- Tylko bez żadnych sztuczek Królowo. Twój dziadek już raz mnie oszukał - odparl Heith
Aurorzy po ujrzeniu Wampirów natychmaiast przeszli do ofensywy... W postaci białych dymów wzbijali się w powietrze, a następnie ciskali jedynie zaklęciem Avada Kedavra w Wampiry, które fruwały w powietrzu...
- Walić w nich! - Krzyknął Czarodziej...
Katapulty wystrzeliły w armie elfów...
Tymczasem, przed mury Ministerstwa wybiegła ogromna grupa Trolli, Pająków i Centaurów, które zaczęły nacierać na elfy...
Baldur pojawił się przy Mefiście.
- Jak idzie bitwa? - powiedział nagle
- Baldur... jak zwykle na gotowe... - odrzekł Elf
Hrabia tylko lekko się uśmiechnął na docinkę króla.
Doradca spojrzał w lunete. Ujrzał nacierających przeciwników.
- Królu... Cel w zasięgu - powiedział.
- Strzelać - odrzekł zdejmując z pleców łuk.
Katapulta z ogromną płachtą wystrzeliła...
Nieumarli przebiegli przez granice. Rozpoczęli marsz na Hogwart. Raughn szedł w towarzystwie Harkona i Ignathira spokojnym korkiem, gdy jego armia rozpoczęła oblężenie.
Kapitan Barbarossa spojrzał na Vrethama.
- Przyjacielu... Pora na naszą armię... - Rzekł.
Minotaur kiwnął głową...
Armia z Pont Vanis zaraz miała wkroczyć do gry...
Tymczasem, Balony Scarecrowe'a, w których znajdowali się Mafiozi i Bezgłowi Czarnoksieżnicy właśnie znalazły się w powietrzu... Balony były wypełnione worami z prochami Scarecrowe'a, byli przy Ministerstwie Magii, gdzie trwała właśnie ogromna batalia... Latali nad centrum Krainy...
- Rozpoczynamy zabawę! Jak się bawić, to na całego! - Krzyknął Scarecrow.
Po chwili, jego ludzie zaczęli wysypywać prochy z worów... Rozpylono je w powietrzu, tuż nad głowami kroczących w stronę Ministerstwa Elfów... Elfy zaczęły się mocno dusić, prochy na nich działały, bo była to najpotężniejsza trucizna - Scarecrow był w tym mistrzem. Prochy działały także na Wampiry Hrabiego... Prochy dosięgły także armię Cecilii stacjonującą w Ministerstwie Magii Wypuszczono na razie dosyć małą ilość prochu, chcieli pokazać, że już tutaj są. Jednak spora ilość osób zaczęła mocno kaszleć...
- Dobrze o tym wiem... - Odparła Cecilia.
- Żadnych sztuczek... Tylko mi pomóż. - Dodała.
- Walić w nich! - krzyknął jeden z elfów
Salwa tysiąca strzał poleciała w stronę balonów. Kilkanaście strzał przebiło wszystkie balony lecące nad bitwą.
Tymczasem płachta opadła na biegnące magiczne istoty. Zakryła dosłownie wszystkie.
- Płachta opadła - powiedział doradca patrząc przez lunetę.
- No to będzie gorąco... - odrzekł Mefisto i puścił cięciwę
Płonąca strzała poszybowała w stronę płachty, która zakryła wszystkie biegnące istoty.
Gdy strzała dotknęła płachty, w jednej chwili kilkadziesiąt metrów materiału się zapaliło. W kilkadziesiąt sekund kilometrowa płachta się paliła, a razem z nią wszystko co pod nią się znajdowało. Okazało się, że płachta była posmarowana napalem...
- Twoje wojska od tej pory będą pod moją wodza, poprowadzisz swoich ludzi obok moich, ale to ja będę wydawał rozkazy - odparl Heith
Armia Raughna napotkała na broniących miasta czarodziejów i profesorów. Nieumarłych było jednak tak dużo że czarodzieje nie mieli pojęcia do kogo celują i czy to w ogóle jest efektowne. Harh Krill w pewnym momencie wyszedł na przód i zaczął atakowac swoją potężną buławą miażdząc czarodziejów jednego po drugim. Chwile później dołączył do niego Nirtheal ze swoim korbaczem i Berhest. Wspólnie siali zniszczenie. Armia posuwała się do przodu.
Płachta płonęła, elfy były zasłonięte ognistym murem na kilometr. Wszyscy w jednakowym tempie wyjęli łuki i wystrzelili strzały. Tysiące strzał poszybowały w stronę Ministerstwa. Opadając, zabiły kilkaset żołnierzy...
- Moje wojska liczą około 30.000 istot + około 5000 czarodziei - ile licza twoje? - spytał Heith