Amon patrzył jak Isabella wchodzi do budynku a Harkon za nią. Amon pozostał na zewnątrz stojąc pod drzewem. Byla to wrecz idealna chwila na ucieczke.. byl sam.. ale nie zamierzał tego robić. Spojrzał jedynie na swoje związane ręce i lekko sie uśmiechnął. Spokojnie czekał aż Isabella wróci.
Isabella była w środku budynku, w którym owa tragedia miała miejsce... Zaraz po wejściu dokładnie się rozejrzała i zbadała teren dookoła. Harkon w swej zwierzęcej furii jeszcze bardziej zmasakrował to już dosyć stare miejsce.
W pewnym momencie Isabella zauważyła zegar, o którym wspominał Amon... podeszła znacznie bliżej owego zegara, a następnie przykucnęła, zamknęła oczy, a dłonie położyła na podłodze. Zaczęła koncentrować w sobie dużo mocy, a po kilku sekundach wypowiedziała głośno zaklęcie kontroli czasu, które natychmiast skierowała w stronę zegara, zaklęcie trzasnęło w zegar.
W tym momencie Isabella się wyprostowała, podeszła do zegara i zaczęła przestawiać wskazówki zegara - ustawiła dokładnie godzinę 20:09. W tym momencie mocno się zachwiała i szybko oparła prawą rękę o ścianę... Zaczęła bardzo szybko oddychać.
Teraz była już w tamtym biegu czasu, dokładnie podczas tego zdarzenia, całkowicie w centrum. Nie mogła ingerować w te wydarzenia, tylko obserwowała.
Nagle, zauważyła sylwetkę ludzką... Domyśliła się, że to właśnie jest Matka Amona. Isabella widziała postaci w tej wizji jako duchy, jakby hologramy... Było to wspomnienie odległych wydarzeń.
Po chwili usłyszano walenie w drzwi, sekundę późn iej
Drzwi wywalone w powietrze... wszedł tylko jeden Mężczyzna... Ogromny, w cylindrze... Z charakterystycznym... workiem na twarzy...
- Jyggalag Pyke! - Krzyknęła Isabella, jej krzyk był stłumiony, wygłuszony... Nie mogła tutaj w nic ingerować.
Ogromny Czarodziej zbliżał się do Matki Amona, a jego stalowe kroki były głośne niczym dudnienie tromby...
Matka również krzyczała, machała rękami, cofała się... Aż w końcu potknęła się i upadła, mężczyzna w cylindrze podszedł do niej i stanął nad nią, a następnie wycelował w kobietę Różdżką... Błysnęło zielone światło, a po chwili Isabella ujrzała jedynie martwą twarz kobiety i mroczne spojrzenie Pyke'a...
- Niee! - Krzyknęła Isabella, łzy napłynęły jej do oczu, to co widziała było bardzo, bardzo realne... Wzbudziło w niej to ogromny żal i smutek... Mimo, że było to tak dawno temu i, że to jej nie dotyczyło...
Patrzyła na Jyggalaga Pyke'a... Czarodziej stał jeszcze krótką chwilę nad martwą kobietą, wpatrując się w jej martwe oczy, a po chwili odwrócił się na pięcie, jego wzrok skierował się na Isabellę... Mimo, że nie mógł jej dostrzec, mimo że Ona nie mogła z nim nic zrobić, zdawało jej się, że ją po prostu widzi... Że zaraz zaatakuje właśnie ją...
Pyke lekko się zaśmiał, a potem ruszył w stronę wyjścia z domu, a po chwili wyszedł...
Isabella nie mogła w to uwierzyć.. Jyggalag Pyke ujrzała właśnie jego, to On zamordował matkę Amona...
Czarodziej, który tak bardzo namieszał... Który wywierał na niej ogromne wrażenie, który był najlepszym przyjacielem Harkona. Jyggalag, który rozpętał jedną z najbardziej krwawych wojen w tej Krainie...
Po chwili scena się zmieniła... Isabella ujrzała żonę Amona. Pół roku później, w domostwie obok...
Żona Amona była szczęśliwa, cały czas się uśmiechała.
Nagle, Isabella usłyszała głośne pukanie do drzwi, walenie... Kobieta natychmiast skierowała wzrok w stronę drzwi. Po kilku sekundach drzwi wyleciały w powietrze i z hukiem spadły na środek pokoju...
Isabella szeroko otworzyła oczy, próbowała podejść bliżej do kobiety, jednak nie mogła...
