- Tak pamiętam. Ale on był słaby dlatego go zdradzili. Ja taki nie jestem. Chyba nie chcesz przeciągnąć mnie z powrotem na dobrą stronę- powiedział KeyLey, aktywował miecz by odbić strzały z mini blastera
- A Po co na dobrą... przecież nie musisz być ani Jedi, ani Sithem....
Boba odsunął się kawałek, wyciągnął zza plecaka swoją ulubioną broń - blaster EE-3.
- Tak właściwie przecież nie musisz im służyć... oni są słabi.. pomyśl tylko Grievous miał 3 szanse żeby mnie zabić i nie dał rady, podobnie Maul....
Po chwili dodał
- Pomyśl.... nie służ nikomu...
- Ja nikomu nie służę! Jak na razie to ty im usługujesz. Gdybym nie był Sithem dawno bym był zabity, ale twoja propozycja jest ciekawa - powiedział KeyLey i schował swoje dwa miecze.
- Pomyśl tylko jak piękne życie ma taki łowca nagród... wolność.. i nie ma osoby w tej galaktyce, która mnie nie zna..
Fett zauważył, że KeyLey slochwał broń, więc i on opuścił blaster.
Grievous podszedł do Maula
- KeyLey jeszcze nie wrócił ? Dziwne powinien już dawno być na stacji..
- Ehem ciekawe, ciekawe. Dobra mogę się na to zgodzić. Ale jeśli zależy Ci na tej Rey to szukaj jej na naszej stacji bojowej, a jeśli chodzi o Zhausa on umarł został przepisy mieczem świetlnym Maula
-Więc chodź ze mną bracie. Bedziemy plawić się w chwale i bogactwach, ale musimy pomóc Rey. Ona nikomu nic nie jest winna. - powiedział łowca
- Dobra , choć polecimy moim statkiem. Oni jeszcze nie wiedzą, że jestem po waszej stronie - powiedział KeyLey
Podczas gdy KeyLey sprzeczal się z Bobą, Nexus zaatakował ich statek.
Sam wlecial przez szybę, sparalizowal KeyLeya i wyciągnął blaster mu Bobie:
-Pójdź ze mną! Ja chce swoje pieniądze!
- Dobrze więc - powiedział Fett i odłożył broń na swoje miejsce.
Boba poszedł za Keyleyem.