Potyui spojrzała bardzo podejrzliwie na mango. Przypomniała sobie, kiedy częstowała Jorweta, a ten wyrzucił żywność.
Postanowiła nie ryzykować.
- Nie, dzięki. Gdzie Jorwet?
- Sky , co do tego kryształu , który mi dałeś , to jest kryształ tezy , był elementem mojej laski .
Tashman patrząc na promień , postanowił się wybrać w tamtą stronę .
- Idziesz ze mną ? - zapytał Sky'a
-Gdzie jestem ? Pomyślał Jorwet.
Chłopak był w samym centrum lasu. Promyki słońca które ledwo przedzierały się przez gęste zarośla oblewały mu policzek ciepłymi promieniami.
Chłopak wyjął maczetę i próbował ścinać roślinność ktora stala na jego drodze.
Elf podczas tułaczki czuł, że jest obserwowany. Jego obawy niestety sie stwierdzily. W pewnym momencie uslyszal szelest w krzakach, a chwile potem poczul bol w plecach. Nie byl to tylko bol, cos przycisnelo go do ziemi, a on przeoral ziemie twarza.
-Znowu te cholerne pajaki?! Teraz sie wkurwi*em. Jednak ten pajak byl inny. Nie byl ogromny jak inne, ledwo dorownywal wysokoscia Jorwetowi. Byl takze nie tak silny jak inne pajaki. Jednak na nieszczescie chlopaka, pajak mial zatrute kly.
Nie ma co. Jorwet nie mial szczescia. Mowiac zrozumialym jezykiem ten pajak sie po prostu nie pierdo*il jak inne. Jorwet ledwo sie odwrocil i zostal ugryziony w szyje.
Elf resztkami sil wyjal maczete ktora tym razem lezala mu pod reka.
Jednym machnieciem obcial glowe pajeczakowi.
Krew oblala mu glowe. Nie zwracal na to uwagi. Wstal i dotknal szyi.
-A wiec tak wyglada smierc ?
Umre na tym zadupiu, moje zwloki zeżrą te skurwy*yny.
Chlopak zaczal miec halucynacje.
Zapraszam Cie ! Nie boje sie Smierci !
Przyjdz do mnie dziwko!
Zycie to dziwka. (Byla to ostatnia zlota mysl w jego zyciu.)
Jorwet czujac, ze nadchodzi pora zlapal swoj luk.
-Nie pomozesz mi juz zabic, wiec nie pomozesz innemu. Przepraszam.
Chlopak jednym zamachem zlamal luk i rozlegl sie zalosny trzask, jakby luk nie zgadzal sie z decyzja wlasciciela.
Chlopak upadl na ziemie uderzajac twarza w twardy grunt. Jego oczy sie rozplynely, Jorwet umarl. Pograzyl sie w wiecznej ciemnosci.
[ ' ] R.I.P. Prosze o przeniesienie do "MARTWYCH".
Sky usłyszał dziwny dźwięk jakby łamiące się drzewo, oraz wyczuł zgniliznę jak by ktoś zdechł- został zabity. Nie zwlekając ani chwili wyrwał się od swych nowo nabytych kompanów poleciał nie daleko nich w las. To co zobaczył przeraziło go.
-O NIE!!!, Tu coś leży!!!!, AAAAAA!! Przestraszył się zwłok nie znanego człowieka wszystko było to w krwi.
-POMOCY!!!! TU KTOŚ JEST MARTWY!!! Zawołał donośnym głosem do swoich towarzyszy. Ponadto amulet świecił coraz bardziej nie wiedział co się dzieje. Światło było tak mocne że nie dało się go zauważyć ale nie raziło. Potem zobaczył obok pająka. Zastanawiał się co to jest i czemu nie ma głowy.
Tashman pobiegł w strone Sky'a .
- Nie , nie ... nie ! Znowu te pająki ... Jeszcze nikogo z nas nie zabiły , ale widocznie ...
Tashman próbował sobie coś przypomnieć .
- To jest ... jeśli dobrze pamiętam Jorwet ... tak do niego mówili inni .
Podszedł do pająka , zaczął mu się dokładniej przyglądać . Był on nieco mniejszy niż inne . Popatrzył na głowę Jorweta i zauważył ślady pozostawione przez kły .
- Zginął najgorzej jak mógł . Prawdopodobnie od jadu . Trzeba iść poszukać reszty osób , mam nadzieję, że nic im się nie stało .
Spike usłyszał ten głos gdy se myśłał
-wulkan, lawa, bo.. WTF co to było! no super trudno potrzebna pomoc to idę jak ich znajdę
Spike ruszył w stronę krzyku myśląc nadal o tym liście który znalazł
Potyui szybko pobiegła w miejsce, skąd pochodziły krzyki i zobaczyła Jorweta w krwi.
- Nie! - krzyknęła. Odepchnęła Sky'a i Tashmana i klęknęła przy jego ciele. Obok leżał złamany łuk. - Tego można było się po nim spodziewać, heh... - powiedziała przez łzy. A było to dla niej trudne rozstanie, ponieważ jedyną osobą, jaka jej teraz tu została, był Draco.
Usiadła przy mężczyźnie i myślała.
Sky spojrzał się w stronę tej góry. I zauważył że promień zgasł.
-Em czy za tą góra przypadkiem nie aktywowany był promień??? Zapytał towarzyszy.
Spike w biegu nasuwał coraz szybciej lecz i tu wpadka. W trakcie biegu zepchnął go Rahzar - zmutowany kościany wilk o ostrych szponach, 1 ze sługusów Slasha
*Ha teraz nie dotrzesz tam na czas hahaha!
-mam to gdzieś i tak cię prędzej czy później załatwię!
Zaczęli walkę równomiernie w pewnym momencie Spike zepchnął wroga ale i tu wpadka bo wróg spadł bardzo blisko Tashmana, Sky'a, Potytui i martwego Jorweta a Spike zeskoczył za nim
*No proszę szczeniaczki kung-fu rozerwę was na strzępy hahaha!
-o nich zapomnij bo masz jeszcze mnie na karku!
Sky nie wiedział co się dzieje klejnot przestał wydawać światło, zatruty człowiek, i jeszcze szkielet. Wiedział że teraz trzeba zacząć używać magi. Wypowiedział pewne słowa
-Homenum Revelio Promień światła (Połączenie Promieni Słońca i Księżyca) zstąpił na niego. Jego strój się całkowicie zmienił, berło się powiększyło. Minęła chwilka i już transformacja się zakończyła. Nie za bardzo się różniło od poprzedniej tylko doszło berło i kolor stroju się zmienił.