- Naraziłem misje... Naraziłem ciebie... - mówił mrocznym głosem
Harkon nie odwracając się do siostry nawet na sekundę podszedł do komory hiperbarycznej. Wisiała tam kroplówka, a obok stolik na którym były probówki. Elf wziął ją i wyjął jej zawartość do kroplówki. Ciecz od razu zabarwiła się na czarno.
- Tym razem skręce mu kark... - dodał nagle
Po chwili podszedł do kolejnego stolika na którym leżały rękawice. Na stoliku były również pojemniki ze śrubami, uszczelkami i innymi rzeczami które potrzebował Harkon po pojedynku by naprawić swoją zbroje. Obok rękawic leżał również kastet, który Harkon miał zamiar na stałe umieścić w środku rękawicy.
- Wytrzymałeś kolejną karę... - Powiedziała, patrząc na jego uszkodzenia.
- Nie chcę byś więcej cierpiał z ręki Wuja. Powinniśmy to w końcu zakończyć...
- Co teraz zrobimy? - spytała.
Hayden i Amon przez chwile jeszcze stali na dachu ratusza obserwując ludność. Po chwile jednak zeszli z powrotem do bazy. Amon udał sie z powrotem do swojego gabinetu. Za kilka godzin miał bowiem wykonać ostatnią rzecz na swojej liście przez ostatecznym atakiem. Spokojnie usiał wygodnie na fotelu i wyciagnął z szuflady swoją starą zniszczoną maskę. Spoglądał na nią myśląc o Harkonie i o ostatecznej potyczce jaka go czeka. Był na nią gotowy. A gdy tylko uda mu się go pokonać i przejmie władzę.. wtedy.. wtedy odnajdzie Jyggalaga.. i pomści śmierc swojej matki..
- Jyggalag Pyke... - mowil do siebie Amon cały czas patrząc na zniszczoną maskę
Harkon nie odpowiedział na jej pytanie. Sam nie wiedział co zrobić, co będzie jutro...
- Dostałaś już rozkazy... Wiesz co robić... - powiedział pracując nad rękawicą
Isabella kiwnęła głową.
- Zadbam o swoje bezpieczeństwo, nie dam się nikomu tknąć. - Powiedziała.
Podeszła jeszcze bliżej brata.
- ale... Ty także na siebie uważaj... Bądź rozważny i nie daj się skrzywdzić... Słyszałeś co mówił Wuj? - Powiedziała.
- Zresztą... mówił dziwnie, tajemniczo... Mówił bardzo dziwne rzeczy... - Powiedziała
Harkon najchętniej chciałby zostać z siostrą, nigdy się z nią nie rozstawać nawet na minutę. Bał się, że sama może sobie nie poradzić. Nic jednak na ten moment nie mógł zrobić...
- Poradzisz sobie... - powiedział nagle
- W końcu jesteś Balem... - dodał
Harkon odwrócił się do siostry i odczepił na chwilę respirator. Podniósł go lekko w górę, tak że Isabella ujrzała jego usta. Po chwili na jego ustach widniał delikatny, przyjacielski uśmiech. Harkon chciał, by Isabella poczuła się lepiej. Nie trwało to zbyt długo, po chwili zakrył swoje usta i podłączył go z powrotem.
- Bywaj... Siostro... - rzekł nagle i położył rękę na jej włosach
Po chwili zdjął dłoń a jego wzrok powrócił do rękawic...
Bellatrix tymczasem jadła obiad ze swoją rodziną słuchając radia.
- Do zobaczenia Harkonie... - Odparła. Krótki uśmiech Brata bardzo ją ucieszył i uradował, poczuła się znacznie lepiej.
Ruszyła w stronę wyjścia z komnaty... Była już spokojna, mimo wszystko w głębi siebie przeczuwała, że już niedługo wydarzy się coś bardzo wielkiego... Nie wiedziała czy dobrego czy złego.
Przed teleportacją do Ministerstwa Magii udała się jeszcze do swojej komnaty w zamku... Weszła do środka i natychmiast się uśmiechnęła... Tak dawno jej tutaj nie było. Spojrzała na własne łóżko, szafy, kanapę, ubrania... Widok wszystkich rzeczy bardzo ją ucieszył.
Po kilku minutach położyła się w łóżku... Zdrzemnęła się półtorej godziny... Maksymalnie tyle mogła odpocząć po tak ogromnym wysiłku. Po drzemce wstała z łóżka, wykąpała się, przebrała i ślicznie wystroiła. Po kilku minutach u jej boku pojawił się Czarny Wilk - Zeratu... Wspólnie teleportowali się do centrum Ministerstwa Magii...
