- Rey czy ty naprawdę myślałaś, że mam jeden miecz. To źle myślałaś - powiedział KeyLey i wyjął swój drugi miecz.
- Teraz czeka Cię zagląda ! - Krzyknął KeyLey po czym zaczął dusić Rey.
Skywalker podszedł do Rey oraz pokonanych Maula i KeyLeya.
-Gratulacje, Rey. Nimi zajmę się osobiście. A, mniejsza o to. Rey, zgłoś się do 234 Legionu, jest pod Senatem. Komandor czegoś od ciebie bardzo chce.
Gdy Rey poszła do owego Legionu, Skywalker podniósł pokonanych Maula i KeyLeya, poszedł z nimi do ustronnej uliczki.
-Durnie, wszystko muszę za was robić... Nie zapomnę wam tego. Poczekajmy tu aż wszystkie oddziały klonów dotrą do celu. Wraz z Mistrzami Jedi. Zobaczysz Maul, o co mi chodziło... I pożałujesz zwątpienia w Dartha Plagueisa.
UP: Ale nie zostaliśmy pokonani!!! KeyLowi tylko rękę ucieka, a Maulowi nic nie zrobiła

No wiesz, walka bez ręki i miecza raczej trudnawa jest a Maula powaliła na początku. Po za tym, ćśśś teraz byndzie wożny moment
UP: KeyLey walczy dwoma mieczami

Rey gdy miała iść stanęła i zaczęła ich podsluchiwac. Usłyszała że to nie jest Luke. Od razu wysłała wiadomość Zhaus'owi
-Zhaus proszę pomóż mi. Jestem na statku Maula i jest tu Keyley i Luke ale to tak naprawdę nie jest Luke tylko Dart Plagueis.- Rey wysłała tą wiadomość i poszła do Luke'a (Jak ja mam teraz pisac xdd ze poszla do luke'a czy plagueisa xdd)
-Myślisz że się nie dowiem, Plagueisie...
Zhaus: Czy to ten statek, który wylądował na lądowisku 45? Za sekundę tam będę- i z grupą 2 innych Jedi popędził tam.
----
Plagueis: Cholerna, wścibska padawanka -Wyciągnął komunikator- Do wszystkich klonów. Tu Generał Skywalker. Jedi zdradzili mnie i chcą mnie zaatakować. Teraz. Wykonajcie Rozkaz 66. Nie przerywać walki z Separatystami. Bez odbioru!
I wtedy, wszyscy Jedi zostali zaatakowani od tyłu przez ich -jak sądzili- sprzymierzeńców...
Plagueis odepchnął Rey. Resztkami Mocy, która mu została zregenerował dłoń KenLeya.
-a... teraz... Wraz z 501 legionem... zaatakujcie świątynię Jedi...- I wyparował, raz na zawsze.
KeyLey nie miał wyboru musiał słychać rozkazów. Wiedział też, że będzie trudno pokonać tylu Jedi, ale no cóż musiał.
Boba skończył tymczasem planować misję. Wyskoczył na dach najwyzszego budynku w okolicy, aby się rozejrzeć. Wtem zobaczył nietypowy jak na tą okolicę statek. Poleciał więc skacząc po budynkach dzięki swojemu plecakowi nad bliski temu statku budynek. Z góry zauważył poznają wcześniej Ray. Zobaczył, ze walczy z .... Skywalkerem...
- Chyba ktoś tutaj potrzebuje pomocy - krzyknął do niej z góry.
-Ta, troszeczkę.- I wtedy Rey wstała odepchnęła Luke'a mocą i powiedziała
-Odwołaj rozkazy! Już! Albo... Albo.. albo zginiesz...- Rey nie chciała go zabijać wiedząc że Plagueis jest w ciele jej własnego brata...