Noah wsiadł z oficerem Czarnobrodego i resztą swojej załogi na Ostoje Umarłych.
-Usiądź wygodnie - powiedział kapitan z wymuszonym uśmiechem
-Yrgggh - odpowiedział oficer
-Jak chcesz..
Statek płynął za Czarnobrodym.
Po pewnym czasie oba okręty znalazły się niedaleko ogromnej wyspy, na której znajdowało się Źródło Wiecznej Młodości. Zostało 2 oficerów na Zemście, trzymali oni na spółkę z żeglarzami 3 akwaria z syrenami. Kiedy Zemsta oraz Ostoja dopłynęły pod wybrzeże wyspy, zwinięto żagle.
Czarnobrody zostawił na statku kilku swoich, z resztą wyszedł z okrętu na ląd i czekał na Noaha.
Noah wysiadł z okrętu. Na plaży zobaczył Czarnobrodego.
-To ja pójdę w strone kanionu.. z oficerem. Ty wyciśnij łzy z syren - uśmiechnął się Cortyn.
- Idziemy! - krzyknął do żeglarzy.
Czarnobrody udał się w stronę źródła. Wszyscy trzymali się w zwartym szyku, aby nic nikomu nie stało się na tej przeklętej wyspie.
Tymczasem Noah przedzierał się z oficerem przez las, do kanionu.
-Może coś opowiesz? - spytał Cortyn oficera
-Yrrghh
-Okej..
Docierali do kanionu. Po 10 minutach ujrzeli okręt Ponce de leona. Wisiał nad kanionem.
-To idziemy.. - powiedział kapitan i zaczął wspinać się po skałach.
Czarnobrody z załogą zaś szli przez gęstą puszczę. Kapitan szedł na przodzie, wycinając mieczem wszystko, co przeszkadzało w drodze.
-Dalej! Już nie daleko! Obłowicie się za wszystkie czasy, gdy dotrzemy na miejsce.
Cała wyprawa kierowała się tam, gdzie nakazał Teach, gdyż tylko on znał właściwą drogę. Po niecałej godzinie udało im się dotrzeć przed jaskinię, która była JEDYNYM wejściem do Źródła Wiecznej Młodości.
- Wiązać je tam, gdzie kiedyś wisiały ich siostry! Ale już! - powiedział Edward
Oficerowie i żeglarze zaczęli wykonywać polecenia. Po kilkunastu minutach wszystkie syreny już wisiały i grzały się na słońcu.
-No więc która z pań pierwsza uroni łzę? Będziecie wtedy wolne.. czy proszę o tak wiele, kilka łezek dla starego, słabego już wilka morskiego, przecież liczy się dla was życie każdej z istot, czyż nie? - zaśmiał się Edward.
Noah wdrapał się do okrętu. Za nim wszedł oficer. Statek zaczął się przechylać. Noah wziął ciężkie skrzynie i przeszedł na drugą strone statku.
-Stój tam! Bo okręt się przechyli! - krzyknął Noah do oficera
-Yrggghh
Skrzynia z kielichami leżała na komodzie. Cortyn otworzył ją i zabrał kielichy.
Oficer zrobił krok w strone kapitana.
-Stój! - krzyczał Noah
Statek przechylił się w strone oficera i Cortyna.
W ostatniej chwili Noah wyskoczył przez okno. Statek z oficerem poleciał w dół.
Czarnobrody próbował wycisnąć łzę z syren. Kiedy już miał jedną z nich zabić, z krzaków wyskoczyli Hiszpanie.
- Co wy robicie tym paniom! Przeklęci piraci! Zabić ich! - powiedział jeden z Hiszpanów
- Brać ich! Wszyscy! Nie pozwólcie uwolnić syren! - krzyknął Teach
I rozpoczęła się walka. Czarnobrody walczył z kolejnymi Hiszpanami, wybijał wszystkich bez wyjątku. Zginęli wszyscy - 10 Hiszpan. Załodze Czarnobrodego udało się przeżyć. Niestety był jeden problem... zostało tylko 2 syreny. Teach musiał więc improwizować, podszedł do jednej z syren i przyłożył jej Miecz Trytona do szyi. Druga syrena zaś rozpaczliwie krzyknęła.
- A więc martwisz się o siostrzyczkę? Hahaha! - powiedział kapitan i odciął syrenie głowę.
Następnie podszedł do drugiej a ta starała się wytrzymać, jednak uroniła kilka łez. Oficerowi odrazu ją przytrzymali i złapali kilka łez do fiolki.
- Teraz tylko czekamy na kielichy.. lepiej szybko, bo za chwile przybędzie tutaj kapitan tej hołostry Hiszpańskiej...
Noah przykucnął za krzakiem. Przed nim był obóz. Hiszpanie.. Jeden przechodził koło niego. Pewnym ruchem złapał go i podciął mu gardło.
Przebrał się w jego ubrania i schował kielichy do skórzanej torby. Jakby nigdy nic przeszedł przez obóz. Zatrzymali go pijani Hiszpanie.
-A ty ktu?
-Ja jestem.. Diego
-Przyłącz się.. Gramy w karty..
Noah przystanął na propozycje. Po 2h pijany jak bela opuścił Hiszpan i chwiejnym krokiem udał się do Czarnobrodego.
Gdy był już przy wejściu do źródła krzyknął:
-Eddwardzie, jejesstem!
- ....... Puścić pirata samego na jakąś misje..... - powiedział do siebie Czarnobrody.
Podszedł do Noaha, mówił bardzo powoli, aby ten zrozumiał. Patrząc po jego stroju zrozumiał, że gdzieś w pobliżu musi być jeszcze więcej Hiszpan.
- Teraz wejdziemy do tej tutaj jaskini, przeczytam tekst na kielichach i dostaniemy się do źródła...