Czekałem na odpowiedź Sky'a i zoorro, ale sam popchnę akcję.
- Czemu myślisz, że to źle? To, co daje jedzenie, jest żywe i z mięsa, a to co żywe i zmięsa zawiera w sobie krew, moją moc magiczną. Masz rację, odnajdziemy ich i później wyruszymy na łowy.
W tym momencie Dracon wstał i wziął resztki pułapki.
Po przebudzeniu po nastaniu nowego świtu Deadroth zaczoły dochodzić myśli w jakim celu bogowie zesłali mnie oraz reszte towarzyszy na tej wyspie której zgubił po wczorajszej wyprawie po rośliny Lotosu po zachodzie słonca. Pamietając o problemie Draco, Deadroth wychodząc z tej nory upolował najpierw królika i upiekł go rozpalając ognisko w lesie.
Mając wszystkie składniki alchemiczne do wytworzenia setregena potrzebował jeszcze prowizorycznych naczyń. Zauwazył w pobliżu jezioro znajdujące się w głebi lasu i na wodzie unoszące się duże liście mogące posłużyć do wytworzenia naczynia. Gdy Deadroth wbliżył się do naczynia natychmiast wyskoczył z wody Occisor Altitudine który o nie mały włos nie zabił Dwarvena, bowiem zdozył w odpowiedniej chwili zareagować i zrobić szybki unik. Nastepnie to istote uderzył mieczem w wyniku którego ona umarła.
Zaczoł więc Deadroth alchemie przy pomocy liści, od podstawowego składnika jakim była Woda oraz Verrucas silva (Brodawki lasu). Gdy oba te składniki były połączone wrzucił do tego płynu rośliny Lotosu, po czym nastopił chwilowy rozbłysk niebieskiego światła i cały eliksir przybrał barwy błekitne, nie był jednak jeszcze gotowy bo nie została użyta runa Ilis. Wyciągając naszyjnik z runą znajdujący się na szyi, przyłożył do eliksiru i wypowiedział "Niech będzie błogosławione stworzenie które wypije i czuje energie wypełniajaco jego ciało".
Eliksir przybrał po użyciu runy Czerwone barwy emitujący dodatkowo stałe światło. Sam otrzymany setregen mógł zostać podany Draco jednak Deadroth był osobą zaginiono w tym gestym lesie i krainie pełnym niebezpiecznych stworzeń (Tenebris, Occisor Altitudine). Nie tracąc czasu postanowił ruszyć dalej i odszukać schronie Potyui, Jorwet i Draco przed nastaniem kolejnej pełni będącej niebezpieczną dla Dwarvenów.
Tashman po chwili zastanowienia , wszedł do jaskini oraz usiadł tam i czekał na towarzyszy . W między czase otworzył książkę i zaczął znowu szukać tej wyspy na mapach . Niestety , poszukiwania poszły na marne , gdyż nie było jej nigdzie zaznaczonej .
Sky po długiej wędrówce zauważył jakaś jaskinie, nie wszedł do niej bo słyszał z niej dziwne odgłosy
-Dziwna ta jaskinia, lepiej zacznę ją może ciut po obserwować ale z daleka bo nie wiem co tam może się czaić. - Jak powiedział tak zrobił wspiął się na bardzo rozłożyste i liściaste drzewo miał pewność że go tam nikt nie zobaczył. Jednak po czasie znudziło mu się i zasnął.
Kontynuujac swa wyprawe z gotowym naczyniem z lisci w ktorym byl setregen Deadroth zaczol od poszukiwan wawozu z roslinami lotosu tam gdzie nieswiadomie rozdzielil sie od towarzyszy po zachodzie slonca. Musial.jednak uwazac na eliksir powiem gdyby zostal stracony to cala praca by poszla na marne, czego sama jego alchemia jest wymagajaca.
Zaczol wiec kierowac sie w strone lasu w kierunku nory w ktorej przenocowal. Gdy zaczol zblizac sie do nory Deadroth zaczol odczuwac dziwne dzwieki ktore prowadzily w glebie lasu. Sam dzwiek przypominal natomiast dudnienie w bebny polaczone z trzaskaniem. Bedac zainteresowany tym dal sie zwiesc i zaczol biec wkierunku tym, az po 2 godzinach dotarl do rzeki i zauwazyl daleko na wschodzie zniszczony most oraz masyw gorski z wulkanem. Natomiast na jednej z gor znajdowala sie warownia z czarnego kamienia oraz prawdopodobnie czarnego ebonu, ktora wydawala sie opuszczona po czym ten dzwiek.ustal.
