MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Teraz, w końcu zabawimy się w polowanie. Jonathanie, idę po Ciebie.. - odparł Luthor

Jonathan obudził się, słyszał głos łowcy "Jonathanie, idę po Ciebie".
- Co się stało? - spytał się Rufus
- Nie nic.. ale miałem bardzo dziwny sen, słyszałem głos, który mówi: "Idę po Ciebie". Czy może być to..?
- Tak, to może być ten Czarnoksiężnik. - przerwał mu Arcan
Nagle, w domu Rufusa zapadła ciemność, na szczęście żony Rufusa nie było w mieszkaniu, w pomieszczeniu znajdował się tylko Arcan, Rufus, Teodor i Jonathan.
Do mieszkania deportował się Luthor, Alastor i Trina.
- Nareszcie! - krzyknął Luthor patrząc się na chłopaka
- Avada Kedavra! - krzyknął Luthor, jednak Arcan przebił to zaklęcie swoim.
- Kim Ty właściwie jesteś?! - patrzył się na Starca
- Ja, jestem Mrocznym Dziedzicem! - wykrzyknął
Wywiązała się walka..
Alyssia w tym czasie przebywała w Ministerstwie. Przechadzała się po ulicach i była zaskoczona postępem technicznym. Całe życie spędzone na statku daje się we znaki.
Liczyła na to, że teraz będzie w stanie ułożyć sobie jakoś życie. Weszła do restauracji i zasiadła przy stoliku. Zamówiła sobie jedynie filiżankę kawy. Po kilku minutach kelner przyniósł jej zamówiony napój. Była zamyślona. Siedziała podpierając głowę jedną ręką, a drugą wolno mieszała łyżeczką zawartość filiżanki.
Agreggor po całym dniu przeszukiwania biura postanowił udać się na chwilę przerwy. Skierował się do restauracji pobliskiej Ministerstwu.
Wszedł do środka. Zwykle szukał wolnego stolika, jednak tym razem uwagę jego przykuła pewna dziewczyna. Podszedł do niej i się przedstawił.
- Witaj, jestem Agreggor, mogę się dosiąść? - spytał Allysie
Connor wszedł do kuchni. Ujrzał jak Ravcore pod postacią wozaka strąca łapkami chleb z blatu na płytki. Zaczął go jeść, jak zwierzę.
- Oj bracie... - powiedział Connor
- Nie panuje nad tym - powiedział Ravcore w jego głowie.
Connor wyjął z szafki szklankę i wlał do niej wody. Postawił obok wozaka, ten wsadził do niej pyszczek i zaczął pić.
- Dzięki... - rzekł niechętnie Ravcore, cała ta sytuacja stawała się dla niego i coraz bardziej beznadziejna

=====

Przy Jyggalagu pojawił się niespodziewanie Dagon. Usiadł na jego ramieniu. Z kruka wydostawał się lekki czarny dym. Pyke w końcu doszedł do jaskini. Ujrzał jak jego ludzie pakują na statek złoto, który odpłynie do Smoczymostu. Ciężarówki ze złotem odjechały już 30 minut temu w stronę Hogsmeade. Złoto było pakowane w solidne, drewniane i szczelne skrzynie.
Statki dopływały już do Centrum Krainy...
Cecilia wysłuchała zarówno słów Regisa jak i Ghereta i Starego Czarodzieja.
- Nie zdołają podbić całej Krainy... Nikt nie posiada takiej siły. Krainie nic nie grozi... Samo Ministerstwo jest potężne, zyskało ogromną potęgę i wpływy 40 lat temu... - Powiedziała i pomyślała chwilę o Fredzie, jednak natychmiast wyparła wszystkie myśli o nim.
- I nic nie jest w stanie mu zagrozić... Osobiście muszę porozmawiać jak najszybciej z Meretem żeby był gotowy na jakikolwiek atak i natychmiast sobie z takim atakiem poradził, jeśli ktoś postanowiłby zaatakować cokolwiek w Centrum Krainy... - Dodała.
- A całej Krainy nie chroni jedynie Ministerstwo... - Powiedziała i popatrzyła na Regisa, który zrobił dosyć dziwną minę.
- Tak... Mam nadzieję, że Ministerstwo sobie ze wszystkim poradzi... - powiedział Regis.
- Co masz na myśli? - spytała Cecilia.
- I jak poszło wasze zebranie? Isabella wam towarzyszyła? - Dopytała.
- Tak... Zebranie przebiegło dobrze, ale... - Mówił
- Ministerstwo ma ostatnio pewne... Problemy. Bardzo dużo się ostatnio dzieje... Meret sobie ostatnio niezbyt radzi... Wiele go przerasta. Ale nie dziwię się, ponieważ nagromadziło się wiele spraw. - powiedział Regis.
Cecilia spojrzała na Regisa i zamyśliła się przez chwilę...
- To na pewno tylko przejściowe problemy... Gdy tylko dopłyniemy, osobiście muszę porozmawiać z Meretem... A także z Nevill'em Longobttomem... Z nim również dawno nie rozmawiałam. - Powiedziała Cecilia.
- Dobrze, Cecilio... - Odpowiedział Regis.
Regis spojrzał na wszystkich.
- Tak... Musimy przechytrzyć Nieumarłych... Tak jak mówię, musimy ich osobno zabijać... To będzie najlepszy sposób. - Powiedział.
- Spokojnie, Cecilio... Nic nie zrobią Tobie, twojej rodzinie i Krainie, pohamujemy ich. Nie pozwolimy im siać terroru w Krainie. - Dodał.
- Zajmiemy się tymi Nieumarłymi... Prędzej czy później pozbędziemy się ich z Krainy i nie pozwolimy im się panoszyć. - Skończył mówić.
Cecilia spojrzała na Regisa.
- Regisie... A co słychać u Magicznych Istot? Żyją spokojnie? Od zawsze wspieram je i bardzo cenię i szanuję. - Spytała.
- Tak... Królowo od zawsze chronisz Magiczne Istoty i ich domy, Od początku swojej władzy, dlatego zawsze będziemy z Tobą. - Odparł Regis.
- Magiczne Istoty również mają ogromne szanse z Nieumarłymi... Nie pozwolą Cię skrzywdzić. Trolle, Gargulce... Praktycznie wszystkie istoty. A Istoty słuchają mnie... A ja jestem z Tobą, Cecilio... Wcześniej słuchali jeszcze Króla Wilkołaków, ale po jego śmierci... A zresztą. On też był po twojej stronie. - powiedział Regis.
- Aczkolwiek... Ostatnio, jeden bogacz postanowił wyciąć sporą część Magicznych Lasów i postawić tam... Wieżowce. - Dodał Regis.
- Że co?! - Powiedziała Cecilia, uniosła głos.
- Spokojnie, Cecilio... Ministerstwo zajmuje się tą sprawą... - Uspokoił Regis.
- To dobrze... Gdyby potrzebna była jakaś interwencja, daj mi znać, Regisie. - Odpowiedziała Cecilia. Wampir kiwnął głową.
Cecilia zastanowiła się przez chwilę...
- Wiem, kto nam pomoże... Wiem, kto pomoże gdyby mi bądź Krainie groziło jakieś duże niebezpieczeństwo... - Powiedziała Cecilia.
- Kapitan Barbarossa i Vincent... Tak dawno ich nie widziałam! - Powiedziała i pomyślała przez chwilę o nich...
- Nikt dawno o nich nie słyszał... Po pokonaniu Malacatha wypłynęli wgłąb oceanu ku przygodzie... Kapitan Barbarossa pozostawił Pont Vanis pod rządami swojego Kwatermistrza - Vrethama Karsosa. - Odpowiedział Regis
- Dobrze znam Vrethama... Jest potężnym wojownikiem i inteligentnym Minotaurem... - Odpowiedziała Cecilia i uśmiechnęła się.
=========================


