MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World 3 - Fall of the Kingdom
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Isabella wiedziała, że Dagon jest oddany i wierny Malacathowi, więc może jej nawet nie posłuchać, postanowiła więc go stąd po prostu teleportować.
- Wybacz, Dagonie... nie gniewaj się... - Powiedziała.
Po chwili pstryknęła palcami i teleportowała Dagona gdzieś do centrum Magic World.
Szalony Kapelusznik zachichotał głośno.
Isabella spojrzała na Talona.
- Wiem, że on musiałby za wszelką cenę wykonać ten rozkaz, Wy zaś musicie posłuchać także i mnie. - Powiedziała do Talona i Scavengersów.
W tym momencie odsunęła się od wszystkich na kawałek.
- Sama również dobrze potrafię się obronić... - Szepnęła, następnie wezwała swojego Przyjaciela... Po chwili, mroczny dym otoczył dookoła Księżniczkę, a po chwili z dymu wyłonił się ogromny Czarny Wilk Zeratu... Natychmiast spojrzał w oczy swej Pani.
- Mój kochany przyjacielu... Tak dawno Cię nie widziałam. - Powiedziała.
Zeratu warknął lekko, wyraźnie był niezadowolony z przebiegu tej sytuacji... Wszak na każde wezwanie mógłby przybyć do Isabelli i jej pomóc.
- Wiem... Mogłam wezwać Cię już bardzo dawno temu... Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłam... Wiem, że rozszarpiesz każdego. Ale jak widzisz, kochany, nic mi nie jest. - Powiedziała, a następnie pogłaskała swego przyjaciela po głowie, Zeratu uspokoił się, wiedząc że nic jej nie jest...
Dagon znalazł się w lasach niedaleko Doftown. Nie był jednak zdziwiony postawą Isabelli. Nie mógł wrócić na Kartis, bo nie miał aż takiej mocy. Mimo to miał nadzieję że Lord w końcu wytłumaczy młodej Minister co to znaczy respekt przed rozkazami ze strony Malacatha...
Dagon po chwili teleportował się gdzieś razem z wiszącym Socherem w bańce...

=====

Talon był ewidentnie zmieszany. Musiał jednak podporządkować się Isabelli, bo to ona była jedną z ważniejszych osób w krainie...
- Co mamy robić, pani? - spytał nagle Talon
Socher siedział w bańce i milczał. Przed oczami caly czas mial obraz jak Scavengersi zabijają kultystów. Byl wsciekly ze po raz kolejny dokonano morderstwa na ludziach.
- Mordercy.. - jęknął cicho pod nosem Socher patrząc w ziemie.

