MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Dziękujemy, Księżniczko! Uratowałaś nas! - Krzyczeli ludzie. Strażnicy nie dopuszczali ich zbyt blisko do Nurbanu, ale ludzie ją widzieli.
- Jesteś wspaniałą i piękną Księżniczką! Obyś była z nami jak najdłużej! - Krzyczeli, wiwatowali, cieszyli się.
- Uratowałaś nasze rodziny i domy! - Krzyczeli.
Księżniczka uśmiechała się do tłumu. Dała sygnał Służącym, żeby rozdali sporo mieszków złota zebranym ludziom... Żeby mogli naprawić zniszczenia, które spowodował ogień...
Bill i Alastor podeszli do Nurbanu.
- Księżniczko. Wracamy do zamku? - Spytali.
- Tak... Wracajmy. - Odpowiedziała Nurbanu, nadal uśmiechała się do ludzi.
====================

- Dziękuję... - Dodał Artur i przełknął ślinę... Isabella stała tak blisko niego...
Księżniczka uśmiechnęła się i zagryzła zębami nieco dolną wargę, patrząc Arturowi w oczy.
- Muszę i chcę mieć silnych i przystojnych mężczyzn blisko siebie. - Powiedziała cichym i spokojnym głosem...
Pogładziła Artura po klatce piersiowej, przejechała trzema palcami po jego klatce piersiowej, sunąc z dołu w dół... Jej wzrok powędrował za jej palcami, dlatego nie patrzyła już Arturowi w oczy. Jego wzrok również śledził jej dłoń...
- Lubię mieć pewnych siebie, odważnych i lojalnych mężczyzn po swojej stronie - Dodała Isabella, a następnie znów spojrzała na Aurora słodką i ponętną miną, ustami natomiast zrobiła śliczny dzióbek i pokiwała głową.
- Muszę... Rozumiemy się? - Spytała.
- Tak... Oczywiście... - Odpowiedział Artur... Zaniemówił.
W tym momencie Isabella usłyszała krzyki za drzwiami komnaty.
- Rob dalej to co robisz, Arturze. Zbieraj dalej ludzi, wszystko idzie dobrze, a jeśli dalej będzie dobrze szło, to w przyszłości zyskasz bardzo dużo. - Powiedziała kończąc pospiesznie przez krzyki. Artur ponownie przełknął ślinę, zakręciło mu się lekko w głowie, ale natychmiast się opanował i wziął w garść. Poprawił zegarek na nadgarstku i marynarkę. Był silnym, wykształconym i bogatym facetem, ale Księżniczka tak bardzo działała na jego zmysły...
Isabella wyszła wraz z Arturem przez drzwi od komnaty i zauważyła Strażnika, który wrzeszczał, że jej brat kogoś zabił...
- Że co?! Głupcze, jak śmiesz rzucać takie oskarżenia na Księcia?! - Syknęła natychmiast Księżniczka.
Strażnik ukłonił się.
- Kiedy to prawda, pani! Uwierz mi, błagam! - mówił strażnik, padł na nią przed kolana
- Rozciął mu łeb swoją siekierą, ciało leży przy komnacie Franka, tego maga! - dodał