Wszyscy natychmiast ujrzeli Panią Minister, wszyscy zaczęli się radować że powróciła... Słychać było wiwaty i okrzyki.
Ważne osobistości Aurorskie natychmiast do niej podeszły.
- Pani Minister... Witaj znowu w Ministerstwie. - Rzekł jeden z Aurorów.
- Są już wszyscy? - Spytała.
Auror kiwnął głową.
- Wszyscy goście czekają w sali zebrań... - Odparł.
Nagle potężna skała zatrzęsła się. Krill i Nihil odsunęli sie lekko. Pojawiło sie kolejne pękniecie z którego zaczął wydobywac się wieczny ogień. Krill szybko podbiegł do miejsca w którym pojawiła sie szpara. Próbował zobaczyć przez świeże pękniecie co znajduje sie w środku jednakże wieczny ogien przez swoją jasność utrudniał to zadanie.
Zdołał jednak rozpoznać rysy jak gdyby głowy czegoś dużego..
- Co do... - zaczął Krill jednak nie dokończył
- Co? .. co tam widzisz.. - wypytywał Nihil
Krill jednak zaniemówił. Nie był w stanie nic powiedzieć. Był zbyt zaskoczony i zdziwiony równocześnie.
Czas mijał a Amon nadal przebywał w swoim gabinecie wygodnie siedząc na fotelu. Nagle wszedł do niego Maraal.
- Zrobiłem to co kazałeś.. - rzekł Maraal - Nikt się nie zorientował.. nikt niczego nie widział.. mamy aktywne połączenie..
- Doskonała robota kapitanie.. - odparł Amon wstając z fotela - Zaczynajmy więc to przedstawienie..
Malacath w tym samym czasie przebywał na swoim złotym tronie. Dumnie siedząc wpatrywał się w napisany przez niego list. Rękę trzymał na podłokietniku i czytał z zainteresowaniem list. Nagle jednak zwinął list, przewiązał przez niego wstążkę i zawiązał ją. Zwitek dał sowie która siedziała na podłokietniku po prawej stronie. Czarna sowa chwyciła list w swoje szpony i odleciała zostawiając za sobą czarny dymek... Malacath patrząc na odlatującego ptaka powiedział sobie w myślach.
- Moja droga Ynareph... Już niedługo się zobaczymy - rzekł widząc jak sowa znika w oddali.
=====
W tym samym czasie Harkon wszedł sam, bez żadnej pomocy do swojej komory hiperbarycznej. Sprawiło mu to wiele problemów, stracił dużo czasu. Musiał sam zdjąć swoje protezy oraz podpiąć kroplówki. Długo to zajęło, jednakże poradził sobie. Lewitując w komorze zalanej wodą z regeneracyjnymi środkami zaczął myśleć o Amonie. Tym razem uspokoił myśli i wyciszył się. Przed sobą miał mosiężny stół, a na nim był respirator oraz wszystkie elementy jego zbroi. Harkon chciał przygotować się na wszystkie zagrywki Amona. Z dokładnością zegarmistrza grzebał w swojej zbroi i nowym respiratorze, by ustawić w nich jak najlepszą konfigurację. Harkon wzmocnił rękawice, przez co teraz jego ciosy stały się o wiele mocniejsze. Kastet w lewej rękawicy miał prostą, lecz skuteczną budowę. Harkon mógłby teraz skruszyć czaszkę Amona, gdyby celnie go trafił. Pierścień otrzymany od Stelli wciąż miał na prawej dłoni, nie przeszkadzał mu on w walce więc nie zamierzał się go pozbywać. Młody Bal postanowił również dodać szereg różnych gadżetów do swoich soczewek. Teraz miał możliwość widzenia w dymie, termowizji i noktowizji. Popracował również nad swoim aparatem słuchowym, który został lekko zniszczony od ostatniej walki. Skonfigurował swój nowy respirator, dodając do niego funkcje obronne. Teraz nikt nie będzie w stanie dotknąć respiratora, bo od razu tego kogoś porazi prąd, na tyle mocny że z łatwością odrzuci oponenta na kilka metrów. Spenser już kiedyś informował Harkona, że taki zabieg jest bardzo ryzykowny. Prąd może porazić nie tylko przeciwnika, ale i jego samego. Elf jednak nie przejął się tym zbytnio, gdyż jak sama Stella mu zapewniała, ten respirator odporny jest na wyładowania elektryczne i eksplozje. Po skończeniu tych wszystkich rzeczy, przyszedł czas na jego protezy. Musiał je dobrze naoliwić i dostroić, tak by nie ograniczały jego ruchów. Zaraz po tym zaczął grzebać coś w elektronice w swoim pancerzu...
=====
Spenser zaczął dopływać do Magic Worldu...