Pathriic wszedł na wieżyczkę przy bramie
-Szukasz schronienia? Co się stało? Zaraz ci otworzymy.
-Te Demony! Zabiły mi rodzinę. Nie mam gdzie iść-wysapał.
Noah zaznaczył punkt na mapie. Był to most.
-Tutaj się udamy! - krzyknął - To jest niedaleko i jest to ostatnia szansa na ucieczke... oby się udało. Pitagoras jutro o świcie wyruszymy!
-Tak jest. Spakuję prowiant. - odparł
Musi się udać... woda... most... - myślał Noah
Ketron wszedł do budynku, a za nim grupa Demonów i Haric. Ketron stanął na schodach i krzyczał:
- Jesteście głodni, pragniecie krwi, jedzenia... Niedługo wyruszmy zabić pozostałych ludzi, którzy tu zostali! - Krzyczał Ketron.
Rek'Sai wyskoczyła z ziemi obok Pana, po czym podziwiala laser i gromadzaca się armię.
Wiele Demonów Przychodziło do budynku, było słychać krzyki i przekleństwa.
- Rek'Sai, ty też niedługo zjesz bardzo dużo mięsa... - Nagle jeden Demon wszedł do budynku i ciągnął za nogi dwa martwe ciała. Rzucił je na stół, wszystkie Demony rzuciły się na zwłoki, krew pryskała na wszystkie strony...
Nastał świt.
Noah i kilku ludzi stało przed hotelem.
-Kierunek most! - powiedział Noah - Ale najpietw sprawdzimy czy każdy jest... Pitagoras!
-Gotowy
-John!
-Jestem
-Faja!
-Gotowy
-Audi!
-Gotowy
-Prawy!
-Jestem
-Dobra wszyscy są. - oznajmił Noah - ruszamy!
Uda się... musi się udać... cel... most
Zacznę tworzyć zbroję dla naszych demonów (powiedział Heric i poszedł)
Rek'Sai wskoczyla energicznie na stół. Demony natychmiast odsunely się, bo chciały jeszcze pozyc. Rek'Sai dokonczyla resztki, lecz była nadal głodna. Jeden z demonów wręczył jej jeszcze jedno ciało, aby uniknąć katastrofy. W koncu się uspokoila.
Ketronie może zrobić zbroję dla twojej Rek'Sai ?