Książę Harkon szukał strażnika. Był kilka korytarzy dalej.
- Frank? Był w swojej komnacie i nie zareagował na hałasy? Czy akurat go nie ma? - Spytała. Zdziwiło ją to, gdyż Frank był bardzo mądry, doświadczony i inteligentny.
- Nie wiem... Nie wiem... - skamlał strażnik.
- Zdajesz sobie sprawę, że to poważne oskarżenia? I jeśli kłamiesz, spotka Cię surowa kara? - Spojrzała na niego z góry. Isabella chciała chronić Harkona za wszelką cenę, nie chciała w to wierzyć, gdyż wiedziała, że jej brat nie jest zbyt porywczy, ale gdzieś w głębi miała przeczucie, że mógłby być zdolny do takiego czynu pod wpływem bardzo,
bardzo silnych emocji. Musiała jak najszybciej dowiedzieć się o co tutaj chodzi. Nie chciała splamić rodziny takim głupstwem, nie dopuszczała nawet takiej możliwości. Postanowiła natychmiast porozmawiać z Harkonem.
Strażnik milczał.
- Skoro jesteś taki odważny i rzucasz takie słowa, to chodźmy do mojego Brata... Zobaczymy co On na to powie. A później spytamy Franka, czy coś widział. - Powiedziała, następnie dała sygnał Arturowi. Ten chwycił Strażnika, a następnie ruszyli pospiesznie korytarzem... Przeszli kilka korytarzy, aż nagle w oddali jednego z korytarzy dostrzegli Harkona...
Harkonowi zabiło mocniej serce na widok siostry. Trochę się wystraszył, ale tylko trochę. Był mocno związany z Isabellą, lubili się i szanowali. Wiele sobie mówili. Jego siostra była najbliższą mu osobą na ten moment. Młody Bal nie wiedział mimo to komu uwierzy dziewczyna. Postanowił "grać". Nie miał innego wyjścia. Wyjął siekierę zza pleców szybkim, gładkim ruchem i szedł cały czas do przodu.
- Pozabija nas! - krzyknął strażnik
Po chwili Harkon machnął lewą ręką w prawo. Zielony dym pojawił się wokół brzucha strażnika, który szedł za Isabellą. Odepchnęło go na ścianę i "przykleił" się do niej. Dym cały czas krążył wokół jego brzucha, nie pozwalając mu opaść ani się ruszyć.
- Siostro... - powiedział Harkon podchodząc do dziewczyny
Isabella popatrzyła na przyciśniętego do ściany Strażnika, a następnie spojrzała na Harkona poważnym wzrokiem. Odciągnęła go kawałek w bok i zaczęła mówić dosyć cichym głosem:
- Harkonie... Słyszysz, co ten Strażnik o Tobie opowiada? - Spytała.
- Mam szczerą nadzieję, że teraz wytłumaczysz mi to od A do Z. - Mówiła.
- Dobrze wiesz, że bardzo Cię kocham i nie chcę dla Ciebie źle... Nie wierzę w to, co opowiada ten Strażnik, ale jeśli faktycznie... Coś... Zrobiłeś, to jeśli mam Cię kryć, to musisz powiedzieć mi całą prawdę, bracie. - Powiedziała, patrząc na niego poważnie.
- Chcesz prawdy? Frank nie żyje, a tam wisi zdrajca - powiedział tym samym tonem co siostra.
- Chcieli uciec, gdy zobaczyłem jego ciało... - dodał
- Nie słuchaj go księżni...
Strażnik nie dokończył, Harkon ścisnął pięść. Dym wokół jego brzucha zaczął obracać się szybciej, napierał mocniej na jego ciało. Nagle dym zasłonił mu też usta. Harkon patrzył poważnie w oczy Isabelli.
- Nie wiem po co to zrobili... Sądziłem że Frank jest raczej szanownym magiem... - mówił
- Może byli wynajęci... Jednego sam zabiłem, bo się broniłem - dodał.
Chłopak schował powoli siekierę na plecy.
Tymczasem, Scarecrow siał spustoszenie, przeszedł wraz z Bezgłowymi już kilka ulic, a także zamienił wielu napotkanych ludzi w Bezgłowych...
- Co teraz? - Spytał Fester.
- Ot zaraz koniec naszego spacerku. - Odpowiedział Scarecrow.
- Gdzie Szalony Kapelusznik? Nie dołączył? - Spytał Fester.
- Zapewne jest zajęty... Niedługo wróci. - Odpowiedział Scarecrow.
- Teraz idziemy do lokalnych mafiozów... A potem muszę zorganizować pewną... Aukcję! - Krzyknął Czarnoksieżnik, śmiejąc się... Weszli w pewną uliczkę.
==============

- A co z nami? - Spytał Henryk.
- Wracajcie do domu. Przybądźcie do zamku jutro. - Odpowiedziała Nurbanu. Bracia kiwnęli głowami.
Księżniczka spojrzała na Opiekunów Smoków, Strażników, Czarodziejów...
- Wracamy. - Powiedziała, a następnie wszyscy teleportowali się i pojawili w zamku królewskim...
===============

