Grievous wszedł do kokpitu swojej stacji. Co się okazało droidy zdążyły naprawić superlaser do niszczenia planet.
- Gdybym tylko wiedział gdzie się udaje ta zmora Zhaus bym rozwalił tą nędzną planetę na którą leci.
Rey miała pomysł by przeciągnąć Grievousa na jasną stronę. Poleciała na jego statek. Gdy już wylądowała droidy zaczęły w nią celować. Oddała im swój miecz by pokazać że nie jest tu by walczyć
-Chce się widzieć z Grievousem...
Droidy podeszły do Grievousa i powiedziały do niego:
- Ee generale ta dziewczyna co Cię zraniła chce się z tobą widzieć. Oddała broń.
- Wpuście ją ale nie spuszczajcie z niej wzroku.
- Rozkaz, rozkaz - rzekły droidy i wpuściły Rey do kokpitu stacji.
Rey się trochę denerwowała. Chciała skłamać, zawsze była w tym dobra ale to już było poważniejsze kłamstwo.
-Witaj, od razu przejdę z górki... Chce przejść na ciemną stronę mocy...
Grievous patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Zaraz. Co ? Jesteś tego pewna ?
Sirius co sił w nogach wyleciał ze statku Sidiousa..
No statek tak ogólnie nie żyje bo jest z metalu :////
Podejrzewam, że po klęsce Imperium skoro wszyscy szturmowcy zostali zabici to statki też mogli zniszczyć. Ale cóż, mógł się uchować jeden.
-Emm... Tak... Chyba... Ale pod jednym warunkiem nie zabijesz Zhausa ani Boby...