- Dziekuje... - rzekł Raughn - Być może kiedyś los ponownie skrzyżuje nasze drogi..
Po tych słowach Raughn podszedł do Harkona i poklepał go po ramieniu bez słowa.
Następnie udał się ku wyjściu z sali a za nim wyszli pozostali Nieumarli. Ignathir wyszedł na końcu rzucając okiem na Isabelle. Ta dostrzegła jego lekki uśmiech. Jednak nie zdążyła zareagować bo nieumarły mag wyszedł.
Zerriana usłyszała odgłos teleportacji. Domyśliła się kto to.
- To ty... przybyłaś by mnie zabić.. - rzekła smutnym tonem cały czas siedząc na kamieniu i nie spuszczając wzroku z grobu swoich rodziców.
- Zerriana... - Powiedziała Cecilia, od bardzo, bardzo dawna jej nie widziała.
- Walczyłaś z Sabriną... Walczyłaś po ich stronie, po stronie oprawców pragnących upadku Krainy... - Powiedziała, a następnie zrobiła kilka krótkich i wolnych kroków w jej stronę... Cały czas wszystko ją bolało.
Cecilia dostrzegła i wyczuła smutek Zerriany... Kobieta siedziała przy grobie swoich rodziców. Cecilia spoglądała na nią... Sama też była całkowicie załamana.
- Zostałam zmuszona.. nie było innego wyjścia.. - odparła cicho Zerriana - Zniszczyłaś całe moje życie.. Straciłam wszystkich.. twoi ludzie zabili moich rodziców.. zostałam sama..samiutka.. mimo iż nie byłam niczemu winna...
Po tych słowach na chwile zamilkła.
- Fred nigdy nie zdradził mi swoich planów.. Wśród Rady Czarodziejów zachowywał sie normalnie.. ale i tak mimo to posądziłaś mnie za zdradę..
Po tych słowach spojrzała na Cecilie
- Co ty byś zrobiła na moim miejscu? - zapytała, miała łzy w oczach
Cecilia pokiwała głową... Westchnęła, poczuła duży smutek.
- Fred... Nikomu nigdy nie zdradzał swoich planów, dlatego miał taką dużą władzę.
Spojrzała w tym momencie na grób jej rodziców.
- Na twoim miejscu... Zapewne zrobiłabym to samo. - Powiedziała.
- Ja w tej wojnie straciłam wszystko... Pozostała mi tylko jedna Wnuczka, Nurbanu. Wymierzyli mi karę... Bolesną, krwawą. - Powiedziała i w tym momencie w jej oczach również pojawiły się łzy, spojrzała szybko w bok...
- Nie przyszłam cię zabić... Przyszłam przeprosić... Za wszystko. - Powiedziała w końcu Cecilia.
Zerriana przez chwile myślała. Cecilia była kiedyś jej najlepszą przyjaciółką. Niestety z biegiem lat wszystko sie zmieniło.
Po chwili przetarła łzy z oczy i pokiwała głową.
- Być może gdyby nie pochłonęła Cię pycha, nigdy by do tego nie doszło.. - powiedziała.
Przez chwile milczała
- Nie zamierzam jednak dłużej chować urazy.. Otrzymałaś już karę i myślę ze zrozumiałaś swoje błędy... A ja nie zwrócę życia swoim rodzicom... Wybaczam Ci..
Po tych słowach wstała z kamienia.
- A teraz idź już.. Ja jeszcze muszę pozbierać to co z stąd zostało.. a potem zniknę... Nic więcej mi nie pozostało...
Raughn tymczasem w towarzystwie innych dowódców wyszedł przed zamek gdzie czekali żołnierze i Drakkon.
- Zwyciężyliśmy... - rzekł Raughn do żołnierzy którzy zaczęli wiwatować. - Czekają nas lepsze czasy... Zasłużyliśmy.. Wojna się skończyła..
- Rozumiem że teraz odchodzisz.. - rzekł Ignathir do Raughna
- Tak.... Pora odpocząć..
- Cieszę sie ze mogłem z tobą współpracować Raughn.. w końcu ty przywróciłeś mnie do tego świata..
Raughn pokiwał głową i poklepał go po ramieniu
- Jakie masz plany? - zapytał Raughn
- Również zamierzam pójść swoją drogą.. Życie to otwarta księga.. Nadszedł czas by napisać nowy rozdział..
