edytuj Uspokoilo się już, Rek'Sai uciekła a żołnierze Ketrona się odwrócili. Aktualnie spokój
Pathriic zawuazył Key Leya
-KEY! O mój Boże a tak się bałem... myślałem że nie żyjesz!
Ja mam edytować?
-------------
- A co ja niby jakiś zawał miałem? Jasne, że żyje - powiedział żartobliwie z uśmiechem na twarzy Keyley
-No wiesz, byliśmy w porcie, dostałeś od Ketrona, wpadłeś na krę- wyglądałeś jak nieżywy, nie oddychałeś... ale teraz jesteśmy tu razem i bezpieczni- to się liczy. Prom niedługo może być gotowy.
Ketron Wyszedł z wioski przeklinając.
Prom zaczął wstępnie pracować. Wszystko ukonczone- tarcze aktywne... ludzie zaczęli wchodzić. Na samym końcu zostali Pathriic, Tauriel, Dante i Key. Po Noahu ani śladu.
-Hej... wygląda na to że się udało!
(Haric podszedł do promu i powiedzial)
Oczywiście że się nie udało (zaczął biec z mieczem)
Noah niepostrzeżenie wsliznął się do promu. Ukrył się i czekał.
-----
Pathriic przyszykował czary wody i zaczął nią ciskac w ognistego stwora.
Prom zamknął drzwi i zaczął startowac... włączył pole aby go nie zniszczono uderzeniem
(Ej, konczymy rp czy jeszcze ciagnac?)
Ketron podszedł do Haric'a.
Pięknie je zakończymy...
---
Noah podszedł bliżej kabiny sterującej.
Drzwi promu się zamykały.