-Jestem zdolny do wielu rzeczy. Zabijam kogo trzeba, a nawet demony.-Rzekł Iorweth.
Dwa Demony, które stały za Ketronem zaśmiały się. Jeden wyszedł do przodu...
- Mnie nie pokonasz! - krzyknął i skoczył na Iorweth'a
Iorweth lekko zranił się w ramię, lecz zaraz po tym nieustannie atakował demona.
-Coś jeszcze mam udowodnić?-Spytał.
Rek'Sai wyskoczyła z ziemi lapiac lorentha w swoje ciężkie szpony, a ten wyrywal się bezwladnie.
-Też nie mam pojecia jak się tu znalazłaś... Obecnie wraz z żołnierzami ewakuuję cywili. I wcale nie umarłem... Jeszcze. Żyłem dla ciebie.
Wyciągnął coś z płaszcza
-A, zapomniałbym! Zgubiłaś to na wyspie SmokoGradu... chciałem ci to oddać ostatnio ale wiesz... piraci mnie zranili. Swoją drogą dzięki za zostawienie mnie rannego na plaży, hehe!
I wręczył jej elfickie ostrze.
-Pewnie nie uwierzysz mi jeśli powiem, że posiadam pod napierśnikiem dość pokaźną ilość dynamitu.- Zaśmiał się Iorweth.
Rek'Sai już miała lowretha w paszczy, gdy dynamit wybuchł, raniąc zarówno ja, jak i Rek'Sai.
Laver tym czasem znalazl 2 ludzi
- Nie uciekniecie mi!
Zlapal ich szybko w szpony i pozarl
- Cholera, co ty zrobiłeś? - krzyknął Ketron
- Rek'Sai!!
@Jakim cudem Iorweth przeżył? Obecnie powinien zginąć... Albo przynajmniej powinien mieć uszkodzone żebra i płuca ._.