Luke: Tatooine jest pod kontrolą Imperium. To nibezpieczne. Za to mam coś dla ciebie... Miecz świetlny mego ojca. A, i przydzielam ci Mistrza Zausa. Nauczy cię szermierki jak nikt inny. Teraz, czy chcesz pomagać Republice czy też zostać złomiarką to twój wybór.
-Powiedziałam coś. Albo lecicie ze mną na tatooine albo ja sama polece. Wybierajcie bo mnie nikt nie powstrzyma od polecenia tam
Tymczasem imperator wiedział że niedługo Rey przybędzie... Nie wiedział czy na pewno ale... Wysłał jednostkę szpiegującą aby śledzić Rey.
Boba odwrócił się za siebie i zobaczył całą grupkę droidów gotowych do walki.
- Generale, wiedziałem że coś tutaj jest nie tak. Nie przyszedł byś tutaj sam, ponieważ wiesz, że byłaby to twoja ostatnia walka. Ale nie martw się, też coś przygotowałem.
Boba Fett zagwizdał i nagle zza tylnego wejścia weszła grupka łowców nagród oraz kilku ochroniarzy Jabby, wiernych swemu panu i gotowych za kilka marnych kredytów zabić każdego, kto stanie im na drodzę. Byli oni uzbrojeni w krótkie blastery z celownikami.
- Wszyscy mają być gotowi do walki - mówił Boba trzymając nadal broń wycelowaną w Grievousa
Łowca nagród wiedział, że może to być jego ostatnia walka mimo to chciał za wszelką cenę pokonać generała Grievousa. Powiedział też po cichu coś do jednego z sługów Jabby, który następnie szybko wybiegł z pomieszczenia.
Wszyscy stali zapatrzeni we wrogów : droidy, łowcy nagród, Boba i Grievous.
Darth Maul miał już wyruszać do Imperatora, gdy nadleciały myśliwce wysłane przez Dartha Vadera
- Cóż was tu sprowadza?
- Dostaliśmy rozkaz sprawdzenia jak poruszają się prace nad armią.
- Możecie wejść, ja muszę wyruszyć do Imperatora.
Zhaus: *daje Rey miecz* No to lecimy.
Mailk wsiadl do promu....
- Hahahah - zaśmiał się generał. - W takim razie będziemy walczyć.
Wyciągnął wszystkie miecze świetlne i zaczął nacierać na Bobie Fetta który od tyłu by zablokowany przez Droidy z elektropałkami. - Zaczynamy zabawe! - uśmiechnął się Grievous.
Wszyscy stali jak wryci zarówno łowcy nagród jak i droidy i uczestnicy zajścia.
Wiedzieli ze poleje się krew.
Boba zaczął ostrzeliwać swojego wroga z blastera jak najszybciej tylko mógł. Wiedział co się święci, jednak chciał dać z siebie wszystko co tylko mógł. Starał się celować w głowę, lecz pociski były odbijane przez miecze świetlne Grievousa. Postanowił więc użyć trochę bardziej sporadycznych metod. Odpalił miotacz ognia w ochraniaczu na nadgarstek i uderzył nim w generała z nadzieję, że to mu jakoś pomoże.
- Skoro nie blaster, to ogien ! - krzyknął w stronę cyborga.
Grievous zosłonił ręką swoją twarz aby nie wypaliło mu oczu.
Aby uniknąć ognia skoczył do Boby, tak że był od niego o 1 metr.
Widząc miotacz przeciął go na pół mieczem i spojrzał z gniewem na Bobe
Boba odskoczył dalej, ale tym razem w stronę Jabby, a nie droidów. W ten sposób za plecami Fetta byli łowcy nagród, a za Grievousem jego droidy. Wszystko wróciło do punktu wyjścia.
- Jesteś lepszy niż myślałem. Mało kto przeżył spotkanie z moim miotaczem... ale co dalej...
Boba znów podniósł laser i strzelał w Grievousa z nadzieją, że trafi. Jego plan się spełniał, tylko musiał poczekać na sługę Jabby, któremu wcześniej rozkazał.......
Fett strzelał do utraty sił w Grievousa, przyłączyli się do niego łowcy nagród.