Draco usłyszał krzyki w pobliżu.
- Potyui?! POTYUI?!
Natychmiastowo pobiegł w stronę krzyków. Wybiegł na niewielką polanę, nad którą zaczęła tworzyć się pajęczyna. Na ziemi leżała Potyui.
- Szmaciarze! Ej, wy przerośnięte stawonogi! Tutaj!
Jego oczy rozbłysły w krwawym blasku. Pająki zbliżające się do dziewczyny natychmiastowo spłonęły.
Wbiegł wprost w największe skupisko i zrobił masakrę mieczem.
Po zaledwie pół minuty było po wszystkim.
Wziął nieprzytomną lisicę na plecy, sztylet przyczepił do pasa i wybiegł na plażę.
Spróbował odseparować krew skażoną od zatrutej. Jednakże nic nie mógł wyczarować, był wyczerpany.
- Kuźwa, nie rób mi tego. Magia nie może teraz zawieść!
Na szybko podał jej Breakera i pobiegł w stronę lasu. Wziął pierwszego lepszego królika i na żywca wypił z niego krew.
Wrócił się do Potyui i rozpoczął czar. Gdy było po wszystkim, obok dziewczyny pojawiła się duża plama zaczernionej krwi.
- Całe dwa litry. Cholera, minuta więcej i byłby zgon.
Jorwet slyszac krzyk zerwal sie z miejsca, wzial swoj luk i strzaly z stepionymi grotami.
Pobiegl w strone krzyku, gdy sie rozpedzil poczul bol z boku brzucha, cos go powalilo na ziemie. Szybko odkrecil sie na plecy. Zobaczyl nad soba ogromnego pajaka, ktory trzymal jego nogi aby nie mogl sie podniesc.
Chlopak nie mial przy sobie luku, lezal 3 metry od niego... Za daleko.
Pajak stal nad Jorwetem i wyszczezyl zeby z ktorych ciekl jad.
Lucznik byl w pulapce, ciagle probowal siegnac luk jednak pajak go trzymal.
Pajak zaczal szybko zblizac kly do jego tetnicy. Jorwet nagle poczul luk w rekach, w jednej chwili go przyciagnal i w tym samym czasie wyciagnal strzale z kolczanu.
Wyciagnal luk i naciagnal najmocniej jak mogl, bestia otworzyla paszcze, a Jorwet wypuscil strzale ktora byla skierowana prosto w gardlo besti.
Cieciwa peka... Krew oblewa jego twarz... Brzucho... Bestia pada przygniatajac Elfa...
Jorwet ledwo wychodzi z cielska pajaka, spojrzal na luk ktory nie nadawal sie do uzytku. Cieciwa pekla, a kawalek drewna pekl.
Jorwet glosno oddychajac wyrzucil luk i poszedl w strone wczesniej uslyszonego krzyku.
Elf caly we krwi zobaczyl Draco ktory kucal nad nieprzytomna Potyui.
Co jej jest ?
- Najwidoczniej te pajęczaki przyszły tutaj bo wyczuły łup. Innymi słowy, mamy przerąbane, jeżeli się skaleczymy czy coś w tym rodzaju. Zanim przyszłeś, do skażonej krwi ciągnęło sporo pająków. Tak więc, nie kaleczymy się od tąd.
Jednakże Draco wiedział, że mają przerąbane.
- Trudniej ja się ukryję z krwią, jako jeden z nielicznych Draconów, odżywiam się głównie hemoglobiną.
Jorwet popatrzyl na ubranie, takze czul krew na twarzy.
-W takim razie ide to obmyc. Zaraz bede.
Poszedl do jeziorka, zdjal koszule, zamoczyl ja w wodzie i obmyl twarz. Wyrzucil koszule na srodek jeziora, zostala mu tylko koszulka. Wrocil do Draco, i spojrzal na Potyui.
-Nic jej nie bedzie ?
Usiadl obok niej i oparl sie o drzewo.
- Nie powinno. Usunąłem całą skażoną krew. Podałem Breakera. Na Draconów działa przeciwbólowo. Jedyne, co jej będzie, to osłabienie po utracie dwóch litrów płynów. - Draco spojrzał na krwistą plamę. - A przynajmniej tak myślę, że dwóch litrów.
Podniósł się z ziemi i wyjął sztylet. Z mieczem i takim nożem powinien dać sobie radę.
- Idę rozwalić gniazdo niedaleko stąd.
-Dasz rade...? Z reszta, ty powinienes wiedziec lepiej...
Podrapal sie po glowie i spojrzal na Potyui.
-Zostane z nia, przeciez nie moglaby obudzic sie bedac sama.
Dziewczyna leżała dłuższą chwilę nieprzytomna. Całkowicie opadła z sił. Nie mogła wykonać najprostszej teleportacji. Miała przeraźliwie bladą skórę. W końcu otworzyła oczy i zobaczyła obok siebie Jorweta wpatrującego się prosto w nią.
Rozejrzała się dookoła, nie miała na nic siły.
Jorwet patrzac na dziewczyne pomyslal, ze stracila bardzo duzo krwi. Byla cala blada i wycienczona.
-Dobrze, ze juz jestes przytomna. Potrzebujesz czegos?
- Eeeh... - nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po drzewach nad sobą. - Spać. Bardzo. Musiałabym się gdzieś... schować..
Jorwet rozejrzal sie po okolicy i zobaczyl mala jaskinie. Wygladala na przytulna.
Elf wstal i wzial na rece Potyui, byla lekka i podobal sie mu jej zapach.
-Na drzewo Cie nie wciagne, ale obok jest jaskinia.
Gdy chlopak dotarl do jaskini z ostroznoscia polozyl dziewczyne w jaskini.
-No moze to nie bogate mieszkanie ale przynajmniej bezpieczne. Jak cos bedziesz chciala to zawolaj, ja bede czekal na Draco w widocznym miejscu.
Chlopak poszedl ku wyjsciu...