Harkon był zmieszany. Nie wiedział dlaczego zabił jego matkę, jednak nie obchodziło go to zbytnio. Widząc narastający gniew w Amonie położył rękę na rękojeści siekiery, gotowy by obrobić Isabelle w razie potrzeby.
Księżniczka spojrzała wprost w maskę Amona.
- Zrobił to... Z zimną krwią, bez chwili zawahania... śmiejąc się przy tym. - Powiedziała, łzy napłynęły jej do oczu, próbowała to ukryć więc odwróciła twarz na chwilę.
Sam Pyke jej również imponował, miała z nim trochę do czynienia, jednak bardziej go nie poznała...
- Tylko... dlaczego to zrobił... - powiedziała po chwili.
Nagle jednak Amon sie uspokoił. W przeciwieństwie do Harkona potrafił on kontrolować swoje emocje. Westchnął i przez dłuższą chwilę milczał.
- Dziekuje za tą przysługę.. - odparł nagle już zupełnie spokojnym tonem spoglądajac swoim wzrokiem na Isabelle . - Teraz już wiem co nalezy zrobić.. Jestem twoim dłużnikiem... Aczkolwiek.. teraz na mnie juz czas..
Nagle bez jakikolwiek problemów, uzywajac jedynie swojej siły rozerwał pnącza które oplotły jego ręce. Harkon juz miał go zaatakowac gdy Amon uzywajac swojej mocy chwycił go przytrzymując w powietrzu a następnie odrzucił go prosto w drewniany budynek. Uderzenie bylo tak mocne ze Harkon z impetem zniszczył ścianę.
Isabella byla zaskoczona. Nie wiedziała co zrobić. Amon popatrzył na Isabelle z lekkim uśmiechem.
- Do ciebie nic nie mam, ale nie wątpie ze spotkamy sie już niebawem ksieżniczko - rzekł Amon i nagle pstryknął palcami.
Z lasu natychmiast wybiegli kultysci, ci sami którzy przybyli ze sterowca i atakowali czarodziejów w miescie. Chcieli zaatakowac Isabelle ale Amon ich zatrzymał.
- Nic tu po nas.. Idziemy.. - rzekł do nich Amon.
Kazdy z kultystow posłusznie rzucił pod siebie bombe dymną. Ulatniajacy sie dym przykrył sylwetkę Amona oraz jego wojownikow. Gdy opadł nie było juz po nich śladu.
Harkon wyszedł z budynku tylko lekko poobijany i zbliżył się do Isabelli.
- Dlaczego pozwoliłaś mu uciec... - powiedział mrocznym głosem
Isabella rozszerzyła oczy. Była wściekła, że Amon zwiał.
- Ja?! - Spytała nieco podniesionym głosem.
- Gdy z hukiem zniszczyłeś ścianę, z krzaków wyłonili się kultyści... Całe stado. Po chwili po wszystkich został tylko szary dym, nie mogłam nic zrobić... - Powiedziała.
Złapała się za głowę.
- Szlag... Mieliśmy go dostarczyć prosto do zamku. - Powiedziała.
Po chwili, cały drewniany domek, w który przed chwilą wpadł Harkon po prostu się zawalił z ogromnym hukiem.
- Twoja siła destrukcji wciąż mnie zadziwia, Braciszku... - Powiedziała, oglądając spustoszenie panujące w tym miejscu.
Nie była zadowolona z przebiegu tej sytuacji, mimo że zyskała w niej własne korzyści... Gdyby wróciła do zamku właśnie z Amonem, wówczas uniknęłaby zapewne niezbyt miłej rozmowy z Wujem...
Isabella westchnęła.
- Harkonie, możemy miewać kłopoty, a nawet wpadać w tarapaty, ale jeszcze nigdy nie upadliśmy na kolana. Następnym razem nam się nie wymknie... - Powiedziała. Wewnątrz była bardzo zła, że teraz uciekł, ale była także bardzo zmęczona po tym wszystkim, więc nie mogła aż tak okazać złości.
Harkon kiwnął głową, po czym zaczął odchodzić bez słowa.
- Chodź... Wracamy do Magic World... - powiedział widząc że Isabella stoi w miejscu i patrzy na pobojowisko
Tymczasem Amon i jego wojownicy wyszli z lasu dochodząc do brzegu. Amon dostrzegł molo przy którym przycumowana była motorówka. Spodziewał się ze należała ona do kogoś z ludzi mieszkajacych w poblizu. Teraz jednak go to nie obchodziło. Jego misja na Kartis została zakończona. Szybko wszedł na pokład motorówki i stając za sterem odpalił silnik. Ci kultysci ktorzy przezyli i towarzyszyli Amonowi usiedli z tyłu. Jeden z nich podszedł do Amona
- Dostaliśmy informacje od kapitana Maraala.. Czeka na raport w sprawie misji..
Amon przez chwile milczał.
- Przekaże mu informacje osobiście gdy dotrzemy na miejsce.. - odparł mrocznie Amon
- Jak rozkażesz... - odparł kultysta i wrocil na swoje miejsce.
Łódź sunęła bardzo szybko po tafli oceanu oddalając sie od wyspy. Amon kierując motorówką myślal o tym co się stało i o tym czego zdołał sie dowiedzieć..
- Dobrze. - Powiedziała, a następnie ruszyła tuż za Harkonem.
Szli chwilę w milczeniu.
- Dziękuję Ci, że tutaj przypłynąłeś... Jesteś kochany. - Powiedziała mu po chwili, wcześniej nie miała okazji mu podziękować.
- Nie wstrzymałabym dłużej w tych paskudnych lochach. - dodała po chwili.
Harkon nie patrząc na siostrę odpowiedział.
- Nie pakuj się już w problemy... Musisz być czujna...
- Co do Malacatha.. to Amon uciekł przeze mnie... Potwierdzisz to... - dodał mrocznym głosem
Harkon nie chciał by Lord jakkolwiek zranił Isabelle, chciał całą karę przyjąć na siebie.
Oboje dochodzili już do Talona i reszty...
W międzyczasie w podziemnej bazie kultystów przebywał Maraal oraz Hayden Sarro. Rozmawiali oni ze sobą na temat przygotowań do wojny, o Amonie oraz o wiadomosci wyslanej dziś przez Malacatha.
- Jeśli naprawdę uważa ze zdoła nas przekupić nędznym zlotem to jest w wielkim blędzie.. - rzekł zdenerwowany Hayden uderzając pieścią w stół - Zloto nie przywroci mi mojej córki!
Maraal kiwnął głową.
- To nie jest istotne to co mowi.. - odparł kapitan - Nadchodzi godzina zero.. Gdy Amon wyda rozkaz rozpoczniemy atak..
- Przygotowywaliśmy sie przez lata.. nasze machiny bojowe są gotowe i tylko czekają by je użyć..
- Cierpliwosci.. Musimy zaufać Amonowi, że to co robi jest zgodne z naszym planem...
Hayden burknął pod nosem.
- Nadal brak informacji z Kartis? Co to sie w ogole stało?
- Nie wiem.. - odparł Maraal - Zwiadowcy widzieli jak wyslane było tam wojsko oraz statki.. Jestem jednak pewny ze Amon sobie poradzi.. Gdyby potrzebował pomocy dałby znać..
Nie dawałem wyglądu tych dwóch postaci wiec:
Kapitan Maraal:
Hayden Sarro:
![[Obrazek: 290055b21644b4ee7c61467af85d096e.jpg]](https://i.ibb.co/wJ16k2P/290055b21644b4ee7c61467af85d096e.jpg)