Zenit - Pies braci Łuczników skakał coraz wyżej i próbował strącić Skyres z szafki... Tym samym zrzucał z szafki dużo cennych rzeczy, robił ogromny hałas.
- Zenicie! - Henryk podniósł się z ziemi i podbiegł do psa...
- Henryku! Ucisz go! - Krzyknął Alan i machnął swoim bukietem kwiatów.
Do sali natychmiast wbiegło mnóstwo Strażników...
Księżniczka Nurbanu akurat szła pobliskim korytarzem... Usłyszała hałasy.
- Co się dzieje? Co to za hałasy? - Spytała Strażników, a następnie weszła do sali...
=====================

- Matko... Gdzie ojciec? - Spytała Isabella.
- Poszedł gdzieś... - Odpowiedziała Azula.
- Jak się czujesz? - Spytała Księżniczka.
- Dobrze, moja córko... - Odpowiedziała jej Azula i uśmiechnęła się lekko...
Alyssia rzuciła wzrokiem na Agreggora lekko zaskoczona.
- Tak.. oczywiście.. proszę.. - rzekła i wzięła łyk kawy.
- Wnioskuję że jesteś tutaj nowa. Odzienie nie zmieniane na tyle by tutaj mieszkać, zapewne podróżniczka - pomyślał w głowie i spojrzał na jej torbę, Allysia widziała te spojrzenie
- Zapewne dziwisz się, czemu chciałem tu usiąść gdy prawie wszystkie miejsca są wolne? - zaśmiał się Agreggor
Harkon pojawił się w sali głównej. Od razu ujrzał zgromadzonych. Podszedł w stronę siostry, która zaczęła opanowywać sytuacje. Postanowił jednak zareagować.
- Weźcie tego psa! - krzyknął Młody Bal
Strażnicy zaczęli kroczyć w stronę zwierzęcia. Jeden z łapami w przód skoczył na niego, jednak Zenit uniknął złapania, a sam strażnik upadł na ziemię.
- Banda debili... - powiedział pod nosem Harkon ruszając głową, Nurbanu lekko się zaśmiała
- Tak nie powiem.. trochę to dziwne.. - odparła Alyssia przez chwilę patrząc podejrzliwie na Agreggora, dostrzegła że jest dużo straszy od niej.. Nie była bardzo tym jednak zdziwiona... bo przez 26 lat pływała z wiekowymi szkieletami po oceanie. Po chwili jednak uspokoiła się. Patrzyła jak Agreggor zasiada naprzeciwko niej.
Księżniczka Nurbanu ujrzała Skyres siedzącą na szafce.
- Skyres! - Przepchnęła się przez Strażników i podbiegła do Kotki... Chwyciła ją w ręce.
- Głupcy! Gdyby jej się coś stało, to Królowa Cecilia wszystkich by was ukarała! - Krzyknęła i przytuliła kotkę... Skyres zamruczała.
Alan zauważył Księżniczkę Nurbanu... Poprawił szybko włosy i przełknął ślinę... Ruszył w jej kierunku trzymając bukiet, jednak Strażnicy natychmiast go zatrzymali.
- Przepuśćcie mnie, proszę! Muszę porozmawiać z Księżniczką! - Powiedział.
Henryk spojrzał na Strażników.
- Przepraszamy, to nie nasza wina... - Powiedział.
Przekierowanie