Amon natomiast nadal rozglądając sie po domu znalazł stare zdjęcie rodzinne oprawione w ramkę. Bylo zakurzone ale dalo się rozpoznać rysy twarzy. Na zdjeciu znajdowała się piękna kobieta oraz mężczyzna ktory wygladal jak elf.. Oprócz nich na zdjeciu obecna byla dwojka dzieci. Starszy chłopiec stał przy elfie a drugi dużo mlodszy był na rękach matki. Amon nigdy wczesniej nie widzial tego zdjecia.. wiedział jednak ze na zdjeciu jest jego rodzina.. jego matka.. a straszy syn to on.. Nie potrafił sobie jednak przypomnieć ani wyglądu, ani imienia swojego brata czy ojca.. Czul jakby nie mial z nimi praktycznie żadnego kontaktu przez te wszystkie lata. Zupelnie tak jakby zostali wymazani z jego pamieci. Nie rozumial tego.. chciał poznac odpowiedz.. Kim byl jego ojciec? Kim byl jego brat?.. Kto zabil jego matke?.. Kto porwal jego zone? Tyle pytań .. zero odpowiedzi.
Amon nie zdołał zaznać szczęścia na dłuższą chwile w swoim życiu.. Samotność, smutek, gniew oraz nienawiść przemieniły jego osobę nie do poznania.
Po chwili mężczyzna w masce usiadł na starym zakurzonym fotelu i wyciągnął krótkofalówke ze swojej kieszeni. Spojrzał na nią, westchnął i schował ją z powrotem.
- Proszę bardzo, jedna z lepszych Różdżek jakie udało mi się znaleźć wśród moich ludzi. - Powiedział Szalony Kapelusznik i podał Isabelli Różdżkę.
Księżniczka chwyciła mocno Różdżkę... Poczuła lekki napływ mocy, od dawna wszak nie trzymała Różdżki w rękach. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
Rozejrzała się.
- Dziękuję Wam za pomoc... Za to, że tutaj przybyliście. Jestem już bezpieczna, ale muszę być pewna również tego, że Harkonowi nic nie jest. Muszę także pomścić Artura... Od wielu lat był moim przyjacielem, ochroniarzem i prawą ręką... a Amon go dosłownie zniszczył, zmiażdżył. - Powiedziała, spoglądając srogo przed siebie.
W tym momencie spojrzała na Czarnego Wilka.
- Zeratu również jest jednym z najlepszych tropicieli. Znajdzie, wyczuje Harkona... - Powiedziała.
- Chyba, że wiecie dokąd poszedł? - Spytała, zerkając na Scavengersów i Talona.
Harkon przemierzał właśnie półwysep Eivar. Szedł przez gęsty las za Sudogradem. Doskonale znał ten las, bo wiele razy przez niego przechodził. Właściwie całe Kartis znał bardzo dobrze, bo wiele razy przypływał tu by odbywać patrole. Od Amona dzieliło go 15 minut drogi. Czuł go bardzo dobrze...
Amon nagle wstal z fotela i podszedł do starej szuflady wyciągając z niej kieliszek. Nastepnie filtrując wzrokiem barek wyciągnął z niego jakiś stary egzemplarz czerwonego wina. Otworzył go dosyć szybko i nalał sobie do kieliszka z powrotem siadając na fotelu. Siedział sobie tak w kompletnych ciemnościach i myslał jak gdyby nigdy nic od czasu do czasu zerkajac na zdjęcie które znalazł.
Isabella w tym momencie przykucnęła przy Zeratu.
- Kochany, wiesz kogo szukać... Wiem, że zdołasz go znaleźć. - Powiedziała, a następnie poklepała go lekko po głowie.
Czarny Wilk zaczął niuchać nosem w powietrzu, następnie rozejrzał się, a po chwili ruszył przed siebie... Wszyscy rozstąpili się i przepuścili ogromnego Czarnego Wilka, gdyż każdy czuł przed nim ogromny respekt, każdy znał jego siłę i oddanie Księżniczce.
- Chodźmy... - Powiedziała Isabella. Ruszyła przodem, za nią cała reszta(jednak Kapelusznik zabrał tylko kilka osób ze swojej bandy, spora część została wycofana na statek).
Harkon doszedł do wioski. Zaczął iść w stronę chaty, w której siedział Amon.
Amon uslyszał kroki na zewnątrz jednak nie zwracał na nie uwagi. Spoglądał na zdjęcie swojej rodziny siedząc wygodnie w fotelu z wyłożonymi nogami na dębowym stole. W ręce trzymał kieliszek wina.
Harkon wszedł do chaty wolnym krokiem. Jego kroki były ciężkie, słyszalne... Mosiężne buty sprawiały że każda deska skrzypiała pod jego stopami. Mimo iż było ciemno to zauważył Amona bez problemu. Rzecz jasna to za sprawą soczewek, które miały system noktowizyjny oraz wiele innych trybów w których mógł wybierać. Amon ujrzał czerwone oczy Harkona w ciemności i słysząc jego oddech wziął łyk wina.
- Witaj ponownie... - powiedział elf mrocznym głosem

=====

Tymczasem do zamku Balów dotarł Dagon z wiszącym w bańce Socherem...
- Lordzie... - odezwał się mag patrząc na siedzącego na tronie elfa
- Co tu robisz? Gdzie Isabella? - zdziwił się
- Odbiliśmy Panią Minister ze sterowca, a ta mnie teleportowała. Przechytrzyła mnie... - odrzekł mag
- Scavengersi mieli ją tu sprowadzić. Harkon na pewno wydał rozkaz, więc go posłuchają - powiedział niskim głosem schodząc z tronu.
- Harkon ruszył tropem Amona... Zostałem sam z jego oddziałem - odrzekł.
- Więc Scavengersi są teraz pod jej rozkazem... Na pewno będzie chciała pomóc bratu.
- Wybacz, Lordzie... Zawiodłem.
- Nie wiń się, Dagonie. Porozmawiam z nimi, gdy wrócą - odparł, po czym spojrzał na Sochera. - No proszę... A ty kim jesteś? - spytał
Przekierowanie