Zaczol wiec Deadroth sie zastanawiac czy ten lad faktycznie jest bezludnym. Sam wyglad twierdzy kojarzyl sie lecz Deadroth nie potrafil sobie przypomniec z czym, ze postanowil przeplynac rzeke i kierowac sie w strone zamku, jednak zastanawial sie czy teraz tam isc czy sxukac towarzysxy, bo Deadroth nie byl jednak zachwycony tym ze zostal zostawiony na pactwe losu, natomiast same podejscie potyui do.mnie nie bylo.mile jakbym byl dla nich wrogiem. Po krotkim przemysleniu Deadroth wroci do nich pozniej. Po przeplynieciu rzeki postanowil odpoczac chwile aby nabrac sil do wspinaczki.
Potyui poczuła ucisk w żołądku. "Jeżeli macie zamiar umrzeć tu z głodu z powodu jakichś obcych, to proszę bardzo" pomyślała. Nie mogła pozwolić na takie zagładzanie się, bo jacyś przybysze urządzili sobie wycieczkę.
Poza tym i tak była już wystarczająco osłabiona. Postanowiła, że odłączy się od mężczyzn w lesie i zapoluje.
- To idziemy...?
W drodze co lasu myślała o słowach Jorweta. Co, jeśli coś im się stało? Mimo wszystko teraz było widać jej nieczułość do nieznajomych.
Sky się obudził, zaczęło mu burzyć w brzuchu, zszedł z drzewa i delikatnie bez żadnego szmeru oddalił się od tajemniczej jaskini i jego drzewa.
-Hm na mięso jakoś nie mam ochoty, może w tym lesie są jeszcze jakieś owoce oprócz bananów i kokosów hmm - Po chwili zauważył drzewo mangowe zadowolony ze swoich poszukiwań zebrał parę i włożył do swojego pojemnika zrobionego z kokosów. W drodze powrotnej rozmyślał kiedy kogoś znajdzie. Jednakże zgubił się obok wielkiej wyrwy (kanionu)
-Jezu chryste jakie to głębokie - Rozdarł się głośno Sky myśląc że go nikt nie usłyszy
Po pewnym czasie Tashmanowi znudziło się czekanie , więc wyszedł z jaskini . Co dziwne , panowała cisza . Było tak spokojnie , że słyszał on szum wody . Z uśmiechem na twarzy przyglądał się pobliskiemu terenowi , podziwiał piękne bezchmurne niebo . Niestety , nadal nikt nie wrócił do jaskini więc nie wiedział co dalej robić .
Spike nie czekał tylko rozgramiał armię tak długo jak mógł potem zaczął myśleć co by tu zrobić:
-
hmm gdyby tu były jakieś tunele poszedłbym nimi by zobaczyć jak długa jest ta wyspa
Wtem wstał ranek i mało prawdopodobne byłoby to iż wróg miałby atakować Spike wtedy znalazł na ścianie list.
*
Witaj dawny wrogu mam nadzieję że przeżyjesz z innymi a chwila nie przeżyjesz bo jesteś póki co sam! hahaha a z reszta nie ważne mam zamiar was zgnieść przy użyciu wyjątkowej machiny więc stańcie to walki lub się poddajcie bo będzie z was lawne mięso hahaha!!
podpisano: Slash
-
no tak jasne jeszcze emotke musiał dopisać już ja mu dam! teraz się doigrał nie chwila on chce mnie samego zwabić bym nie mógł ostrzec innych! nie dam się czas zapolować na pozostałych!
Spike ruszył na polowanie zastanawiając się o co chodzi z tą lawą i mięsem czy też machiny a najgorsze gdzie ona jest!
Po odpoczynku Deadroth zaczol kierowac sie w strone warowni bedacej w gorach, same jej czarne barwy rzucaly sie w oczy. Na jednej z gor zauwazyl sciezke prowadzaco na szczyt ktora sie udal. Deadroth wspomnial zse w myslach ze nie raz ogromne masywy gorskie wywolywaly u Dwarvenach poczucie bezpieczenstwa oraz checi osiagniecia doskonalosci. Po jednej godzinie sciezka sie skonczyla a w gorze drugiej znajdujacej sie blisko byly wydrazone w swego rodzaju wejscia. Na samych ebonowych dzwiach byla wyryte slowa w jezyku jego ojczystym, jednak zeby tam wejsc Deadrorth potrzebowal klucza, prawdopodobnie runy Nepos input, ktorych jednak slow nie znal.
Sama warownia wygladala na opuszczona, ale wiedzial juz ze to jest twierdza jego braci bowiem po czesci byla tez zniszczona.