Kultysci widzac aurorów od razu wyciagneli broń. Wszyscy byli uzbrojeni. Ku jednak zaskoczeniu aurorów kultystów było znacznie wiecej. Czesc z nich wmieszana była w tłum. Zebrani cywile rowniez wyglądali jakby zamierzali bronic swojego lidera. Baldur spojrzał na Amona który zaczął sie śmiać.
- Widze że ktoś tu musi zostac uświadomiony o potędze umiejętności którą dysponuje.. - rzekł mrocznym tonem patrząc na Baldura.
Kultysci otoczyli ludzi Baldura
Baldur był bezbronny. Miasto upadało na jego oczach.
- Nie ujdzie ci to na sucho... - powiedział Baldur i opuścił różdżkę widząc że nie ma szans, po nim zrobili to również Aurorzy
=====
Harkon znalazł się w zamku Balów. Lord natychmiast chciał z nim pomówić...
- Wujku... - powiedział nagle mrocznym głosem i uklęknął na jedno kolano przed tronem
- Powstań, Harkonie... - odrzekł patrząc na niego
Elf posłusznie wstał i spojrzał na swojego wujka mówiąc.
- Chciałeś mnie widzieć...
- Owszem... Jutro rozpoczniemy atak na wyspę Cecilli - odpowiedział.
- Dlaczego z nim rozmawiałeś... Mogłeś go wtedy zabić... W wieży... - mówił
- Zabicie go nic nie da. Po ataku, Cecillia nie będzie miała już żadnych miejsc gdzie może się schować. Wtedy się nim zajmiesz - odrzekł Lord.
- A co z Krillem... Powinien wiedzieć...
- Zostanie powiadomiony jak to się skończy. Teraz o niczym nie może wiedzieć - zaprzeczył.
- Jak rozkażesz, wujku...
Malacath pomyślał chwile.
- Możesz zająć się sprawą Racon City. W mieście jest już Baldur z Dagonem. Możesz im pomóc - rozkazał.
Harkon kiwnął lekko głową, po czym się teleportował...
Amon usmiechnął sie po raz kolejny. Baldur był bezradny. Mimo to to nie był jeszcze czas na niego. Amon dobrze wiedział że prędzej czy później sie go pozbędzie jednak teraz gdy zawarł chwilowe porozumienie z Malacathem pokonanie Baldura mijało się z celem.
Ludzie buczeli na Baldura który został zmuszony od odwrotu.
Maraal podszedł do Amona.
- Otrzymałem informacje.. spotkanie z naszym gościem odbędzie się za godzine.. - rzekł Maraal
Amon pokiwał głową.
- Ciesze się, że i on zrozumiał idee naszej rewolucji i postanowił do nas dołączyć.. - odparł Amon
- Wladza dalej bedzie probowala nas powstrzymac.. - dodał Maraal
- Nic im to nie da.. Teraz jest juz na to za późno.. - rzekł zadowolony Amon.
Maraal rowniez nie ukrywal swojego zadowolenia. Jako prawa ręka Amona widział że rewolucja przybiera na sile i coraz więcej ludzi zamierza dołączyć do kultystów.
Harkon znalazł się w Racon City. Teleportował się w miejsce gdzie było najwięcej ludzi, na rynek... Z kilkunastu metrów dostrzegł Amona na scenie, a obok niego Baldura, Dagona i resztę Aurorów. Wojska które stacjonowały w mieście były pogrążone w tłumie. Siłowali się z ludnością, nie mogli przecież użyć siły. Nie mieli na to pozwolenia. Harkon również nie miał, mimo to bardzo chciał zaatakować każdego zbuntowanego mieszkańca, który wejdzie mu w drogę... Domagał się wręcz rozlewu krwi... Zaczął iść w stronę Amona. Ludzie na jego widok zaczęli się cofać i schodzić mu z drogi...
Amon dostrzegł Harkona ale nic sobie z tego nie robił. Maraal po raz kolejny zwrócil sie do swojego lidera.
- Amon... Wygląda na to że nie obejdzie sie bez walki..
- Spokojnie... - odparł Amon - Od początku wiedziałem ze sie tutaj pojawi.. Podążał moim tropem aż od Markard..
- Nie raczyłeś nic powiedzieć? - zdziwił się Maraal
- Nic by to nie zmieniło... - odparł Amon rzucając spojrzenie na Maraala
Przez chwile milczeli. Patrzyli na krzyczący tłum i zbliżającego sie Harkona.
Drogę Harkonowi zagrodziła jakaś kobieta, prawdopodobnie wdowa. Stanęła przed nim i krzyknęła mu w twarz.
- Precz z władzą!
Po tych słowach splunęła na jego tors. Harkon spojrzał się na nią swoimi czerwonymi ślepiami. Kobieta usłyszała mrożący krew w żyłach oddech młodego elfa. Poczuła chłód a w oczach miała strach. Harkon położył rękę na jej ramieniu i odepchnął na bok. Kobieta upadła, a elf podążał dalej. Później nie miał już żadnych przeszkód, aż w końcu dotarł pod scenę.
- Harkon! Nic nie rób! - krzyknął Baldur
Chłopak wiedział co mówił mu wujek. Żadnego rozlewu krwi... Pokusa jednak była zbyt duża. Harkon wciąż pamiętał swoje upokorzenie przez Amona. Jednak tym razem nie da się tak łatwo pokonać...
