15-January-2021, 01:10:44
- Słuchajcie... Dowód na to co powiedziałem zobaczycie podczas licytacji. - Powiedział Scarecrow.
Mafiozi kiwnęli głowami.
- Co do tego przelewania krwi Cecilii i jej rodziny... Nie chciałbym tego. - Kontynuował Scarecrow.
- Po pierwsze z uwagi na jej Dziadka, który dokonał najwspanialszych rzeczy, a po drugie z uwagi na jej... Piękno. Nie zaprzeczycie wszak, że nie ma sobie równych? - Powiedział Scarecrow.
- Taak... Jej mąż był największym szczęściarzem. To prawda, Cecilia od zawsze jest w tej Krainie najpiękniejsza i nie widać żeby coś w tej kwestii miało się zmienić. - Powiedział Mafiozo.
Scarecrow kiwnął głową.
- Jak myślicie? Była jeszcze z kimś? Może jeszcze zanim została Królową? Czy nie? - Spytał Mafiozo.
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to... - Odpowiedział Scarecrow. Zamyślił się przez chwilę... Studiując wiedzę na temat Carrabothów i pewne zapisy Freda, pomyślał o jednej osobie w otoczeniu Cecilii...
- Panowie. Pora kończyć nasze spotkanie. Załatwcie dla mnie ten hotel jak najszybciej. - Powiedział Czarnoksiężnik.
================
Azula zauważyła Czarnoksiężników rozmawiających ze sobą.
- Wypuśćcie mnie! Natychmiast! Rozwiążcie mnie! - Krzyczała... Zaczęła się szamotać, jednak bardzo mocno była związana. Po chwili szamotania, opadła z sił...
- Wypuśćcie mnie... - Powiedziała, już znacznie ciszej. Wiedziała, że szamotanie niczym małoletnia dziewczyna nic tutaj nie da... Wszak Azula była już spokojną kobietą, a jedynie jej córki były jeszcze bardzo młode i rozbrykane.
================
Obstawa Cecilii która była przy królewskich karetach dotarła do sali...
- Królowo! Co się stało?! - Krzyknął Auror.
Nurbanu rozejrzała się... Nie dowierzała w to, co się stało.
- Matka... Gdzie matka?! - Krzyknęła Księżniczka.
Wszyscy zaczęli się rozglądać... Nikt nie widział Azuli.
- Babciu! Gdzie jest matka?! - Ponownie krzyknęła Nurbanu i podbiegła do Cecilii... Królowa zamyśliła się przez chwilę. Przypomniała jej się pewna księga jej Dziadka, która leży w jej komnacie... Jak wróci, zamierzała po nią sięgnąć i przeczytać pewien fragment...
Po kilku sekundach spojrzała na wnuczkę.
- Pani, Księżniczko... Księżniczka Azula została porwana... Jeden z nich pochwycił ją gdy nikt nie patrzył i deportował się... - Rzekł Auror.
- Co?! - Krzyknęła Isabella.
- Jak mogliście do tego dopuścić?! - Dodała.
- Zrobił to zbyt szybko... Zaplanowali to. - Odpowiedział Auror.
- Babciu! Co teraz?! - Krzyknęła Nurbanu.
- Azulo... Bądź silna. Nie odważą się Ciebie skrzywdzić. - Powiedziała cicho i spokojnie Cecilia... Serce bolało ją, że ten Czarnoksiężnik porwał jej córkę, aczkolwiek wiedziała że nie skrzywdzi jej póki nie przedstawi czego żąda w zamian za Nią...
Wszyscy goście powoli zaczęli opuszczać Grand Palace... Każdy jeden rzekł miłe słowo do Cecilii. Wielu zapowiedziało, że wykorzystają wszystkie swoje znajomości by pojmać Heitha.
Cecilia rozkazała Aurorom wystawić list gończy na Czarnoksiężnika imieniem Heith... Portrety z jego podobizną miały zostać skopiowane i upublicznione, aby każdy kto go spotka miał prawo ogłuszyć go i schwytać.
- Mojej córce nic się nie stanie... Bądź spokojna, moja piękna Księżniczko. - Powiedziała Cecilia do Nurbanu.
- Cecilio... Wybacz moją nieuwagę. Nie zwróciłam uwagi na tyły. - Powiedziała Sabrina.
- To nie twoja wina, Sabrino. - Odpowiedziała Cecilia i westchnęła.
Cecilia podeszła do Mereta... Ledwo żył.
- Uratujcie go! - Krzyknęła do Aurorów... Ci natychmiast zaczęli używać leczniczych zaklęć... Jednak kluczowa była chyba w tym wypadku pomoc najlepszych Medyków...
Mauricio Pellavencini wyłonił się zza kulis... Właśnie dostał informacje o tym, co przed chwilą się wydarzyło... Złapał kontakt wzrokowy z Cecilią i kiwnął do niej głową, Cecilia również pokiwała... Ruszyła w jego kierunku.
- Nikt nie będzie nazywał mnie psem... - Mówił oburzony Bogacz i rzucił życzliwe spojrzenie do Cecilii, a następnie ruszył w kierunku wyjścia... Wielu arystokratów było wzburzonych akcją Heitha...
