Draco widząc kłótnię, postanowił się wstrzymać z odejściem.
- A gdzie popcorn i frytki? - pomyślał.
Wtedy przypomniał sobie o tej drugiej istocie, która była na drzewie.
Zglaszam sie do grobu ! ;D
Rozjuszona Potyui była w swoim żywiole. Użyła niezawodnej kombinacji.
Ognistymi iskrami wbiła niebieskowłosą w ziemię, po czym teleportowała się do niej i poraniła ostrzem. - Stul się.
- No i to jest akcja - powiedział Draco, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu. Wyciągnął królika już bez krwi i zaczął jeść jego mięso.
Jorwet wychodząc z zarośli promieniowal szczesciem.
Ku**a, patrzcie co znalazlem! - krzyczal trzymajac w rece luk.
Lezal w jakiejs jaski... Ja nie w pore? Co tu sie dzieje...?
Dracon natychmiastowo się spojrzał.
- O cholera, czas na mnie! - pomyślał.
-A idź ty cholero -powiedziała Waxyo do Potyui i w tym samtj czasie uciekła w korony drzew - jeszcze cie dopadne.
Potyui usłyszała wcześniejsze słowa Draco. Posłała do niego psychopatyczny uśmiech w nadziei, że to widział. Po czym wróciła usatysfakcjonowana do Jorweta. - Przegoniłam te dziwną dziewczynę..
Jorwet drapiac sie po glowie rozejrzal sie po okolicy, zatrzymal na chwile wzrok na dziwnym stworzeniu.
Kto to ? ... Czy to ten sam przez ktorego stracilem luk ?
Okolica wydawala sie spokojna, a kazde zwierze moglo podziwiac 3 jakze rozne od siebie postacie ktore nie wiedzialy co zrobic...
- Ten dragon? - zapytała. - Nie sądzę... chociaż... hmmm. Chodźmy stąd, bo ta dziwaczka tu jeszcze wróci.