Isabella szła wraz z Harkonem... Artur Winchester kroczył za nimi i się przyglądał...
- Chwila... Co zamierzacie teraz uczynić? - Spytała Księżniczka.
===========
Cecilia poważnie spojrzała na Tempusa...
- Tempusie... Należy nad tym zapanować! - Krzyknęła.
Wiedziała, że ma ogromną obstawę i ochronę... Była spokojna.
W tym momencie wtrącił się Barbarossa
- Cecilio... Wcześniej już omówiliśmy 4 lokacje bezpieczne, na wypadek upadku zamku królewskiego... Będziesz chroniona za wszelką cenę. - Powiedział Barbarossa.
Vincent i Vretham kiwnęli głowami.
Vincent ruszył do małej komnaty obok sali tronowej, w której przytrzymywana była Ariadna... Wszedł do środka.
- Jak się czuje? - Spytał.
- Dobrze... Nic jej nie jest. - Odparli Strażnicy.
Vincent kiwnął głową.
Nagle, wszyscy usłyszeli ogromne kroki... To Magiczne Kamienne Golemy przybyły... Strzegły zamku Królewskiego... Były to ogromne, maksymalnie opancerzone jednostki używające w boju zarówno ogromnej siły jak i potężnej magii... Były nieco większe od Trolli i miażdżyły wszystko na swojej drodze... Obok nich kroczyła ogromna armia Wilkołaków, zaraz za nimi kroczyła spora grupa Istot Heitha w połączeniu z ogromną liczbą Centaurów... Kroczyli na wrogów.
Szwedzki Krótkopyski ryknął potężnie... Robal ogromnie go zdenerwował... Skupił w sobie ogrom energii, a po chwili naładował całe swoje ciało... Następnie ponownie ryknął i wypuścił ładunki... Zabójczy prąd wydobył się z całego jego ciała, rażąc wszystko dookoła... Prąd ogromnie poraził Skolopendrę...
Szwedzki nie zamierzał się uginać... Chciał walczyć i bronić zamku za wszelką cenę...
Ryknął potężnie i ponownie wypuścił prąd ze swojego ciała... Robal musiał puścić jego ogon.
Ariadna położyła się na łóżku. Nie miała pojęcia co się dzieje. Była zamknięta. Otrzymaną przez strażników wodę zamierzała wykorzystać na własną korzyść. Przy pomocy swojej magii stworzyła z niej narzędzie do obserwacji i komunikowania się z innymi. Zamknęła oczy skupiając się na przekazie..
- Ignathir... - szepneła - Slyszysz mnie? Potrzebuje pomocy.. przekaż Raughnowi..
Skolopendra nie dawała za wygraną. Ładunki elektryczne nie robiły na niej zbyt dużego wrażenia.. mozna powiedzieć ze jedynie ja jeszcze bardziej rozdrażniły. Wbiła swoje szczękoczułki jeszcze głębiej w ciało smoka wstrzykując kolejną dawkę jadu. Następnie zaczęła rzucać smokiem na prawo i lewo obijając go o kamienie i ziemie.
Armia Nieumarłych zabijała kolejnych czarodziejów broniących zamku.
W miejscu skąd dochodził potężny ryk, zebrały się chmury. Ogromna błyskawica uderzyła w tamto miejsce powodując huk słyszalny na kilka kilometrów.
Heith z łatwością przyjął energię, wchłonął ją spowrotem.
- Niezła tarcza. - odparł, po czym chwycił swoją różdżkę.
- Sectum Sempra Duo! - krzyknął w stronę Raugna, ten częściowo zblokował to zaklęcie, miał zranioną rękę.
- Bombardus! - krzyknął dalej
Krill zachwiał się, uderzenie było potężne.
Tempus wyczuł te zaklęcia.
- Co się stało? - Jonathan spojrzał na Tempusa
- Heith tu jest. - odparł poważnie
Trójka bohaterów momentalnie deportowała się do miejsca potyczki Heitha z Krillem i Raughnem.
Raughn odskoczył od zaklęcia. Krill również ruszył do ataku. Był jak żywy taran więc z całej siły wleciał w Heitha. Od mocy uderzenia Heith uderzył w ścianę z ogromnym impetem.
Harkon nadal szedł z Isabellą. Trzymał ją za ramię cały czas.
- Zabije Cecillie... - odpowiedział Elf
Młody Bal wyczuł jak siostra się boi. Wyczuł jej strach...