- Rozumiem.. Ja swój zakończyłem.. - odparł Raughn patrząc na wschód słońca
Z racji szacunku wszyscy żołnierze pokłonili się Raughnowi. W końcu to on zdołał zjednoczyć Nieumarłych i przywrócić ich dawną potęgą, a teraz poprowadził ich do ostatecznego zwycięstwa.
- Ostatni raz.. Ignathir.. otwórz portal..
Czarodziej posłusznie go otworzył. Raughn popatrzył na Krilla
- Powodzenia przyjacielu.. nastał twój czas... - rzekł
Harh Krill pokiwał głową
- Nie zawiodę cię...
Po tych słowach Raughn wraz z Nirthealem i Varranem przeszli przez portal który przeniósł ich na Erresira.
Ignathir tymczasem żegnając sie z Krillem, podszedł do Drakkona, wsiadł na jego grzbiet i odleciał.
W taki tez sposób pewien rozdział w historii Nieumarłych został zakończony. W królestwie pozostał jedynie Harh Krill jako ten który bedzie dowodził armią Nieumarłych.
Ravcore, Connor i Alyssia dowiedzieli się już że kraina została przejęta przez Elfy i Nieumarłych.
- Alyssio... Nie możemy tutaj siedzieć cały czas. Musimy w końcu wyjść - powiedział Ravcore patrząc na córkę.
Trójka bohaterów siedziała na kamiennych ławkach.
- Może poprosimy o pomoc twojego przyjaciela, Limbo - rzekł nagle Connor.
Alyssia pokiwała głową. Sama nie przypuszczała że Raughn osiągnie zwycięstwo. Teraz rozumiała że nie doceniała jego umiejętności. Królowa zapewne również...
- Dobrze.. spróbuje się z nim porozumieć.. - powiedziała
Alyssia wstała i wyciągnęła swój amulet z kieszeni. Chodziła tam i z powrotem w kółko. Cały czas czekała na jego odpowiedź. Tej jednak nie było..
Raughn, Nirtheal i Varran byli już na Erresirze. Tylko ich trzech było na statku. Zgromadzeni Nieumarli pozostali na brzegu patrzyli jak statek Raughna powoli odpływa. Oczywiście on sam sterował swoim statkiem.
- Podwieziesz na Abregado co nie? - zapytał Nirtheal podchodząc do Raughna
- Tak... Rozumiem że wracasz do Cassandry?
Nirtheal pokiwał głową.
- A ty? - spytał Nirtheal - Wiem ze zamierzasz odpocząć ale.. dokąd sie udasz?
Raughn przez chwile milczał. Przed oczami miał obraz twarzy Ariadny.
- Jest pewne miejsce... - odparł tajemniczo patrząc przed siebie.
Cecilia po raz pierwszy chyba, albo od bardzo dawna czuła dużą skruchę... Nigdy nie musiała nikogo za nic przepraszać. Czuła się dziwnie... Była załamana, straciła prawie wszystko, czuła ogromny smutek i ból...
- Oczywiście... Muszę stąd uciekać, nim mnie dopadną... - Powiedziała Cecilia. Już chciała się teleportować, jednak jeszcze raz spojrzała na Zerrianę.
- Może... potrzebujesz czegoś? Wprawdzie cały mój majątek został w moim zamku, a druga połowa w moich skrytkach w banku Gringotta, ale to nie oznacza że nic mi nie zostało... - Powiedziała Cecilia.
- Mogę dać Ci złoto, to może pomóc w ciężkich chwilach, jeśli tylko chcesz...
- Może chociaż tak będę mogła Ci pomóc? - Spytała. Było jej bardzo żal Zerriany, przeżyła bardzo wiele... Teraz dobrze rozumiała jej ból.
- Nie.. poradzę sobie.. - odparła - Nauczyłam się radzić sobie w każdych warunkach - odparła Zerriana i zaczęła zbierać to co było jej potrzebne z opuszczonej chaty do swojej torby.
- No cóż... Powodzenia, Zerriano. - Powiedziała Cecilia, a następnie westchnęła i pstryknęła palcami...
Ponownie znalazła się na pokładzie Zemsty Królowej Anny...
- Cecilio? Gdzie byłaś? - Spytał Vincent. Nurbanu również popatrzyła na Cecilię.
Cecilia spojrzała ukradkiem na wysepkę... A potem spojrzała na swoich najbliższych...
- Musiałam jeszcze coś zrobić... nim odpłyniemy.