Mafiozi kiwnęli głowami.
- Co do tego przelewania krwi Cecilii i jej rodziny... Nie chciałbym tego. - Kontynuował Scarecrow.
- Po pierwsze z uwagi na jej Dziadka, który dokonał najwspanialszych rzeczy, a po drugie z uwagi na jej... Piękno. Nie zaprzeczycie wszak, że nie ma sobie równych? - Powiedział Scarecrow.
- Taak... Jej mąż był największym szczęściarzem. To prawda, Cecilia od zawsze jest w tej Krainie najpiękniejsza i nie widać żeby coś w tej kwestii miało się zmienić. - Powiedział Mafiozo.
Scarecrow kiwnął głową.
- Jak myślicie? Była jeszcze z kimś? Może jeszcze zanim została Królową? Czy nie? - Spytał Mafiozo.
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to... - Odpowiedział Scarecrow. Zamyślił się przez chwilę... Studiując wiedzę na temat Carrabothów i pewne zapisy Freda, pomyślał o jednej osobie w otoczeniu Cecilii...
- Panowie. Pora kończyć nasze spotkanie. Załatwcie dla mnie ten hotel jak najszybciej. - Powiedział Czarnoksiężnik.
================
Azula zauważyła Czarnoksiężników rozmawiających ze sobą.
- Wypuśćcie mnie! Natychmiast! Rozwiążcie mnie! - Krzyczała... Zaczęła się szamotać, jednak bardzo mocno była związana. Po chwili szamotania, opadła z sił...
- Wypuśćcie mnie... - Powiedziała, już znacznie ciszej. Wiedziała, że szamotanie niczym małoletnia dziewczyna nic tutaj nie da... Wszak Azula była już spokojną kobietą, a jedynie jej córki były jeszcze bardzo młode i rozbrykane.
================
Obstawa Cecilii która była przy królewskich karetach dotarła do sali...
- Królowo! Co się stało?! - Krzyknął Auror.
Nurbanu rozejrzała się... Nie dowierzała w to, co się stało.
- Matka... Gdzie matka?! - Krzyknęła Księżniczka.
Wszyscy zaczęli się rozglądać... Nikt nie widział Azuli.
- Babciu! Gdzie jest matka?! - Ponownie krzyknęła Nurbanu i podbiegła do Cecilii... Królowa zamyśliła się przez chwilę. Przypomniała jej się pewna księga jej Dziadka, która leży w jej komnacie... Jak wróci, zamierzała po nią sięgnąć i przeczytać pewien fragment...
Po kilku sekundach spojrzała na wnuczkę.
- Pani, Księżniczko... Księżniczka Azula została porwana... Jeden z nich pochwycił ją gdy nikt nie patrzył i deportował się... - Rzekł Auror.
- Co?! - Krzyknęła Isabella.
- Jak mogliście do tego dopuścić?! - Dodała.
- Zrobił to zbyt szybko... Zaplanowali to. - Odpowiedział Auror.
- Babciu! Co teraz?! - Krzyknęła Nurbanu.
- Azulo... Bądź silna. Nie odważą się Ciebie skrzywdzić. - Powiedziała cicho i spokojnie Cecilia... Serce bolało ją, że ten Czarnoksiężnik porwał jej córkę, aczkolwiek wiedziała że nie skrzywdzi jej póki nie przedstawi czego żąda w zamian za Nią...
Wszyscy goście powoli zaczęli opuszczać Grand Palace... Każdy jeden rzekł miłe słowo do Cecilii. Wielu zapowiedziało, że wykorzystają wszystkie swoje znajomości by pojmać Heitha.
Cecilia rozkazała Aurorom wystawić list gończy na Czarnoksiężnika imieniem Heith... Portrety z jego podobizną miały zostać skopiowane i upublicznione, aby każdy kto go spotka miał prawo ogłuszyć go i schwytać.
- Mojej córce nic się nie stanie... Bądź spokojna, moja piękna Księżniczko. - Powiedziała Cecilia do Nurbanu.
- Cecilio... Wybacz moją nieuwagę. Nie zwróciłam uwagi na tyły. - Powiedziała Sabrina.
- To nie twoja wina, Sabrino. - Odpowiedziała Cecilia i westchnęła.
Cecilia podeszła do Mereta... Ledwo żył.
- Uratujcie go! - Krzyknęła do Aurorów... Ci natychmiast zaczęli używać leczniczych zaklęć... Jednak kluczowa była chyba w tym wypadku pomoc najlepszych Medyków...
Mauricio Pellavencini wyłonił się zza kulis... Właśnie dostał informacje o tym, co przed chwilą się wydarzyło... Złapał kontakt wzrokowy z Cecilią i kiwnął do niej głową, Cecilia również pokiwała... Ruszyła w jego kierunku.
- Nikt nie będzie nazywał mnie psem... - Mówił oburzony Bogacz i rzucił życzliwe spojrzenie do Cecilii, a następnie ruszył w kierunku wyjścia... Wielu arystokratów było wzburzonych akcją Heitha...