Po chwili zauważyła czterech masywnych mężczyzn wchodzących do domu... Żona Amona natychmiast wstała i wybiegła naprzeciw nim, krzyczała coś, machała rękami...
Oprychy jednak były ogromne, natychmiast odepchnęły kobietę na bok, na ziemię.
Isabella krzyknęła, jednak to tylko wizja, nie mogła tutaj w nic ingerować.
Nie rozpoznała jednak oprychów... Nie wiedziała, dla kogo mogą pracować... Banda chwyciła żonę, a następnie wybiegła wraz z nią z domu, zarzucili kobiecie worek na twarz...
Isabella poczuła ogromny ból w głowie... Banda Czarodziejów wybiegła z domu, nagle poczuła dziwne wibracje... Wspomnienie zaczęło się urywać, tło się rozmywało... Po chwili wróciła już do swojej rzeczywistości, do swojego czasu...
Zakręciło jej się w głowie, a po chwili upadła na ziemię... W tym momencie sufit budynku zaczął się trząść, zaraz miał się zawalić... Było to zapewne spowodowane siłą rzuconego zaklęcia...
Tymczasem flota Krilla zdołała dopłynać już na Abregado. Zolnierzy czekali juz na brzegu aby pochwycic liny i zacumować statek Krilla. Po chwili Harh Krill opuszczajac kajute statku wszedł na pomost a za nim Nihil niosący Spensera. Nieumarli od razu pokłonili się.
- Witaj z powrotem panie.. - rzekł jeden z żołnierzy.
Krill rozejrzał się i wziął głeboki oddech.
- Dobrze być z powrotem.. - powiedział patrząc na Nihila
Nihil pokiwał głową
- Ide do swojej rezydencji.. sprawdze w raportach czy nie działo sie cos ciekawego gdy nas nie było a ty idz przygotuj oddział.. niebawem wyruszymy do Mrocznego Lasu.
- Jasne oczywiście.. A co mam z nim zrobić? - zapytał Nihil wskazując na nadal śpiącego Spensera
- To twoj kolega.. i twoj problem - odparł śmiejac sie Krill odchodząc
Nihil nie był jednak z tej odpowiedzi zadowolony. Stęknął pod nosem i chwycił Spensera zarzucając go na plecy.
Krill idac w stronę rezydencji napotkał Bellatrix która zapatrzona była w jakieś listy.
- Bellatrix.. - rzekł Krill
Dziewczyna szybko odwróciła sie. Była lekko zaskoczona widokiem Krilla
- Oh.. witaj panie.. Nie spodziewałam sie ze tak szybko wrócisz..
- Coz.. mam do załatwienia jeszcze kilka spraw wiec wrocilem szybciej.. - rzekł nieumarły - Czy działo sie coś pod moją nieobecność?
Bellatrix kiwneła przecząco głową
- Nie.. Być moze wydaje sie to dziwne ale przez cały dzień nie było nawet jednego raportu..
- Bywają i takie dni.. - odparł Krill
- Jesli mogę zapytać... gdzie jest Nihil?
- Jest odrobinę zajety.. Musi się kimś zaopiekować.
Bellatrix byla lekko zdziwiona. Nie miala pojecia o co chodzi. Nim jednak zdążyła dopytac, Krill odszedł kierując sie w stronę swojej rezydencji.
Nihil natomiast zabrał Spensera do swojego mieszkania i rzucił go na sofe. Spenser byl jednak dalej zbyt pijany aby cokolwiek czuć. Stęknął jednak pare razy.
- Pamietac.. nigdy wiecej nie pić z istotami ludzkimi.. - rzekł Nihil sam do siebie siadając na fotelu.
Po 15 minutach jednak Nihil usłyszał pukanie do swoich drzwi. Wstał wiec niechętnie z fotela i otworzył je. W progu stała Bellatrix
- Znowu ty? - jęknał Nihil
- Miło mnie powitałes.. wielkie dzięki.. - odparła Bellatrix
- Czego chcesz? Jestem odrobine zajęty i zmęczony..
- Krill mi powiedział że opiekujesz sie kimś.. Nie wydaje mi sie byś znalazł kobietę w jedna noc więc byłam ciekawa o co chodzi.. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna
- Nawet mnie nie denerwuj... To tylko sluga księcia Harkona.. Byl z nami na balu.. i trochę wypił..
- Ty zapewne też.. - powiedziała wchodząc do środka.
Nihil nie odpowiedział bo w sumie była to prawda. Zamknął za nią drzwi.