Tymczasem, Cecilia po rozmowie z Gwardzistami i Strażnikami jeszcze raz spojrzała na Grobowiec, weszła na chwilę do środka i jeszcze raz spojrzała na Wspaniały portret Lorda Carrabotha, a następnie znów wyszła z grobowca.
Natychmiast teleportowała się wraz z Gwardzistami i Strażnikami do swojego zamku... Pojawiła się przed murami, gdzie czekało kilka powozów Królewskich... W jednym z nich znajdował się Gheret wraz z żoną i Stary Czarodziej i reszta osób, wszędzie dookoła natomiast było sporo Strażników, Magów i Czarodziejów.
- Roggogon już wrócił? - Spytała Cecilia jednego ze Strażników.
- Owszem, Królowo. - Odpowiedział.
Królowa weszła do jednego z powozów, a następnie powozy wjechały przez bramę i wolno sunęły przed siebie... Wiedziała, że cała ta wyprawa kosztowała ją zbyt wiele cennego czasu...
===========

- Ciesz się, że Babcia nie wróciła jeszcze do zamku, bo miałbyś spore kłopoty... - Powiedziała Isabella.
- Frank... Szkoda go. Nie widziałeś kto go zabił? Może oni przybyli po jego śmierci na miejsce? - Spytała, a następnie spojrzała na Strażnika.
Po chwili, zerknęła na Artura Winchestera.
- Zabierz go stąd... Niech nie robi tyle hałasu. - Powiedziała.
Artur kiwnął głową.
- Arturze... Teleportuj się i rób dalej to, co robisz. - Powiedziała i spojrzała w oczy Aurorowi, ten uśmiechnął się i chwycił Strażnika za fraki...
Isabella spojrzała na Harkona.
- Będę Cię kryła i nikomu o tym nie powiem, braciszku... Ale masz u mnie dług. - Powiedziała, lekko się uśmiechając.
- Frank miał w głowie... Miecz zamkowych strażników... Jestem pewien że to byli oni - powiedział.
- I dzięki... - dodał, po czym przytulił siostrę

=====

Jyggalag tymczasem myślał o tym co nastąpiło. Nie był pewien jak zachowa się Harkon. Musiał teraz na nim polegać. Wszystko zależało teraz od niego.
- Tędy? - Spytał Scarecrow.
Fester kiwnął głową. Szli przed siebie...
=======

Artur Winchester teleportował się wraz ze Strażnikiem. Pojawili się w pewnej uliczce obok Ministerstwa Magii. Artur wyjął Różdżkę i wycelował w głowę Strażnika.
- Obliviate... - Wypowiedział zaklęcie.
Strażnik pokręcił głową, a następnie zrobił dziwny wyraz twarzy...
Artur poklepał go po ramieniu.
- No, ruszaj w świat, przyjacielu. - Powiedział, śmiejąc się. Strażnik po straceniu pamięci był zdezorientowany... Ruszył przed siebie, ku nowemu życiu...
Artur Winchester natomiast wstąpił na schody prowadzące do wejścia od Ministerstwa, szedł po nich.
===========

Isabella również przytuliła Harkona.
- Dobrze wiesz, że zawsze chciałam i chcę dla Ciebie jak najlepiej. - Powiedziała.
===========

Księżniczka Nurbanu natomiast wpadła do sali głównej... Ujrzała przepiękny stół, a na nim potrawy, które wcześniej kazała przygotować. Ucieszyła się.
- Wspaniale. - Powiedziała.
Natychmiast podeszło do niej kilku Służących i Strażników.
- Udało się, Pani? - Spytali.
- Oczywiście. Pożar zażegnany. - Powiedziała, a następnie zauważyła, że Alastor i Bill również wchodzą do sali głównej.
- Zostaniecie na uczcie? Babcia lada moment powinna wrócić! - Powiedziała.
Opiekunowie kiwnęli głowami.
Nurbanu pospiesznie udała się do swojej komnaty, aby się poprawić i przypudrować nosek przed przybyciem Cecilii...
Harkon oderwał się powoli od siostry.
- Muszę powiadomić babkę o Franku. I o tym strażniku którego zabiłem... - powiedział
- Wszystko było by inne gdyby Neclar żył... - dodał patrząc w inną stronę
Harkon w głębi duszy był przygnębiony. Okłamał siostrę, przyczynił się do zabójstwa wpuszczając zbiega do zamku, wrobił niewinnych strażników...
Młodemu Balu coraz to bardziej nie podobała się ta sytuacja. Nie wiedział co ma myśleć.
- Wydaje mi się że ona sobie nie poradzi bez dziadka... - mówił elf
- Neclar ruszył by na nieumarłych z armią.
- Dlatego musimy pilnować babki - dodał.
Przekierowanie