MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 3 - Fall of the Kingdom
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Gdy Harkon po raz kolejny zaczął szarże Amon ponownie zrobił unik i błyskawicznie skoczył za Harkona chwytajac jego rekę i wykrecajac ją przycisnął mu do pleców. Harkon próbował się mu wyrwać, więc Amon szybko kopnął go w plecy sprawiając że elf stracił równowagę i jego twarz przywitała się z podłoga. Amon stał i czekał aż Harkon sie podniesie.
Harkon był wkurzony. Zazwyczaj to on pomiatał przeciwnikami...
- Silny jesteś... - powiedział mrocznym głosem
Elf podparł się lewą ręką i wstał na kolana. Wciąż był odwrócony tyłem do swojego przeciwnika.
- Ale nie dość silny... - dodał
Nagle Harkon prawą rękę wymierzył w tył i nie patrząc nawet za siebie wystrzelił w niespodziewającego się Amona swoją energię. Harkon korzystając ze swoich zmysłów doskonale wiedział gdzie znajduje się mężczyzna. Wystrzelona wiązka czarnej jak smoła energii uderzyła w korpus Amona i odepchnęła go na ścianę. Podczas uderzenia zrobił spore wgniecenie, bo uderzenie było naprawdę mocne.
W tym samym czasie Harkon wstał na nogi i spokojnym krokiem szedł na Amona.
Amon kaszlnął dwa razy chwytając się za brzuch. Szybko sie jednak otrząsnął. Jego maska miała na sobie kilka pęknięć co jeszcze bardziej go zdenerowalo. Meżczyzna w masce wyciągnął rękę przed siebie zginając palce. Harkon od razu poczuł ogromny ucisk na tyle potezny ze zaczal tracic kontrole nad swoimi kończynami.
- Pora nauczyć Cię pokory.. - rzekł Amon zaciskajac palce jeszcze mocniej.
Ręce Harkona zaczely sie wyginać do tylu. Stopniowo elf zaczął upadać na kolana pod wpływem mocy Amona.
Harkon upadł ciężko na kolana ze spuszczoną głową. Ból był bardzo mocny, jednak nie tak mocny jakiego zaznał w Apokryfie 5 lat temu. Męka trwała już dłuższą chwile, ręce były na skraju złamania. Krill już miał interweniować, gdy nagle Harkon podniósł głowę w stronę Amona i wypowiedział:
- Fo... Krah diin!
Z ust Młodego Bala wyleciała lodowy słup energii. Trafiła w całego Amona, który musiał aż zakryć twarz ręką, ponieważ krzyk zadziałał jak śnieżyca. Przez chwilę mężczyzna w masce stracił nawet widoczność, co pozwoliło Harkonowi się do niego zbliżyć. Elf zamachnął się i Amon dostał w szczękę, przez co połowa maski się skruszyła. Zaraz po tym złapał go lewą ręką za kark, podniósł do góry i od razu wyrzucił na kolejną ścianę. Wleciał na nią, ale już z mniejszym impetem.
Harkon odwrócił się w kierunku gdzie leżał jego przeciwnik. Ujrzał, że jego maska jest zniszczona i widać jego cały polik, oko i kawałek skroni.

=====

Malacath w tym samym czasie poczuł, jak ktoś wypowiada krzyk. Oczywiście wiedział, że to Harkon. Szybkim krokiem wyszedł z komnaty Cecilli i udał się w stronę źródła energii, którą poczuł.
Amon powoli zaczal podnosić sie z ziemi. Dostrzegł że prawie połowa jego maski jest została zniszczona. Byl zaskoczony naglym atakiem.
- Jestem pod wrażeniem.. - rzekł Amon wstając. - Nikt wczesniej nie dal rady mnie zranić
Gwaltownym gestem reki przyciagnął Harkona do siebie i chwycił go za kark a następnie przycisnął do ściany.
Drugą rekę skierował prosto na na twarz Harkona. Zgiął mocno palce. Swoją mocą zaczął miażdżyć respirator Harkona aby ostatecznie sie go pozbyć.
Krill widząc co sie dzieje próbował zareagować ale Amon błyskawicznie pochwycił go swoja mocą i odrzucił prosto o ścianę.
- Nikt Ci teraz już nie pomoże.. - powiedział mrocznie Amon coraz mocniej miażdżąc respirator.
Harkon próbował się uwolnić. Wymierzył cios z ręki, jednak Amon ją złapał i zaczął wyginać nadgarstek. Elf poczuł ogromny ból, ale nie złamany nadgarstek go martwił. Teraz musiał się pospieszyć, bo bez respiratora zostałoby mu zaledwie kilka minut życia. Drugą ręką zaczął uderzać w odsłonięte żebra Amona. Chciał sprawić, by puścił jego respirator. Harkon zebrał w sobie gniew i zaczął uderzać w jego żebra z całych sił. Amon jednak nie przestawał...
Po kilku ciosach coś pękło. Jedno żebro Amona zostało złamane, jednak Harkon czuł że dusi się coraz bardziej, a z respiratora zaczął wylatywać mały dym. Elf poczuł że uścisk Amona nieco zmalał po złamaniu mu żebra, mimo to nie mógł nic innego zrobić. Nie mógł nawet uderzyć go z główki, a krzyk z tak bliskiej odległości mógłby uszkodzić bardziej jego, niż Amona. Harkon był w patowej sytuacji.

