Sky widział że Deadroth się meczy i powoli umiera
-Ehh, co ci przyszło do głowy żeby odłączyć się ehh
Sky machnął berłem i wypowiedział
Lunos Solarios, wtedy na Deadroth spłynął magiczny pył, no dobra to powinno na chwilę zatrzymać czarną magię więc się spiesz. Rana Deadroth po zaklęciu ciut zbladła ale wiedział że jest to zaklęcie czasowe
*Kogo nazywasz złomem wampirze?!-odrzekł Slash jednocześnie w tym momencie aktywował szpony- ja mam tylko zbroję i szpony a ty moce! poza tym znam masę sztuk walki! każdy kto jest sojusznikiem Spika to mój wróg!-wtem popatrzył na demona-no prosze prosze prosze widzę że legenda z czarnej księgi mnie nie myliła tu jednak jest ten Zagłada a to ciekawe. Zresztą jestem jednym z najgroźniejszych zbirów na świecie i nie służę nikomu!
- Ja? Twój? *Demoniczny śmiech* Jestem Draco, uczeń krwi i ognia. A jak wiadomo, ogień jest częścią Słońca. Broń się...
W tym momencie Draco otoczyła łuna ognia, pazury wydłużyły się wraz z wypukłościami na grzbiecie. Na oczach wampira złapał uciekającego królika i wypił go całego.
- No co? Zatkało? Uciekaj póki możesz, jeżeli dobrze pamiętam to ogień cię zmieni w proch a srebro sprawi, że będziesz krwawił. Tak, dobrze słyszałeś. Ten miecz jest ze srebra!
Draco ruszył szarżą i nagle czas stanął.
- Co jest...?
Polanę otoczyła poświata i świat przed oczami zmienił się w zbrojownie.
- Witaj, towarzyszu. Widzę, że uwolniłeś swoje moce na biednego wampira. Nie polecam.
Za jego plecami stał Wielki Mistrz jego sztuki.
- Co tu robisz, mistrzu?
- Zainteresowałem się, gdzie ty, do jasnej cholery, byłeś. Zniknąłeś jednej nocy i nie wróciłeś. Obserwowałem cię przez moce telepatyczne, jak to każdy mistrz robi ze swymi uczniami. Nie wiem, gdzie jesteś i kto to ten wampir, ale skieruj się w inną stronę. Uwolniłeś moc, trudno. Ale zaatakuj to coś, co kieruje wampirem. Potężna siła, starożytna. Masz tylko jedną szansę. Wygnaj go tam, skąd przybył.
Świat wrócił do normy, czas zaczął przyspieszać. Teraz widział dokładnie. Cień za wampirem.
Zaszarżował dalej, układając słowa w zaklęcie, uderzył całą swoją mocą, tuż za krwiopijcę.
- Giń, wracaj skąd przybyłeś!
Wyspę rozświetlił blask tysiąca ognisk rozpalonych tuż obok siebie. A wtedy nastała cisza.
Draco zniknął. Ale żył. Był gdzieś, nie wiedział gdzie.
W końcu, poczuł piasek pod sobą. Tym razem czuł się tak, jak powinien. Źle.
Krzyknął z bólu. Jego łuski były całe czarne, wyczerpane. Krwawy księżyc zniknął. Tak samo, jak i jego magia. No cóż, magia przynajmniej na jakiś tydzień.
Potyui obudziła się obok Draco. Bardzo bolała ją głowa. Została zaatakowana przez Avira, który pozbawił ją przytomności.
- Gdzie my jes... obożebożebożeoboże - wyszeptała widząc w jakim stanie jest Draco. - A tobie co? Bo widzę ze nie tylko ja sfailowałam.
- Nie wiem... Pierwszy r-raz jestem w takim stanie.
Splunął krwią na piach.
- Cholera, jestem chory. Brak magii, osłabienie i choroba... Świetnie. Przeżyję ten najbliższy tydzień w męczarniach...
- Dasz rade... - powiedziała Potyui, kładąc rękę na jego ramieniu. - Podkradłam ci zioła, bardzo dobre znieczulenie. Tak by the way.
-Nie no... daedrotha rozumiem, ale Draco? Żal patrzeć. Zagłado co teraz?
Imię: Aventus
Rasa: Smogrzmot (Dawno wytepione dzieci wychowane przez smoki)
Wiek: 32
Wygląd: Zielone oczy, Czarne wlosy, skora pokryta smoczymi luskami, Ubranie ze smoczej skory, kaptur zielony.
Charakter: Nie lubi towarzystwa, lubi cisze i spokoj, mrocznie nastawiony na czarna magie.
Moce: Niewidzialnosc na 20 sek (dzieki smoczej skorze), moc cichego skradania (przydatne w sztuce zlodziejstwa), zaklinanie broni, sztuka mocnego pancerza (dzialajacy na 10 sek), Potrafi wydac smoczy krzyk
Słabości: Smocza skora po uszkodzeniu naprawia sie dopiero po 5 min, Jego mana regeneruje sie 2 min (po wypiciu wody regeneracja regeneruje sie w 1 min), nie dziala na niego moc uzdrowienia (jedynie specjalne ziola)
Maly opis: (Wiem nie ma tam czegos takiego ale dodam) Aventus zostal wychowany przez smoki, urodzila go pewna dziewczyna ktora posiadala moc (rozmawiania ze zwierzetami) jako ze byla poszukiwana przez inne klany oddala swoje dziecko smokom, tam zostal nauczony wiele ciekawych rzeczy, jak i jezyk smokow, gdy mial 20 lat, smoki zaczynaly same sie zjadac, z powodu ze na wyspie zabraklo pozywienia, po wyginieciu wszystkich smokow Aventus zostal sam na wyspie, zrobil z cial smokow specjalna zbroje na ktora uzyl moc (Divintus Amira) dzieki czemu zbroja mogla sie naprawic po 5 min. Po 12 latach, jego nadzieja aby przezyc na wyspie byla mala, przez co wyruszyl na druga strone wyspy.)
Ocena OP postaci (od 1 - 10): 8/10
@UP Okej nawet fajne, a teraz stajesz po stronie dobra czy zła (Pytam się bo się lubujesz mroczną magię)