Mały szkuner wyruszył w ocean wprost na Abregado. Na statku znajdował się Jyggalag, Harkon, Magnus i kilku ludzi w maskach. Pyke nie bał się nieumarłych, właściwie bał się tylko porażki. Był pewien że Raughnowi spodoba się pomoc Harkona. Wszak kto jak nie były członek rodziny Carrabothów jest najlepszym sprzymierzeńcem...
Księżniczka Isabella mocno była przykuta łańcuchami do ściany... Milczała od dłuższego czasu i rozmyślała nad dalszymi krokami... Chciała zagrać najlepszą taktyką, jednak głowa nadal bolała ją po imprezie i ostatnich wydarzeniach... Nie mogła się ruszać, mogła jedynie patrzeć na nieumarłych i mówić.
- Ekhm... - Chrząknęła lekko, obserwując swoich oprawców.
- Moglibyście mnie... Rozkuć? Nie przywykłam do... Łańcuchów. - Powiedziała, spokojnie i dosyć cicho...
- Obiecuję, że już nie będę nikogo w nic kopać... W końcu jestem waszym zakładnikiem, możecie zrobić ze mną co chcecie, a takim zachowaniem tylko... Pogarszam swoją sytuację. - Dodała po chwili... Widziała, że Nieumarli są bardzo wybuchowi i drażliwi.
- Ekm... Macie może coś na ból głowy? - Dodała po chwili...
Ignathir rzucił na Izabelle spojrzenie kątem oka, ale nic nie odpowiedział, Zaśmiał się pod nosem. Z szafki wyciągnął jakieś igły, stalowe przyrządy i kryształy z których tworzył magiczne substancje.
Berhest cały czas patrzył na księżniczkę. Spodobała mu się. Podszedł do niej, przykucnął i popatrzył na nią spokojnym wzrokiem.
- Staraj się nie denerwować Ignathira, w przeciwnym razie będzie bezlitosny. - powiedział Berhest
- Berhest.. - powiedział donośnym głosem Ignathir
- Tak generale?
- Dziewczyna została przydzielona mi przez Raughna.. nie pozwalam Ci więc z nią rozmawiać..
Berhest szybko odszedł od niej i podszedł do Iganthira
- Co chcesz z nią zrobić? - zapytał - Chyba nie będziesz jej torturował?
- Znalazł się.. drugi Nirtheal.. - odparł z pogardą Ignathir
Berhest od razu zamilkł.
- Sama w sobie księżniczka jest niewiele warta... - kontynuował Ignathir - Jej krew jest dla nas dużo bardziej przydatna.. a żyje tylko dlatego, że Raughn tak chciał..
W tej chwili Ignathir biorąc do ręki igłę spojrzał na Isabelle
- Będzie ona więc cennym obiektem.. moich badań.. - dodał
Isabella słyszała rozmowę nieumarłych... Przełknęła ślinę spoglądając na nich. Widziała igłę w ręce Nieumarłego...
Rzuciła okiem na Berhesta... Był dla niej... Miły, jeśli w tej sytuacji można to tak nazwać... W każdym razie, ona nie zapomina takich osób...
- Ignathir i Berhest, tak? - Powiedziała na głos, spoglądając na dwójkę.
Zerknęła na Ignathira.
- Ty jesteś tym potężnym nieumarłym magiem? Trochę o tobie słyszałam... - Powiedziała.
- Nie chcę byś prowadził na mnie jakieś badania... - Dodała... Zaczęła znacznie szybciej oddychać. Odczuwała niepokój, a głowa nadal ją bolała.
Mały szkuner dotarł do portu w Sollum. Nieumarli zauważyli nieproszonych gości dopiero gdy dobili do lądu. Ludzie Jyggalaga opuścili klape na grunt. Jyggalag, Harkon i Magnus zeszli na ląd. Od razu nieumarli do nich podbiegli i wycelowali z broni. Pyke nie dał im powiedzieć słowa. Zaczął pierwszy.
- Mam sprawe do Kapitana Raughna.
- Kim jesteście! - odrzekł nieumarły żołnierz
- Gdybym chciał rozmawiać z tobą, to już bylibyśmy na "Ty" - odrzekł spokojnie Pyke patrząc na żołnierza.
Harkon stał obok Jyggalaga. Magnus kawałek za nimi.
Ignathir podszedł bliżej.
- Tak... to ja.. i obawiam się, że ty nie masz w tej sprawie prawa głosu.
Berhest nie był zadowolony z tego co chce zrobić Ignathir ale nie mógł nic zrobić. Musiał być posłuszny dowódcy, był bowiem tylko żołnierzem. Milczał więc patrząc na Isabelle.
Kilka żołnierzy podeszło do Jyggalaga. Ich przybycie trochę ich zainteresowało. Nie wyglądali oni bowiem na kogoś kto by służył Cecili. Nieznajomym przyglądali sie również żołnierze którzy przebywali na okrętach Nieumarłych w tym Ci z Erresira.
- Sprawę? - zdziwił się żołnierz nieumarłych.
Tymczasem Limbo i Zerriana którzy nadal przebywali w porcie i rozmawiali przy stoliku, również zauważyli przybyłych.
