-Świetnie! Wyruszamy z rana. Chodź za mną.
Noah wrócił do okrętu. Załoga spała. Na czatach stało dwóch ludzi.
-Witam kapitanie! - krzykneli
-Cicho! Przedstawiam wam nowego członka załogi. To jest KeyLey.
-Ten niziołek? HaHa! - śmiał się wartownik.
KeyLey podszedł i kopnął go w kolano.
-Ał!
Następnie Noah wbił mu sztylet w głowę.
-Ktoś jeszcze kwestionuje moje rozkazy?!
- Niski to jestem, ale za to zwinny, szybki i silny- odparł KeyLey
-Pobudka, patałachy! Trzeba statek wypchnąć na morze! - wzasnął kapitan
Załoga posłusznie wstała i wykonała rozkaz.
-Mieliśmy ruszyć rano! - krzyknął sternik.
-Już jest rano. 10 minut po północy! - odrzekł kapitan -Kurs.. Hiszpania!
Sharo obudził się na swoim statku ze swoją załogą. Jego statek nazywał się Mroczny Jaszczur.
Sharo głośno krzyknął:
-Co ja tu robię? Przecież byłem w porcie!
Do kajuty przyszedł marynarz:
-Upil się Pan! Musieliśmy Pana wynosić na rękach!
-Hmm... Rozumiem!
Sharo zaczął patrzeć się w morze i rozmyslac gdzie ma się udać.
- Już płyniemy. Strasznie szybko - powiedział KeyLey
Noah udał się do kajuty.
-Kapitanie!
-Tak John?
-W oddali widać statek!
-Jaka nazwa?
-Mroczny Jaszczur, kapitanie.
-Ominąć.. Chyba, że zbliży się na odległość 300m wtedy strzelać!
-Tak jest kapitanie!
Noah obrócił w dłoni medalion.
Minęło trochę czasu. Żeglarze na Zemście Królowej Anny nie pospali zbyt długo, gdyż oficerowie i obudzili. I znów zaczęto rozwijać poplamione, krwisto czerwone żagle statku. Kapitan zaś postanowił podać swoim ludziom kurs.
- Wszyscy się niecierpliwicie... płyniemy na wyspę pełną bogactw... na wyspę, na której jest Źródło Wiecznej Młodości!
Kapitan jak nigdy sam poszedł na najwyższe miejsce pokładu i sam złapał za stery.
Statek płynął na nowym kursie - do źródła wiecznej młodości.
Tymczasem już jutro minie 100 lat, więc Holender zawinie do portu.
- Trzeba zdobyć nowe armaty i trochę naprawić okręt. Kurs na Tortugę! - Krzyczał Davy Jones.
Sharo zobaczył jakiś statek. Nie wyglądał on zbyt przyjaźnie:
-Musimy się od niego oddalić!
-Tak jest!
Statek zaczął płynąć w przeciwną stronę.
- Kapitanie, jakiś statek przed nami ucieka! - krzyczał Macus
- Hmm, przygotować armaty i ich zniszczyć chyba, że się poddadzą.