-Stoj! Masz w tej chwili wracac i odpoczac! Bedziesz slabszy przez zmeczenie i tak na pewno nam sie nie uda.- Tauriel usiadla na krzesle jak dziecko i czekala.
-Ehhh... NA PEWNO? A co z portalem? Przecież podobno też nie dalibyśmy rady z nim.
Pathriic był zdenerwowany, ale jednak uległ Tauriel... walnął się zdenerwowany na kanapę, wziął szklankę i napełnił ją wodą swoimi czarami. Zaczął pić, w końcu od 6 godzin chodził spragniony.
-Tauriel... jak już może nam się uda uciec... wybudujmy w górach domek... mieszkajmy tam... albo zaprowadzisz mnie do tych słynnych elfickich miast?
-Ej, kochasie szybciej tam... Ci na farmie długo nie wytrzymają, a my nie zdążymy
-Trzeba iść... idziem...- Pathriic zasnął na kanapie.
-Tylko, żebyście tam kolejnego towarzysza nie zmajstrowali.-zaśmiał się Dante.
- Ahhhh.
Keyley ukrywał, że ma poważną ranę na kolanie, wiedział, że nie może tego nikomu powiedzieć, bo by go wykluczyli z jakichkolwiek walk. Ale w tej chwili chyba nie miał wyjścia.
- Pathri... - nie zdążył dokończyć, bo upadł z wielkim bólem na ziemię.
-Naprawdę? W tym momencie sie o to pytasz? A i myslałam nad tym by wybic te zombie czy co to tam jest aby po prostu w przyszlosci nam nie zagrazalo. I Noah jezeli oni wytrzymali tam bardzooo dlugi czas to i wytrzymaja jeszcze kilka dni
Smok latał, Ketron zauważył Haric'a i 10 Demonów. Wskazał miejsce zbiórki - mały domek 100 metrów od nich. Wszyscy ruszyli do domku.
-Tauriel... czasy się zmieniły. Portal wybuchł, demony nas szukają. Sąbardziej niebezpieczne niż wcześniej... nie pociągną tyle! A Pathriic prześpi się później. Za długo tu jesteśmy.
Keyley stracił przytomność, dłużej z tym bólem nie wytrzymał.