Oboje weszli do salonu gdzie spał Spenser. Nihil od razu usiadł na fotelu a Bellatrix stanęła obok niego. Widząc w jakim stanie jest Spenser zachichotała.
Sufit zaczął się walić... Drewniana belka spadła na głowę Harkona, ale nic mu to nie zrobiło. Wziął Isabelle pod ramię, a wolną rękę uniósł lekko do góry. Mocą magii zaczął trzymać walący się sufit. Po chwili wyszli tą samą drogą co przyszli, po chwili sufit kompletnie się zawalił.
=====
Malacath spojrzał na Sochera.
- Gdzie jest wasza baza? - spytał niskim głosem
Harkon położył Isabellę na ziemi, straciła przytomność na jakieś 5 minut, wcześniej była już bardzo wycieńczona, a przedsięwzięcie wykonane przed chwilą również pochłonęło ogrom energii i sił.
Po czasie ocknęła się, otworzyła szeroko oczy, wzięła głęboki oddech i jęknęła lekko z bólu. Po chwili zdołała zamienić pozycję leżącą na siedzącą, przykładając dłoń do głowy i cały czas ją trzymając, patrzyła przed siebie.
Spenser obrócił się na kanapie w stronę dziewczyny i z zamkniętymi oczami mruknął coś pod nosem niezrozumiale. Dziewczyna zachichotała, a ten na to znów mruknął coś pod nosem.
- Co mówisz? - spytała Bellatrix
- Eh ku*wa... - machnął ręką i obrócił się na plecy
Spenser był kompletnie pijany, po chwili zasnął...
Amon zauważył że dach jego rodzinnego domu nagle runął. Nie ruszył się jednak z miejsca. Milczał cały czas obserwując sytuację.
Socher zaśmiał się.
- Masz mnie za idiote? - zapytał patrząc na Malacatha
Bellatrix usiadła obok leżącego na sofie Spensera. Nihil szybko rzucił na nią swój wzrok.
- Daj spokój.. Zostaw go... Nie ma sensu go budzic - rzekl Nihil
- Nie zamierzam go budzic.. Za chwilę sam to zrobi.. - odparła
Malacath zaśmiał się razem z Socherem. Mężczyzna poczuł się niezręcznie i po chwili przestał, a Lord wciąż się śmiał. Po chwili również przestał i spojrzał na niego poważnym wzrokiem.
- Wiem gdzie jest wasza baza... Kanały pod Racon City - rzekł niskim głosem.
- Sprawdzałem tylko twoją lojalność. I respekt przede mną. Nie masz go chyba za wiele... - mówił
- Czas to zmienić... - dodał spokojnie
Nagle z rąk Malacatha wyleciały błyskawice. Socher padł na kolana i zaczął zwijać się z bólu. Krzyczał przeraźliwie, jednak Lorda to nie obchodziło. Trwało to kilkanaście sekund, ale gdy Lord poczuł fetor spalonej skóry od razu przestał. Socher odczuł moc Lorda na swojej skórze bardzo dobrze, nie był to jednak cały potencjał elfa.
- Przejdźmy do kolejnego pytania... - powiedział podchodząc nieco bliżej. - Skąd znacie technikę odbierania magii? Amon sam ją wynalazł? - spytał
Socher podniósł głowę i spojrzał na Lorda nie chcąc nic mówić.
- Nie utrudniajmy sobie. Oboje chcemy to jak najszybciej zakończyć, więc na marnuj czasu. Odpowiadaj - rzekł oschłym tonem głosu Lord.
- Tylko Amon potrafi odbierać magie.. - odparł gniewnym tonem Socher - I jest w stanie odebrać ją każdej istocie.. nie ważne jak potężnej.. Ta moc jest darem którego nikt inny nie jest w stanie posiąść.. Amon jest wyjątkiem..
Przez chwile milczał
- Wiecej nic Ci nie powiem.. Mozesz mnie nawet zabić.. Jednakze tylko pogorszysz tym swoją sytuacje.. - rzekł z usmiechem Socher. - Im wiecej ludzi zabijecie tym wieksze poparcie zyskuje Amon.. Najbardziej jednak jesteśmy wdzięczni za to Harkonowi.. gdyby nie on, Amon nie zyskał by takich wpływów..
Isabella milczała przez chwilę, patrząc jak cały dom się wali...
Odpoczęła trochę siedząc, a następnie wstała i przytuliła Harkona.
- Bracie, dziękuję Ci za ratunek. - Powiedziała.
Po chwili wzięła głębszy oddech.
- Wiem... Wiem kto za tym stoi... - Powiedziała głośno.