Tymczasem na Abregado flota była gotowa do wypłynięcia. Raughn udał się już na pokład Erresira wraz z Ariadną. Bowiem zgodnie z jego zaleceniem Królowa syren miała płynąć wraz z nim. Pozostałe okręty były pod dowództwem Ignathira oraz Harh Krilla. Zerriana miała dołaczyć do Harh Krilla i Varrana a Berhest i Nirtheal zostali przydzieleni do Ignathira. Limbo natomiast miał pozostać na Abregado. Trwały własnie ostatnie przygotowania.. ostatnie zbrojenia... ostatnie poprawki przed wypłynięciem.
Raughn siedział już w swojej kajucie i przy stole czytał dokumenty. Po chwili do kajuty weszła Ariadna. Rozglądnęła się z zaciekawieniem po wnętrzu. Raughn od razu rzucił na nią wzrok.
- Witaj w mojej pracowni.. - rzekł
- Robi wrażenie.. - odparła
Raughn zaśmiał się
- Wrażenie?.. Prawdziwe wrażenie wywrze na ciebie to co stanie się za kilka godzin..
Ariadna usiadła na przeciw Raughna patrząc na niego z lekkim niepokojem.
- Jesteś przekonany, że to dobry pomysł?
- Nie ma innego.. Czekałem na ten moment lata.. Miesiące układałem plan mojej zemsty.. Cecilia dowie się co tak naprawdę oznacza gniew Nieumarłych... Tak powiadam Ci.. Cecilia straci wszystko to na czym jej najbardziej zależy..
Isabella zdziwiła się, że Pyke nie zwrócił uwagi na jej usta... Mężczyźni zawsze na nie spoglądają i nie mogą oprzeć się ich pięknu... Wielu nieudolnie stara się to ukryć.
Zachowanie Pyke'a zaintrygowało Księżniczkę i nie zamierzała jeszcze przestawać go uwodzić. Lubiła to, a także lubiła nieczułych i zimnych facetów. Spoglądała jeszcze chwilę słodkim wzrokiem na Pyke, a następnie zaczęła jeść swoją zupkę. Zerkała na Pyke'a co jakiś czas.
Księżniczka Nurbanu natomiast nadal karmiła swojego Zairossa. Nie odzywała się na razie, zamartwiała się w milczeniu...
Zauważyła, że w jej stronę zmierza Skrzat, który usługuje tylko jej...
Królowa Cecilia spojrzała na Jyggalaga. Jego osoba ją zadziwiała, chciała więc dowiedzieć się jak najwięcej o tym, kogo Harkon uznał za najlepszego przyjaciela.
- Opowiedz coś o swojej rodzinie. - Powiedziała stanowczo, patrząc na Pyke.
- Dla Harkona rodzina jest priorytetem. Opowiedz, kim jest twoja rodzina. - Dodała.
Jyggalag wziął na łyżkę trochę zupy i odchylił maskę lekko w górę, tak że odsłonił usta. Cecillia i Isabella ujrzały kawałek jego martwej twarzy. Wypalonej od kwasu. Maska zawsze była na stałe przyczepiona do koszuli, ale na to wydarzenie musiał ją od niej odczepić by móc jakkolwiek jeść. Gdy skończył, usłyszał pytanie królowej...
- Moi rodzice nie żyją od bardzo dawna. Jestem sam - odrzekł.
- Ale podziwiam twoją rodzinę, królowo. To piękny dach, o chwiejnej podstawie. Zniszcz jeden filar, a cały się zawali. Dlatego trzeba trzymać się razem. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo w definicji "rodzina" chyba o to chodzi. Ja nigdy nie poznałem tego słowa - mówił.
Wszyscy poczuli się bardzo niezręcznie. Jyggalag epatował tak dziwną energią, że każdy czuł się tak jakby wzrok Pyke'a spoczywał tylko na nim.
- Wyśmienita zupa, trzeba przyznać - dodał rozluźniając atmosferę.
- Tak... Kucharze się postarali - rzekł nagle Harkon.
Jyggalag czekał na moment, w którym Nurbanu zacznie jeść swoją potrawę. Cierpliwie czekał. Miał przecież czas. Nikt go nie pospieszał, bo to on był w tej chwili czasem.
- Mamy w zamku jedynie najlepszych kucharzy, potrawy zawsze są wyśmienite. - Odpowiedziała Cecilia i również spróbowała zupy. Jako iż siedziała na swoim wspaniałym złotym tronie, to znajdowała się znacznie wyżej od Pyke'a, mimo że był ogromny.
- Tak... Pyszna. - Wtrącił Pellavencini.
Księżniczka Nurbanu wsadziła kolejną krewetkę do pyszczka Zairossa, a następnie chwyciła swoją łyżkę... Nabrała na nią zupy i już zbliżyła łyżkę do ust, jednak dotarł do niej Skrzat Rulnus (już wcześniej - na początku RP się pojawił) i puknął w jej krzesło. Nurbanu odłożyła łyżkę do talerza, nie dotknąwszy nawet kawałeczka ust łyżką z zupą.
- Ekhm... - Zawył ochrypłym głosem Rulnus, Księżniczka nachyliła się do niego.
- Wieści... Przynoszę. - Szeptał do niej.
- Jakie? - Spytała Księżniczka. Głowę miała schowaną pod stołem.
