Kaya siedziała przed barem i nagle usłyszała jak jacyś ludzie na siebie krzyczą. To Ci którzy dopiero przyplyneli. Kaya poszła do człowieka w którego rzuciła ostrzem i się wydarła.
-Albo tamtych upokoisz albo ja to zrobię. Ale wtedy oni zginą. Wybieraj, szybko!
- Spokojnie, moja droga. Zaraz się ich uspokoi.... - powiedział Edward.
Teach podszedł do tamtej dwójki, wyciągnął broń i ich zastrzelił. Następnie wrócił na Zemstę.
- Zrobione.... - zasmial się kapitan.
Reszta załogi wróciła na statek.
Kaya się przy tym wzdrygneła. Wyprostowała się i na koniec powiedziała do tego chłopaka
-W końcu zginiesz zabijając niewinnych dupku- Kaya odeszła i poszła do swojego domku
Czarnobrody zasmial się przez chwilę, nakazał rozwinąć żagle i przygotować się do wypłynięcia w morze.
- Ona będzie mi prawić kazania... hahah ile już takich wybiłem i jak narazie jeszcze żyje! - powiedział
Tymczasem Noah opuścił wybrzeża Hiszpanii.
Zemsta Królowej Anny już z nowymi kulami oraz pełnym zbiornikiem napalmu wypłynęła z portu. Czarnobrody rozkazał jak zawsze płynąć przed siebie i się nie zatrzymywać mimo przeszkód.
- Ciekawe jak tam Tortuga haha, czy udało im się odbudować port. - powiedział Teach
Załoga jak na rozkaz zaczęła się śmiać wymuszonym śmiechem.
Zemsta płynęła po otwartym morzu.
Kapitan Cortyn wszedł na bocianie gniazdo i obserwował morze.
"Do portu daleko" - pomyślał - "Ciekawe gdzie Ezio zabrał mój medalion."
Czarnobrody siedział w swojej kajucie. Wziął do ręki pióro i zaznaczył położenie wyspy Daviego Jonesa. Zemsta pokonywala fale , płynąc po morzu.
- Nie widziałem ostatnio Ezia na statku Noaha.... - zastanawiał się Teach
Na CAŁYM morzu zaczęło pojawiać się coraz więcej statków królewskich. Zemsta jednak jak narazie nie napotkała żadnego z nich. Załoga na statku cały czas szorowała pokład, mimo że nie był brudny. Ale był to ich obowiązek. Oficerowie patrolowali zaś cały pokład.
Noah płynął do portu. Niedaleko zobaczył 2 okręty floty.
-To się pobawimy! - powiedział - ładować armaty!
6 armat po prawej stronie statku zostało załadowanych.
-Ceel! Pal!
Kule poleciały w statki dziurawiąc je. Jedna zniszczyła maszt okrętu tak, że ten spadł na drugi.
-Dwa naraz! - zaśmiał się Noah.
W Porcie tymczasem siedział Ezio.
Popijał z uśmiechem wódkę zdobytą na wyprawach. Miał czyste ubrania ze złotymi elementami. Zwerbował nawet swoją własną załogę i zakupił statek- Altaira (nie niszczyć).
Zobaczył w oddali bitwę morską...