Nagle Amon poczuł mroczną energię, kogoś silniejszego od siebie. Kilka metrów od nich znalazł się Lord Malacath...
Z dłoni elfa wyleciał mroczny dym, który owinął się wokół brzucha Amona i odciągnął go od Harkona. W tym momencie Krill i Młody Bal zostali puszczeni. Mężczyzna w masce został przyciągnięty bliżej Malacatha.
- Widzę że poznałeś się już z Krillem... - powiedział niskim głosem, dym wciąż był wokół jego brzucha, unieruchamiając również ręce
W sali było słychać oddech Harkona, który był dość szybki i głęboki. Respirator był na tyle uszkodzony że jego używanie przypominało teraz pompowanie dziurawego balona.
Amon spojrzał kątem oka na Krilla który wlasnie podnosił sie z ziemi.
- Tak.. Jednakze znamy sie nie od dzis... Nieprawdaż?
- Zgadza sie - odpowiedział Krill spokojnym tonem - Teraz juz wiem jak pokonales moich ludzi na arenie w Thir La Mana
Amon lekko sie się uśmiechnął. Po czesci było to widac bo polowa jego maski byla zniszczona.
- Cieszę się... ale jest jeszcze wiele rzeczy których o mnie nie wiesz..
Po tych slowach rzucil spojrzenie na nadal lezacego na ziemi Harkona.
Lord Malacath patrzył się pewnie w jego oczy. Zdał sobie sprawę, że Amon pokonał właśnie Harkona i Krilla bez problemu, a tego pierwszego prawie zabił. Elf wiedział, że znalazł swojego następcę. Inteligentnego i silnego wojownika. Harkon co prawda również był silny, można powiedzieć że nawet silniejszy niż Amon, nawet gabarytowo go przewyższał, jednakże co z tego, skoro Młody Bal jest mocno ograniczany przez swoją zbroje i respirator. Dodatkowo targają nim emocje. Lord z chłopaka ma duży pożytek, chociażby biorąc pod uwagę że to Harkon podjął się kierowaniem Czystki Carrabothów, jednak do bycia władcą brakowało mu bardzo wiele. Dodatkowo Lorda nie obchodził już fakt, że to nie Bal zasiądzie na tronie. Lord wiedział o czymś, o czym wiedzą nieliczni...
- Zzabij... - odezwał się z trudem Harkon nabierając powietrza
- Goo... - dodał
- Harkonie... Rozmawiałem z tobą o czymś. Widzę, że będę musiał ci to przypomnieć - odparł Lord patrząc na klęczącego Harkona.
Nagle Malacath puścił Amona. Czarny dym rozpłynął się uwalniając jego ręce i brzuch.
- Spotkajmy się za dwa dni w tym miejscu co ostatnio - rzekł niskim głosem.
- O tej samej godzinie - dodał Lord.
Harkon w tym samym czasie wstał na nogi. Z trudem oddychał, a po sali rozbrzmiewał się dźwięk zepsutego respiratora.
Gdy Malacath puscil Amona ten od razu chwycił sie za brzuch. Doznal bowiem dotkliwych obrazen podczas walki. Po chwili jednak sie wyprostował i spojrzał na Malacatha.
- Jestem pod wrażeniem.. Po raz kolejny ratujesz przed moim gniewem tego nieudacznika.. Zapewne nigdy nie zrozumiem czemu..- rzekł Amon - Przyjdę na spotkanie..
Po tych slowach spojrzal na Harkona
- A z tobą się jeszcze policzę natrętny chłopcze..
Nagle do sali wbiegł Maraal i kultysci. Od razu dostrzegli ze Amon ma uszkodzoną maskę . Natychmiast do niego podbiegli.
- Amon.. - rzekł patrzac na niego Maraal
- Idziemy.. - odparł lider rewolucjonistów - Nasz udział w tej misji sie zakończył..
Maraal kiwnął głową i wyrzucił z pasa bombę dymną której dym zakrył postacie kultystów i Amona. Gdy opadł wszyscy na czele z Amonem znikneli.
- Dlaczego... Dałeś mu... Uciec... - mówił Harkon co chwilę biorąc oddech
Lord Malacath patrzył gniewnym wzrokiem na chłopaka. Nic jednak nie odpowiedział.
- Krill... Misja zakończona - rzekł nadal patrząc na Harkona.
- Macie 5 godzin na to aby stąd odpłynąć. Po tym czasie wyspa zatonie - mówił.
- A z tobą porozmawiam w zamku - dodał mówiąc o Harkonie.
Elf odwrócił wzrok od Młodego Bala i zaczął wychodzić z sali. Przeszkodził mu w tym Dagon, który podążał za Maraalem.
- Lordzie... Dotarłem za Maraalem do tego miejsca - rzekł były legionista.
- To już nieważne. Przeszukaj osobiście komnatę Cecilli i wydaj rozkaz żołnierzom by zrobili to samo z pałacem i wyspą - odrzekł niskim głosem.
- Jak rozkażesz, Lordzie...
Dagon i Malacath rozeszli się w swoje strony zostawiając Krilla i Harkona samych.
Elf podszedł do nieumarłego nieco bliżej i spojrzał na niego bez słowa.
Przekierowanie