Malacath bez słowa zbliżył się do biurka. Podziwial pod stopami fabrykę.
=====
Isabella postanowiła zastosować jednak tą drugą opcję... Nie denerwować teraz Harkona, a dopiero przed Malacathem powiedzieć o swojej winie.
- Dobrze, bracie. - Zgodziła się z nim. Przyspieszyła i dotrzymała kroku bratu.
Nie chciała, aby Harkon musiał znosić jakieś potworne cierpienia z czegoś, co po części było również jej winą...
Maraal zerknął kątem oka na Malacatha z dużym niezadowoleniem a następnie wyszedł zamykając za sobą metalowe drzwi. Zchodzac po schodach zwrócił się do swoich żołnierzy.
- Macie go bacznie obserwować, chce wiedzieć nawet o każdym jego oddechu..
Kultyści pokiwali głowami. Po chwili Maraal wyszedł z fabryki. Amon miał bowiem niebawem przybyć. Maraal chciał z nim porozmawiać i to jak najszybciej.
Malacath tymczasem czekał na przybycie Amona.
=====
Harkon i Isabella dotarli do Talona i Kapelusznika.
Godzine później Maraal otrzymal informacje o przybyciu Amona na kontynent. Ku jego zaskoczeniu jednak nie przybył w sterowcu i zamiast całego squadronu towarzyszyło mu jedynie kilku kultystów. Maraal wyszedł na powierzchnie aby wyjść mu na spotkanie. Dostrzegł ze Amon jest lekko poobijany i w niezbyt dobrym humorze.
- Co sie stało? Gdzie jest sterowiec? - zapytał
Amon podszedl do Maraala i popatrzył na niego mrocznym wzrokiem
- Zniszczony.. wróciłem łodzią..
- Mogłem sie tego spodziewać.. mów co sie stało..
- Niezbyt wiele.. Pozwolilem aby władze odbiły Isabelle.. dzięki temu mogłem jej użyć aby dowiedzieć się prawdy.. problem jest jedynie taki że Socher został pojmany podczas dywersji..
Maraal spojrzał na Amona gniewnym wzrokiem
- Jak mogłes na to pozwolić..
- Spokojnie.. znajde sposób aby go odbić.. - odparł Amon - Tymczasem teraz gdy wiem już to co chcialem wiedziec mozemy rozpocząć przygotowania do ataku..
- Ta.. Siły Haydena i kultysci są gotowi i cały czas czekają tylko na twoj sygnał..
Amon pokiwał głową
- Nie każemy im już zbyt długo czekać.. pora zakończyć to co zaczeliśmy.. - odparł Amon
Mezczyzna w masce miał juz sie udać w głąb fabryki gdy Maraal go zatrzymał.
- Jest jeszcze jeden sprawa o której powinienes wiedziec..
Amon spojrzał na Maraala
- Malacath tu jest.. czeka na ciebie.. w twoim gabinecie..
Amon przez chwile milczał. Stał bez ruchu wyraźnie myśląc a następnie lekko westchnął. Bez słownie udał się w stronę swojego gabinetu.
Harkon, Isabella i reszta zaczęli iść w stronę portu. Elf nie wydał żadnego rozkazu Scavengersom. Nie powiedział ani słowa.
Czesc Kultystów którzy przybyli z Amonem byłą lekko rana wiec Maraal rozkazał przetransportować ich w bezpieczne miejsce do czasu az nie dojda do pełnej formy.
Amon natomiast idąc przez swoją fabryke cały czas myslał o tym o czym uslyszał z ust Isabelli.. o tym kto był mordercą.. Zamierzał dopaść winowajce i sprawić byc cierpiał z jego ręki. Teraz jednak musiał odłożyć swoje personalne problemy na bok. Musiał się teraz skupić na planie przejęcia krainy. Problemem który stał na jego drodze był jednak Malacath który aktualnie pojawił se znikąd w jego bazie. Zdziwiło to Amona, nie potrafił bowiem zrouzmiec motywacji działań Malacatha.
Amon po chwili stanął pod drzwiami swojego gabinetu i otworzył je. Od razu dostrzegł Malacatha który stoi pod jego oknem. Szybko zamknął drzwi i podszedł kilka kroków do przodu nie spuszczając wzroku z lorda. Patrzył na niego mrocznym wzrokiem.
Malacath patrząc przez okno zaczął mówić.
- Harkon sprawiał problemy?
Amon spojrzał na swoj stół i na maskę która na nim leżała.
- Magowie na Kartis sprawiali większe problemy niz on... - odparł Amon - Spodziewałem się że się pojawi, troche mu jednak zajęło nim zdołał mnie znaleźć.
Malacath wziął maskę z biurka i spojrzał na nią wciąż będąc odwróconym do Amona.
- Wszyscy nosimy maski... Ty postanowiłeś stworzyć własną. Twój teatr to stan umysłu, dokładnie zaplanowany scenariusz. Winszuje... Dużo ludzi chciałoby ze mną zadrzeć, lecz mało kto ma odwagę - mówił.
Nagle Lord odłożył maskę powoli, delikatnie na biurko. Zachowywał się spokojnie, rozważnie... Z drugiej strony zachowywał się tak, jakby to był jego gabinet.
- Mam dla ciebie pewną propozycję. Ale chcę to załatwić w cztery oczy - rzekł niskim głosem odwracając się do Amona.