MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Wyspa.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jorwet patrzac co sie dzieje z jego rowiesnikami zlapal sie za uszy.
-Uffff- odetchnal z ulga
-A wam co do cholery ?!
Spike zaczął zwalać z drzew wrogów by uniknąć najgorszego- ataku od góry bowiem ten atak z zaskoczenia dobrze przeprowadzony zabija wroga 1 ciosem wtem zorientował się że bossy gdzieś indziej idą a straszydła zaczęły na ziemi chodzić jakby coś miały na oku
-pewnie zwęszyli innych mam nadzieję, że tamci umieją się bić bo inaczej grozi im zagłada dobra bossów se zostawiam na koniec najpierw inni to najważniejsze
Spike poszedł ich śledzić lecz wtem zorientował się, że skoro oni już se kogoś zwęszyli to musi być ten ktoś blisko i faktycznie. Potwory ruszyły bowiem zwabione zapachem Potytui i Jorweta a inna grupa w stronę Tashmana i Daedrotha
-chyba się rozdzielili i jak ja mam walczyć na 2 fronty?! to już nie jest zabawne ta wyspa mnie wkurza i.....
Wtem poczuła cała wyspa trzęsienie ziemi
-co do diaska!!!!? hej a gdzie bossowie? pewnie znowu coś uknuli no super wpierw fabryka dziwadeł i co jeszcze?!
Spike wrócił do śledztwa wroga
Po jakimś czasie Tashman doszedł do jaskini , zauważył że nie ma tam prawie nikogo . Siadł więc obok niej oraz postanowił poczekać na towarzyszy . Podczas czekania postanowił zacząć się uczyć jakiegoś nowego zaklęcia . Znalazł jakieś proste , które wytwarza jasne światło . Reszte czasu poświęcił na trening , czekając na towarzyszy , którzy gdzieś poszli. Jedyną osobą jaka była w jaskini był Deadroth
Noc już dawno minęła, wyspany Sky wyruszył w dalszą podróż po wyspie w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Po jakimś czasie zauważył drzewo bananowe, wspiął się na nie oraz zerwał parę tych owoców po konsumpcji powiedział :
-Ale to było dobre Smile, hm ale co to, to jest chyba wypalenisko po ognisku, hm czyli nie jestem sam na tej wyspie. Po tych słowach ruszył przed siebie.
Draco wyruszył do jaskini. Wszystko, czego dotykał, zajmowało się ogniem.
- To już mi się nie podoba. Jeżeli wysłali mnie tu dla żartów, narażając na pełnię, to ich ZABIJĘ.
W międzyczasie wdepnął w kolejną z pułapek, lecz ta, zamiast odciąć nogę, stopiła się i jak na złość, w tym momencie łuski stały się zimne a kawał stopionego metalu ugrzązł na stopie Dracona.
Przez to wszystko usiadł na ziemi i pozwolił sobie na krzyk, który, z Drakońskiej natury, bardziej przypominał głębokie dudnienie.
Powoli zmieniał kolor na biały.
Potyui stała obok Draco, żałośnie wpatrując się w ogon. Przeczesała go rękoma i spojrzała na Jorweta.
- A ty zgredzie z czego się śmiejesz? - zapytała kpiąco.
Jorwet hamujac smiech powiedzial.
-Czy ja sie smieje ?! Ublizasz Mi.
-A tak serio to co z wami ?
- Ooo... Jesteście tutaj... Eh... Może po prostu chodźmy stąd?
Gdy spróbował wstać, zauważył, że noga zaczyna przybierać siny kolor.
- Cholera... Gdzie mój miecz?
Zauważył go leżącego niedaleko. Przeciągnął jakoś noge z pułapką i zaczął przecinać metal.
- Moje szczęście, że prawdopodobnie metal jeszcze jest osłabiony po wtopieniu się.
- Tiaaa... - przewróciła Potyui oczami. Zaczęła się rozglądać. - Jakiś plan? Żarcie nam się kończy.
-Czy Ty myślisz tylko o żarciu? Boj a bym proponowal znalezc Daedrotha i Tashmana.
-Moze maja jakies klopoty?
Przekierowanie