MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Piraci z Karaibów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Za Noahem stał Ezio
-Chodziły słuchy, że dziedek mnie sprzedał dla ciebie. W zamian za nic. No cóż, że biznesmen z niego nie jest wiedziałem ale wymienić człowieka na powietrze?
-No cóż.. Tak bywa.. - odparł Noah - Idziesz? Mam dla ciebie zajęcie.
Noah zaprowadził Ezia na statek. Wręczył mu mop.
-Cały pokład - uśmiechnął się Noah.
Zemsta Królowej Anny zacumowała w porcie, a właściwie w tym, co zostało z portu w Anglii.
Teach wyszedł ze statku ze swoimi ludźmi, aby zakupić (o ile to możliwe) prowiant i kule. Wtem do niego podszedł jeden z Angielskich strażników a za nim cała grupka uzbrojonych podwładnych.

- Stać! Przeklęty piracie zostajesz zatrzymany za zniszczenie całego portu oraz wybrzeża - powiedział kapitan straży

- A jakieś dowody? Dlaczego miałbym niszczyć swoją ojczyznę?

W tym momencie strażnicy rzucili się na Edwarda i jego załogę. Teach nie miał wyboru, musiał ich wszystkich wybić. Po krótkiej walce piraci poszli zdobyć cokolwiek na Zemstę. Kiedy mieli wszystko co trzeba wrócili na okręt.

- Tylko po co on niszczył Anglię... jedyne państwo, którego aż tak bardzo nie nienawidzę...

Zemsta Królowej Anny odpłynęła z portu, znów udała się w morze.

- Przecież nie mogę pozwolić mu od tak wszystko niszczyć... - pomyślał Teach
Ezio poczekał aż kapitan pójdzie do kajuty i podszedł do losowego majtka pokładowego.
-GDZIE TY SIĘ SZLAJAŁEŚ ZNOWU?
Majtek przerażony odparł
-Ja...?
-Tak, ty. Kapitan Noah cię szukał. Kazał mi przekazać żebyś umył pokład.
----
Po godzinie Ezio wrócił z mopem do Noaha.
-Umyte, aż lśni!
-Tak szybko? Ale no cóż..
Noah zastanowił się na chwile..
-A walczyć umiesz? - spytał Cortyn Ezia.
Statek kierował się w stronę horyzontu.
-Tak. Diabelnie dobrze. *Ezio ruszył rękawem tak, aby widać było ukryty mechanizm wysuwający ostrze*. To mój sekret. Ludzie gdy są zbyt pewni siebie robią głupie ruchy i są zdezorientowani. Po prostu gdy widzą że biegnę na nich z gołymi pięściami śmieją się, są stuprocentowo pewni że wygrają. A tu hyc, z moich nadgarstków wysuwają się dwudziestocentymetrowe zdolne przeciąć kość.
-Widziałem Cię już w akcji tam na egzekucji. To to był ten szatański czar.. - zaśmiał się Noah - wspaniale.. przyda mi się taki dzielny wojownik. Ale jedno pytanie. Będziesz mi oddany? Czy mam Cię oddać na obiad krakenowi?
Noah spojrzał na Ezia. Czekał na odpowiedź.
-Raczej będę ci pomagał, o ile nie sprzedaż mnie w karczmie jak będę leżał pijany.
-Spokojnie.. Chyba, że stracisz rękę, nogę lub głowę. Wtedy Cię zostawię - zaśmiał się Noah - Kto uczył Cię walki?
-Słyszałeś kiedyś o Bractwie Asasynów? Uczył mnie mój ojciec, którego uczył mój dziadek, którego uczył mój pradziadek, którego uczył mój prapradziadek, którego uczył Wielki Ezio Auditore z Florencji. Rodzinna umiejętność.
Przekierowanie