Okręt mial dotrzeć na wyspy za kilka godzin. Pogoda byla wyborna.. nie bylo nawet jednej chmury na niebie. Krill opuścil swoją kajute wychodzac do swoich ludzi i Nihila.
- Pogoda zapowiada sie naprawde dobrze.. - rzekł Krill
- Tak panie.. - odparł Nihil. - Dzisiejsza noc tez ma byc pogodna..
- To doskonale wieści.. - powiedzial zadowolony Krill patrzac na morze.
- Jestem ciekawe jak sobie radzi Bellatrix.. w koncu zostala sam na Abregado.. - rzekl nagle Nihil
- Nie musisz sie obawiac.. poradzi sobie.. Co prawda byc moze jest ona bardziej ludzka od nas ale drzemie w niej prawdziwa energia nieumarlego wojownika.. dlatego tez jest generałem mojej armii.
- Nie zaprzeczam.. - odparł Nihil
Harkon zauważył Krilla i Nihila. Postanowił do nich podejść.
- Za ile dotrzemy na miejsce...? - spytał mrocznym głosem patrząc na nieumarłych
- Sadząc po szybkości okrętu i jeśli nie natrafimy na jakies przeszkody to za jakieś 3 godziny bedziemy na miejscu - rzekł Nihil
- Jestem pewny że to co zobaczysz na miejscu Ci sie spodoba Harkonie.. - powiedzial Krill - Syreny wybudowały ogromny szklany pałac.. duzo większy od zamku Malacatha.. Slyszalem ze wieczorem blyszczy sie niesamowitymi kolorami ponieważ został on zbudowany na skałach obwitych w bioluminescencyjną wodę..
- Musi robić wrażenie.. - rzekł Nihil
- Wnetrze podobno tez jest niezwykłe.. Pałac był budowany przez ponad 4 lata, gdy ostatni raz tam bylem to widzialem jedynie jego fundamenty, wiec zobaczenie go wykonczonego to moze byc naprawdę ciekawe doświadczenie... - dodał Krill
- Z pewnością będzie ciekawy... - powiedział Harkon
Przez chwilę zapanowała cisza. Przerwa w rozmowie, w której było słychać tylko fale, a słońce obficie świeciło na trójkę mężczyzn. Ciszę przerwał nagle Młody Bal.
- Myślisz czasem o starych czasach...? - popatrzył na Krilla
- Kiedy rabowałeś królewskie konwoje morskie... Zabijałeś... - mówił
Krill przez chwile milczał. Myslał nad słowami Harkona.
- Czasami... - zaczął - Wszystko jednak wtedy było kierowane gniewem.. i kompletnym rozbiciem nacji nieumarłych. Zabijałem by rozladować emocje, by przetrwać.. tak samo jak i Raughn i każdy inny nieumarły. Cecilia zmusiła nas do tego.. jej słaba władza.. musieliśmy więc działać.. mimo iż rozproszeni po całej krainie to dzięki Raughnowi udało nam sie w końcu zjednoczyć.
- Wojna to czas zupełnie inny niz lata pokoju. Nie mysli sie o tym co moralne a co nie.. Wtedy sie działa aby zwyciezyć... Teraz jednak gdy wojna sie skonczyla ja oraz moi ludzie mozemy zyc w spokoju.. Walczyliśmy o wolnosc i niezaleznosc przez dlugie lata, az w koncu wspolnymi silami dalismy rade je osiągnąć. Teraz kazdy zyje w dostatku a Abregado rosnie na jedno z najbardziej rozwinietych miejsc na świecie...
Harkon zauważył, że Krill się zmienił... Władza go zmieniła... Stał się dużo bardziej odpowiedzialny. Harkon zaś praktycznie ciągle był głodny krwi... Najpierw głodny śmierci Cecilli, teraz Amona... Gdy tylko dochodziło do walki z kimś, chłopak nie umiał nawet się opamiętać i okazać litość. Harkon nie potrafił po prostu odpuścić, zawsze musiał wykończyć swojego przeciwnika za wszelką cenę.
- Rozumiem... - powiedział elf
- Wojna znowu nadeszła... Znowu wojna domowa... Dostałem jednak informacje że Malacath zajął się sprawą... - dodał
- Dziś nie zawracajmy sobie głowy działaniami Malacatha i Amona.. Jedziemy przecież się zrelaksować a nie jeszcze bardziej denerwować.. - odparł Krill spokojnym tonem.
Harkon nie odpowiedział Krillowi. Złożył ręce i popatrzył w milczeniu przed siebie, na otwarty ocean.
Podróż trwała...
Przez chwile oboje milczeli spoglądając na ocean.
- Pamiętasz Stelle, prawda? - zapytał Krill - Odkąd pamiętam zawsze Cie lubiła.. Nawet podczas spotkań ze mną pytała się o twoje zdrowie i samopoczucie.. To miła kobieta..
Traktowała Cię jak swojego chrześniaka..
Harkon nadal patrząc w ocean odpowiedział mrocznym głosem, ówcześnie biorąc oddech.
- Trudno mnie polubić... To miłe z jej strony...