- Tych dwóch... Dostało list. - Rzekł ochrypłym głosem, cichutko Skrzat.
- Dostali wezwanie do sądu... Jutro rozprawa. Ministerstwo. - Dodał.
- Co?! - Powiedziała Nurbanu, podniosła głos i uderzyła ręką lekko w stół, jednak widelec Pyke'a leciutko podskoczył od uderzenia.
- Zmykaj, zmykaj... - Powiedziała. Skrzat ukłonił się z gracją i ruszył w kierunku wyjścia z sali. Księżniczka Nurbanu wyprostowała się na krześle i zauważyła, że wielu dziwacznie na nią spogląda... Mrugnęła i pogłaskała Zairossa po głowie... Zamyśliła się nad wieściami, które przekazał jej Rulnus.
Sabrina Spellman również zasmakowała zupy... Gdy zjadła kilka łyżek, zmrużyła oczy i spojrzała na Pyke'a.
- Co z twoją twarzą? - Spytała. Wydawało jej się, że Pyke coś skrywa... Wyczuwała lekką ironię w jego głosie, jednak nie była tego jeszcze pewna... Cecilia i Isabella również spojrzały na Pyke'a, gdyż także je to ciekawiło. Nawet Pellavencini na niego zerknął... Ich wzrok skupił się na jego masce...
Tempus postanowił skierować się spowrotem do komnaty Jonathana.
Chłopak wybudził się, był zszokowany informacjami od Tempusa, które dotyczyły napaści podczas pokazu mody.
- Musimy działać, on chce mnie, on chce się mścić na mnie a nie na krainie! - odparł chłopak
- Ty nie zrobiłeś niczego, nie możesz tak po prostu iść i z nim walczyć.. - odparł Tempus
- Poza tym, Cecilia wydaje mi się zbyt dziwnie zmieniona, tak jakby coś w niej pękło. Nie poznaje jej, nie wiem czy mam rację, ale.. - mówił dalej
- Tak?
- Heith jest może i kłamcą, ale niezbyt dobrym. Widzę kiedy kłamie a kiedy mówi prawdę, to co powiedział o Cecili.. Nie daje mi spokojnie myśleć.. - odparł
- Musimy przespać tę noc, tu jesteśmy bezpieczni, a jutro, jutro zaczniemy działać. - dodał Tempus
Heith wiedział, że tłum ludzi który kocha rząd Cecilii na pewno zechce zaatakować jego pałac i uratować Azulę. Postanowił więc przetransportować ją w dół krainy, by tam z pomocą Luthora uwięzić Księżniczkę w starej rezydencji Państwa Dormów. Rodzinnym domu Heitha, który niegdyś tętnił życiem.
Wszyscy przodkowie Heitha Dorma umarli do 1979 roku, ślad po nich zaginął. Jednak nie do końca wiadomo czy na pewno nie uchował się chociaż jeden potomek...
Azula została równo o północy deportowana do tego właśnie dworku. Heith opuścił również pałac i postanowił nocować w swoim dawnym domu.
Agreggor bił się z myślami, chciał powiedzieć wszystko komuś komu ufałby bezgranicznie, jednak nie chciał też narażać się na śmierć po wyjściu z domu.
Harkon spojrzał w stronę Sabriny poważnie.
- Nie dopytuj się aż tak, to trochę niegrzeczne... - powiedział
- Ależ nic nie szkodzi, przyjacielu! - odezwał się Pyke
- To miłe że tak ciekawi was historia tej twarzy. Jesteście bardzo gościnni. To długa historia, być może byście jej nie zrozumieli. Po krótce - kiedyś otaczały mnie osoby, które mnie nie tylko nie rozumiały, ale też wyrządzały krzywdę - odrzekł Jyggalag.
- To dość skomplikowane. Nie jest to temat na pierwsze spotkanie, wybaczcie - dodał mężczyzna, przysunął widelec z powrotem na swoje miejsce.
Księżniczka Nurbanu znów chwyciła łyżkę z zupą... Zbliżyła ją do ust, jednak w tym samym momencie rozejrzała się dookoła. Nie widziała ojca... Nie zauważyła jak wyszedł z sali gdyż była zamyślona. Szybko wrzuciła łyżkę do talerza, nie dotknąwszy łyżką z zupą ust. Spojrzała na Harkona.
- Bracie?! Gdzie tata?! - powiedziała głośno i rozejrzała się ponownie, zdenerwowała się... Patrzyła na Harkona.
- Poszedł na chwilę do komnaty. Zaraz wróci, spokojnie... - odrzekł elf
Tymczasem flota Raughna wypłynęła już w morze.. Za kilka godzin miała dotrzeć na miejsce.
- Ciekawe... - Powiedziała Sabrina patrząc na Pyke. Stuknęła paznokciami w stół.
Księżniczka Nurbanu kiwnęła głową i uspokoiła się...
Ponownie chwyciła łyżkę z zupą i spojrzała na Pyke, jescze z nim dzisiaj nie rozmawiała, postanowiła spytać go wprost:
- Wiesz coś o zabójstwie naszego maga, Franka?! - Spytała. Wiele osób zrobiło wielkie oczy i zdziwiło się.
Księżniczka Nurbanu w końcu spróbowała zupy... Przełknęła zupę po zadaniu pytania Pyke'owi