Keyley obudził się z lekko krwawiacą raną na nodze, a ponadto nic nie pamiętał i głowa go bolała. Wstał i postanowił się rozejrzeć. Było ciemno. Na niebie zobaczył jakąś barierę i kilka smoków, chyba, że mu się przewidziały. W jednej chwili wszystko se przypomniał. Walkę z Demonami, jego bolesny upadek, zabicie jego przyjaciół z śmietnika. Usiadł se na ławce i postanowił wszystko przemyśleć...
Wśród szczelin w ziemi swisnelo powietrze i przemknęła jakaś postać. To Rek'Sai poszukiwala swoich ofiar...
Wojska demonów były dumne ze swojego pupilka... Ludzie zapadali się w ziemię podczas bitwy...
Rek'Sai zobaczyła w tunelu jakiegoś człowieka. Był bardzo słaby, a gdy ja zobaczył, krzyknął głośno. Jednak ona zdarzyła go pozrec w całości. Pomknela dalej...
,,Muszę jeść... Głodna..."
(Rek'Sai nie mówi i nie myśli ludzką mową, ale jej uczucia i ,,mysli" będę tak zapisywal)
Noah otworzył drzwi od swego mieszkania. Wyszedł na korytarz. Drzwi od mieszkań były w większości rozwalone.
Podszedł pod jedne z nich. Na drzwiach był numer 46. Wszedł do środka. Minął drugie drzwi i zatrzymał się osłupiały. Pokój nie miał już dalej ściany, podłogi ani nic. Spojrzał w góre. Nad niebem była szklana kopuła.
Bariera...
![[Obrazek: z16951899Q,Zniszczony-blok-mieszkalny-w-...budyne.jpg]](http://bi.gazeta.pl/im/5b/2a/10/z16951899Q,Zniszczony-blok-mieszkalny-w-Slowiansku--Na-budyne.jpg)
Imię: Laver
Rasa (miłe by było objaśnienie): Gadzioksztaltna istota nieznanej rasy
Wiek: Kilka tysiecy lat
Wygląd (link do zdjęcia z Google Grafika lub do skina ze strony Miners Need Cool Shoes):
Wyglad taki jak w RP Wojny Klonow -
http://mineserwer.pl/uploadzdjec/image.php?di=NFLP
Charakter: Jest bardzo agresywny ale i inteligentny
Broń: Starozytny miecz Wladcy Demonow ( po polsku czerwony swietlny miecz), ostre szpony, paralizujacy ryk,
Pancerz: nie posiada oprocz czarnych szat
Zalety: Niezwykle szybki i zwinny, jego ataki sa niezwykle skuteczne, jest wybitnym wodzem zlej strony.
Wady: Czasami pochopnie podejmuje decyzje co moze go drogo kosztowac. Dodatkowo gdy zostanie zraniony jego sila gwaltowanie spada i musi ponad godizne regenerowac sie w blaksu Slonca ( jaki iz jest gadem)
Historia/Opis: Laver na poczatku byl zwyklym wojownkiem armi demonow, walczyl na arenie gladiatorskiej. Tam tez zostal championem i nie mial sobie rownych. Wladca Demonow podarowal mu swoj miecz jak oznaka podziwu dla tego wojownika. Sam jednak woli walczyc sam z wrogiem, co niez zmnienia faktu ze jego armia mu sie bardzo przydaje w bitwach. Na codzien nosi czarną szatę zakrywającą jego twarz i cialo przez co niezauwazony przenika przez ciemnosc nocy (
http://mineserwer.pl/uploadzdjec/image.php?di=J9R0 ) Jego ogon jest dlugi ale nie bezuzyteczny. Dzieki niemu potrafi bardzo dobrze walczyc oraz sterowac swoim cialem. Dodatkowo sluzy jako bron gdyz jest on ostry jak noz.
Po stronie Ziemi, Demonów, czy po prostu losowy mieszkaniec?: jest to Generał Demonow
Rek'Sai coś wyczula... Ktoś chodził nad nią...
Pomknela w górę, mając nadzieję że to pokarm...
,,Jeść... Jeść!"
Kopala coraz szybciej, aż w końcu się wynurzyla. W ścianie budynku stał jakis facet i gapił się w niebo. Nagle zobaczył Rek'Sai i oslupial
,,POKARM..."
Proszę nie rozwijać akcji do więcej niż wypowiedź Antego, gdyż uczę się z geografi
@Rayqq pomyśl nad jakąś wadą, usuń niezniszczalne łuski a dodam.
Pathriic z czterema polskimi żołnierzami szedł przez miasto do wskazanej placówki żołnierzy- tam powinien nieco opatrzyć rany, obmyć się z pyłu i krwi oraz ustalić dalszy plan działania.
-STAĆ!- krzyknął- Popatrzcie, tam w oknie kogoś widać... Przeładujcie i bądźcie w stanie gotowości. Jeśli to cywil lub nasz- weźmiemy go ze sobą, jeśli demon... daj Boże żeby to nie był demon.
-Tak jest, kapitanie!
Pathriic z oddziałem wbił do bloku mieszkalnego- a przynajmniej jego ruin. Zauważył młodzieńca w skórzanej kurtce.
-Kim jesteś?- Krzyknął do Noaha
(Jak coś, nie zauważyli Rek'Saia)
Cytat:@Rayqq pomyśl nad jakąś wadą, usuń niezniszczalne łuski a dodam.
zrobione
-O cholerka... - powiedział do siebie Noah
Z ziemi wyłoniła się dziwna istota. Pędziła w jego stronę.
Noah otworzył swój plecak. Wyjął z niego telefon.
Zadzwonił pod 997
"Przepraszamy, wszystkie linie są zajęte. Prosimy zadzwonić później" - powiedział automat
Jak są potrzebni to ich nigdy nie ma... - pomyślał, po czym odłożył telefon i wyjął nóż.
-No to walczmy... a jednak nie, nie mam z tobą szans paskudo - po tych słowach rzucił z siebie kurtkę. Skrzydła rozłożyły się. Noah wzbił się w powietrze i poleciał za bestię.
Wylądował na jakimś budynku.
![[Obrazek: czlowiek-ze-skrzydlami-aniola.gif]](http://obrazki.joe.pl/sub_images/czlowiek-ze-skrzydlami-aniola.gif)
-Mnie tak łatwo nie złapiesz... - krzyknął i odleciał w dal.
Młodzieniec uciek niezauważywszy żołnierzy, a bestia za nim
-Eh, uciekł. Chodźmy dalej.
Wyszli z budynku i dalej brnęli przez zgliszcza miasta.