- Nie bój się... Przy mnie ci nic nie grozi... - dodał bez uczuć
Walka o Ministerstwo trwała..
Heith zaparł się nogami z tyłu, trzymał Raughna za ramiona, Raughn trzymał za jego.
- Zginiesz tu i teraz! - krzyknął Heith
Tempus, Jonathan i Agreggor z oddali obserwowali poczynania czarnoksiężników.
- Który jest z kim? Nie rozumiem niczego... - odparł Jonathan
Heith swoją siłą podniósł za barki Raughna do góry. Trzymał go kilka sekund w powietrzu, po czym odrzucił na Krilla. Ci przewrócili się.
Raughn wstał i popatrzył na Heitha
- Teraz to mnie wkurzyłeś..
Raughn rzucił się na Heitha ze swoim mieczem i trafił go robiąc mu bliznę na twarzy z pomocą wiecznego ognia. Następnie kopnął go za całej siły odrzucając na kilka metrów.
W tej chwili Krill również wstał i dobył swoją potężną buławę.
Heith wstał. Wytarł swoją krew z policzka.
- Wszystko to dla kropli krwi? - powiedział prześmiewczo.
- Słuchaj Raughnie! - powiedział swoim przerażającym głosem
W tym samym czasie Jonathan z Agreggorem wlecieli w Heitha i deportowali się z nim gdzieś za zamek Cecilii.
- No słucham. - odparł Raughn rozglądając się prześmiewczo na boki.
Raughn rozejrzał się po korytarzu czekając na ewentualny atak ale żaden nie nastąpił. Lekko zdziwiony schował swój miecz. Krill podszedł do niego.
- Zniknął... - rzekł Krill
- Ta... - odparł Raughn równocześnie zastanawiając się co Heith chciał powiedzieć. - Idziemy dalej...
Heith deportował się po ścianach zamku z Jonathanem, Agreggor wyleciał gdzieś po drodze. Jonathan rozpoczął swój pojedynek, pojedynek z Heithem, pojedynek z przeznaczeniem. Czarodzieje wylądowali gdzieś na polanie nieopodal terenu zamku Cecilii.
- Zginiesz! - mówiąc to Jonathana skierował różdżkę w Heitha
- Nie. To Ty zginiesz, tak samo jak Gellert, Saul, Arcan, Thim, Gahantor i inni potomkowie Grinderwaldów. - odparł Heith
- Czemu! Czemu to robisz! Czemu robisz to Grinderwaldom! - krzyknął chłopak
- Bo przez was trafiłem do piekła! Ten wymiar.. Dał mi siłę ale też wielki ból. Każda sekunda tam spędzona potęgowała mój ból związany ze stratą Franziski, stratą domu.. - chodził w kółko Heith
- Twój przodek, Gellert uwięził mnie w tym wymiarze.
- To już się dowiedziałem!
- Ród Carrabothów też musi być zgładzony, Królowa nie ma psychiki do niczego, zabiłem jej córkę a poprosiła mnie o pomoc. To wszystko musi się skończyć, monarchia musi sie skończyć... - odparł Heith ze smutkiem
- Co takiego zrobił Ci niby Carraboth? - niedowierzał chłopak
- Kiedy byłem uwięziony w wymiarze Rokhuntusa poprosiłem o pomoc Lorda Carrabotha, na tyle potężnego by zgładził ostatnich Grinderwaldów. Carraboth miał zabić Sebastiana (Saula) Erikę i Bluara, czyli Ciebie. Zabił tylko dwoje ostatnich, Saul zmarł trochę później, wtedy jednak pozostał jeszcze jeden czarodziej z krwią Grindelwaldów, Ikar, któy również zginął, wtedy wiedziałem że mogę rozpocząć dalszą część mojego planu, zstąpić z wymiaru. W międzyczasie oczywiście Lord zdradził mnie, oszukał i sam postanowił przejąć krainę...Wtedy pojawił się Tempus i zmienił wszystko. Ty. Ty zostałeś uratowany przez tego niego wykorzystując przekręt czasowy! Pozostawił cię jako młodzieńca kilkanaście lat temu, porzuconego, stałeś się Jonathanem. Ale teraz, teraz kiedy zostałeś sam, w końcu będę mógł się od Ciebie uwolnić! - odparł Heith
- Już raz mnie zabiliście, drugi raz Ci się nie uda! - krzyknął chłopak