- Kto to? - zapytała Zerriana
- Nie mam pojęcia.. odpowiedział Limbo - Nigdy kogoś takiego nie widziałem..
- Dowiedzmy się.. Raughn chyba nikogo nie zapraszał z poza wyspy na imprezę.. - odpowiedziała
Limbo chciał coś powiedzieć aby ją zatrzymać, ale ona już pobiegła w ich kierunku.
Żołnierze Nieumarłych widząc Zerriane ukłonili się i ustąpili jej miejsca.
- Co tu się dzieje? - zapytała - Co to za jedni?
- Pani Zerriano.. - powiedział nieumarły żołnierz kłaniając się - Ci tutaj chcą się widzieć z Najwyższym Dowódcą..
Zerriana popatrzyła na nich z zaciekawieniem.
Heith był wkurzony takim obrotem spraw. Jego ludzie donieśli ze doszło do ataku na zamek Cecilii, nie tego chciał Heith, nie w tym momencie. Wszystkie plany musiał opracowywać od nowa. Ale był już w połowie drogi. Miał już Azulę i Tempusa. Jeden człowiek dzielił go od władzy absolutnej.
- Przygotuj moją mównicę, ma być gotowa. - odparł Heith do Azmutha.
Minęło kilka minut.. Heith przemawiał właśnie do wszystkich, którzy byli obecni w całej krainie.
- Wiem, że wielu z was myśli, że nie ma większego zła niż Carraboth czy Malacath. Mylicie się, i to bardzo. Gdy dorastałem w tej krainie wielu ludzi traktowało mnie jak dziwadło, jak idiotę, wszyscy byli w błędzie, i to wielkim. Każdy, kto mi się sprzeciwi, każdy kto wykona jakiś ruch wbrew mnie, zostanie pojmany i zabity. Królowa Cecilia nie jest godna tronu. Tron musi zostać zlikwidowany. Królowo, zwracam się teraz bezpośrednio do Ciebie. Mam twoją córkę, mam również twój sekret, jeśli nie chcesz by został on upubliczniony mianuj mnie Ministrem Magii. Daję Ci godzinę. - przemówił Heith
Agreggor złapał Trinę, ta opowiedziala mu za sprawą klątwy Imperius wszystko o Heithie i całym spisku.
Obadiah, wujek Agreggora kupił miejsce na budowę pod zamek dla Heitha, współpracuje z Luthorem od kilku lat.
Jonathan dostał bombardą w głowę dosyć mocno, obudził się w gruzowisku..
- Zaczekaj... Zaczekaj! - Powiedziała szybko Isabella, uniesionym głosem... Oddychała jeszcze szybciej. Wpatrywała się prosto w oczy zbliżającego się z igłą Ignathira...
- Raughn. - Powiedziała.
- Chcę z nim porozmawiać. To wasz władca? To w jego kajucie byłam na statku... - Dodała. Była wtedy jeszcze bardzo skacowana, dlatego mało co pamięta z samego porwania.
Uniosła lekko głowę. Myślała kim postraszyć Ignathira... Najbardziej chciała postraszyć go swoją osobą, chciała zyskać tak dużą potęgę w Krainie by móc wzbudzać strach... Ale jeszcze teraz tego nie zyskała... W ogóle odrzuciła pomysł straszenia Ignathira... Nie było wszak teraz w tym sensu.
Widziała, że nieumarły nadal zbliża się do niej z igłą... Przełknęła ślinę. Była silna, ale nie lubiła igieł...
- Nie kłuj mnie tą igłą... Mogę przydać ci się do innych rzeczy... - Powiedziała, widząc coraz to bardziej zbliżającą się do niej igłę... Spojrzała na nieumarłego nieco przestraszonym, ale także przekonującym wzrokiem... Przyciskała mocno tył głowy i plecy do ściany przy której siedziała.
- Niby o czym miałabyś rozmawiać z Raughnem? o pogodzie? - zaśmiał sie Ignathir - Dobrze wiem do czego się nam przydasz nie musisz nic sugerować..
W tej chwili Ignathir podszedł jeszcze bliżej i wymachnął ręką nad głową Isabelli.
Księżniczka od razu poczuła się senna. Czuła że usypia. Ostatnimi resztkami świadomości usłyszała głos Ignathira.
- Pora rozpocząć... pierwszą operacje..
- Ahh... - wziął głębszy wdech
- Piękna wyspa. Taka mroczna. Wolna od wpływów Cecilli - kontynuował Jyggalag patrząc na Zerriane.
Pyke zrobił mniejszy krok w przód, w stronę kobiety. Żołnierze unieśli broń, bo nie znali zamiarów mężczyzny.
- Jyggalag Pyke - przedstawił się i pocałował jej dłoń, zdejmując cylinder.
- Lubię obecność kobiet. Czasem rozumieją więcej. Ale przejdę może do rzeczy...
- Chciałbym widzieć się z Raughnem - dodał.
=====
Tymczasem podczas zamieszania w zamku, Connor zdołał uciec. Był już daleko od zamku, szedł lasem w stronę Hammersteel...