Tlum nieoczekiwanie zamilkł gdy zauważył że Harkon wchodzi na scenę. Walka została przerwana. Wszyscy rzucili swój wzrok na Harkona. Kultyści zebrali sie wokoł elfa otaczajac go, gotowi do ataku. Amon stał z założonymi rekami za plecy i patrzył swoim mrocznym wzrokiem na Harkona. Nie powiedział ani słowa.. Milczał. Maraal również stał obok Amona gotowy do ewentualnego ataku. Atmosfera stawała sie napięta.. Amon jednak nie wydawał sie być nawet odrobinę zaskoczony.
Przeciwnicy mierzyli się wzrokiem już dłuższą chwilę. Oddech Harkona był spokojny, ale z każdą sekundą jego tętno narastało. Nigdy nie należał do tych cierpliwych, zwłaszcza teraz gdy stał kilka metrów przed kimś kto próbuje wywołać wojnę domową w Magic World. Nagle sięgnął po siekierę na plecach i powoli zaczął wyjmować.
- Harkon... Żadnego ataku! - uniósł się Baldur
Harkon jednak go nie słyszał... Mimo że w tej chwili był to jedyny głos na całym rynku... Elf stał naprzeciw Amona i Maraala już od dłuższej chwili. Wciąż mierzył ich krwistym wzrokiem. Amon również patrzył się na niego, a jego wzrok mówił tylko "no dalej, atakuj".
Nagle Harkon nie wytrzymał napięcia... Nie wytrzymał głodu krwi, który musiał tłumić. Ścisnął mocniej siekierę po czym wyrzucił ją w prawo, na jednego z kultystów. Dostał tak mocno, że zleciał ze sceny. W tej samej chwili wyciągnął lewą rękę i przyciągnął do siebie kultyste który stał po lewej stronie. Wyrzucił go za siebie na kolejnego kultyste za nim i w tym samym momencie przyciągnął również do siebie swoją siekierę. Zablokował nią atak ostatniego kultysty który go otoczył. Sparował jego atak, po czym zbliżył się do niego tak blisko, że odrąbał mu łeb. Cała akcja trwała zaledwie 3 sekundy, jak nie mniej. Odrąbana głowa stoczyła się ze sceny i spowodowała panikę wśród ludzi. Wszyscy zaczęli uciekać na wszystkie strony. Harkon zaś odwrócił się w stronę Amona i spojrzał na niego krwistym wzrokiem.
- Coś ty zrobił! - krzyknął Baldur w jego stronę
Aurorzy którzy byli z wampirem oraz Dagonem zaczęli atakować kultystów. Zapanował hałas i rozgardiasz.
Baldur i Dagon również zaczęli atakować. Dagon był bardzo potężnym czarodziejem i bez problemu radził sobie z kultystami. Wcześniej jednak nie mógł okazać swojej siły z racji na to że nie miał zezwolenia na jakikolwiek atak. Musiał jednak się bronić, bo wszystko zaczęło się przez gwałtowny ruch Harkona.
- Nie mieliśmy pozwolenia! - krzyknął znów w jego stronę Baldur, który co chwilę rzucał zaklęcia z różdżki
Harkon jednak go nie słyszał. Skoncentrował całą swoją uwagę na Amonie i zaczął iść w jego stronę z siekierą w ręce. Młody Bal był jak w transie...
Maraal widząc jak Harkon odrąbuje łeb jego człowiekowi popadł w niesamowitą wściekłość. Wyciągnął broń i już miał sie na niego rzucić gdy Amon powstrzymał go chwytajac go za ramię.
- On zabił naszego człowieka!! - krzyknął wściekły Maraal.
Amon kiwnął głową do Maraala w celu uspokojenia go i rzucił wzrok na Harkona. Zmierzył go wzrokiem pełnym wrogości i niespodziewanie rzucił w niego granatem. Elf nie spodziewał sie tak nagłego ataku. Granat wybuchnął pod jego nosem wyrzucając go ze sceny dotkliwie go przy tym raniąc.
Amon dał sygnał ręką. Kultyści od razu to zauważyli i każdy z nich wyrzucił z pasa bombe dymną. Dym zaczął sie ulatniać przysłaniając całą scenę. Było go tak wiele że nikt nic nie widział.
Ludzie na ślepo zaczęli uciekać z rynku. Amon natomiast wraz ze swoimi ludźmi wykorzystując okazje zniknął w kłębach dymu bez śladu.
Respirator Harkona uległ poważnym zniszczeniom. Był bardzo odporny, ale granat rzucony prosto w twarz to zupełnie coś innego. Mimo to i tak elf powinien mówić o szczęściu, że respirator dalej działał i pozwalał mu oddychać. Nie było tu mowy o płynnym oddechu, ale oddychał, a to było najważniejsze. Harkon po chwili się pozbierał. Z jego maski-respiratora ulatniał się niewielki szary dym z powodu uszkodzenia. Elf wstał na nogi i zaczął wypatrywać Amona. Jego jednak nie było... Wszedł na scenę i spojrzał na Baldura, który od razu do niego podszedł.
- Co ci odwaliło?! - krzyknął wampir i go szturchnął
- Będziesz tłumaczyć się przed Lordem osobiście - dodał.
Harkon patrzył na wampira bez słowa.
Nagle do dwójki podszedł Dagon, a za nim w "bańce" lewitował sparaliżowany kultysta.
- Udało mi się go aresztować - odezwał się były legionista.
- Doskonale. Przekaż go do aresztu tymczasowego w zamku Balów - rzekł do niego Hrabia. - A ty udasz się razem ze mną do Malacatha - dodał patrząc na Harkona.
Wszyscy trzej teleportowali się... Wojsko w mieście zaczęli uspokajać sytuację...