywili. Co za tym idzie stał się jednym z największych zbrodniarzy. Teraz jednak po upływie 28 lat mało kto rozpamiętywał to wydarzenie i mało kto wiedział jak rzekomy Raughn wygląda. Mimo wszystko był przygotowany na potencjalny opór. Nie bał się walki.. wręcz przeciwnie.. ta sprawiała mu wręcz przyjemność... Nikt bowiem go jeszcze nie zdołał pokonać..

Alyssia obudziła się w swoim pokoju i wyjrzała przez okno. Zastała właśnie moment w którym statek cumował w porcie. Nie była z tego powodu zadowolona. Wiedziała bowiem ze będzie musiała tutaj opuścić ten statek. Dla Raughna jest już nikim tylko przeszkodą.. Szybko i sprawnie założyła swój ciemny strój oraz maskę i wyszła pospiesznie z pokoju. Po drodze na zewnątrz mijała się z kilkoma nieumarłymi piratami z którymi miała do czynienia prawie codziennie odkąd pamięta...
Wchodząc po schodach na górę dostrzegła stojącego Raughna rozmawiającego ze swoimi żołnierzami. Patrzyła na nich przez chwile po czym oparła się o drewnianą belkę oczekując aż statek się zatrzyma.
Raughn dopiero po chwili zdołał ją zauważyć. Podszedł do niej i obserwował swoim grobowym wzrokiem.
- Nadeszła wiekopomna chwila... Cieszy mnie, że śpiąca królewna raczyła przyjść..
- Nie mamy już o czym rozmawiać.. - odparła Alyssia
- Zgadzam się, Precz mi z oczu - rzekł z pogardą Raughn.
Alyssia słysząc te słowa poczuła lekki ból. Niby przez całą noc zdołała poukładać swoje myśli, ale słowa jakie w jej stronę wypowiadał Raughn bardzo ja raniły. Czuła się kompletnie bezwartościowa. Nie rozumiała dlaczego Raughn ocalił ją jako dziecko przed śmiercią a teraz wyrzuca jak zepsutą zabawkę. Rozumiała jednak, że ten rozdział został zakończony..
Nie odwracając się za siebie pospiesznie odeszła od niego i wyszła ze statku.
- Muszę zacząć od nowa - mówiła do siebie Alyssia
Przekierowanie