Księżniczka Nurbanu przebywała w ogrodach za pałacem gdy katapulty wystrzeliły kamienie. Poczuła ona potężne uderzenie , na tyle mocne ze straciła równowagę i się przewrocila. Towarzyszący jej straznicy natychmiast do niej podbiegli i pomogli jej wstac.
Nie mieli jednak pojęcia co mialo zaraz nastapić. W tym samym momencie w ogrodzie pojawił sie Amon, zmierzał on w kierunku księżniczki.
Strażnicy natychmiast zareagowali na widok tajemniczego jegomościa wystrzeliwując zaklęcia bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Amon uniknął ich i rzucił bombe dymną. Strażnicy nie byli w stanie nic zobaczyć. Mezczyzna wykorzystal to na swoja korzyść aby dopaść ich znienacka i obezwładnić.
Gdy dym opadł księżniczka dostrzegła co sie stało. Amon stał bez ruchu i patrzył na nią swoim martwym wzrokiem spod maski.
- Nie zbliżaj się do mnie! - krzykneła Nurbanu
Amon zlekceważył jej słowa i zaczął zbliżać sie do niej.
Nurbanu widząc zagrożenie zaczęła uciekać w kierunku zamku. Amon ruszył za nią w pogoń.
- Straże! Straże! - krzyczała Nurbanu biegnąc ile sił w nogach, Amon był bowiem tuż za nią.
- Ognia! - krzyknął Krill wymachując buławą
Od razu grad kolejnych kamieni poszybował w niebo i trafił po raz kolejny w ściany zamku.
Cecillia czuła ogromne wstrząsy. W pałac co chwilę uderzały pociski z katapult.
=====
Wojska zbliżały się już do pałacu...
=====
Lord Malacath w tym samym czasie pojawił się w ogrodach. Ujrzał biegnącego w jego stronę Rango, jednak gdy ten zauważył kto przed nim się właśnie pojawił, czarodziej zmienił kierunek biegu. Próbował schować się za ścianą zrobioną z krzewów, jednak na próżno...
- Ro ling! - krzyknął Lord
Wnet dwa pnącze wyrosły spod ziemi i chwyciły obie nogi Rango. Mężczyzna zaczął krzyczeć i wołać o pomoc. Elf zaczął podchodzić bliżej, a liany zaczęły owijać się wokół jego tułowia.
- Zostaw mnie! - krzyknął Rango
Lord Malacath ustal metr przed związanym i przestraszonym czarodziejem.
- Gol... Hah dov!
Krzyk trafił prosto w Rango. Zaczął krzyczeć, jego oczy przez chwilę przybrały żółty kolor. Po kilku sekundach przestał krzyczeć, a liany zaczęły chować się pod ziemię...
- Od teraz jesteś moimi oczami... Moimi rękoma - powiedział niskim głosem Lord.
Rango upadł na kolana przed elfem, który po chwili odwrócił się i zaczął odchodzić. Czarodziej natomiast klęczał i głęboko oddychał...
Malacath szedł przez ogrody wporst do pałacu...
(Ta scena toczyła się kilka minut po tym jak Amon zaczął gonić Nurbanu)
Strażników w pałacu i wokół było bardzo mało. Ciągle jednak biegali przez ogrody i zobaczyli kroczącego w stronę wejścia do pałacu elfa w charakterystycznej masce...
- To Malacath! - krzyknął strażnik
Od razu 10 strażników zaczęło strzelać w stronę Lorda z przeróżnych zaklęć. Czarodzieje ustawili się centralnie przed wejściem do pałacu w jedną linie.
Mężczyźni byli zdziwieni, bo Malacath się zatrzymał, jednak żadne z zaklęć go nie trafiło. Każde zatrzymało się przed jego ciałem. Ostrzał trwał już kilka sekund, zaklęcia ciągle zatrzymywały się przed twarzą elfa.
- To na nic! - krzyknął jeden ze strażników
Nagle strażnicy przestali atakować. Nastała cisza. Przez pewną chwilę cała grupa czarodziejów słyszała jeszcze wytłumione odgłosy uderzenia pocisków.
- Głupcy... Od początku widzieliście że tak to się skończy... - rzekł nagle Malacath niskim i pewnym głosem
Po tych słowach zaklęcia, które wciąż lewitowały przed Lordem, poleciały prosto na wrota pałacu. Wfota otworzyły się na oścież.
- Co się dzieje! - krzyknął kolejny strażnik
Mrok Lorda był tak duży, że wsiąknął do ich umysłów. Każdy z 10 strażników widział zjawy, widma i inne nieistniejące rzeczy, a wokół siebie widział tylko czarną mgłe. Po chwili strażnicy zaczęli atakować siebie nawzajem. Malacath natomiast przeszedł środkiem i szedł do wrót pałacu...
Amon tymczasem cały czas był w trakcie pogoni za Nurbanu. Księżniczka nie miała pojęcia co zrobić. Próbowała rzucac zaklęciami aby go spowolnić ale na próżno ponieważ Amon doskonale ich unikał za każdym razem.. Nagle jednak biegnąc przez korytarz Nurbanu dostrzegła dwóch strażników.
- Pomocy! Straże! - krzyczała
Straznicy od razu zwrócili sie w jej stronę. Zauważyli co sie dzieje. Gdy Nurbanu przebiegła, oboje zagrodzili drogę Amonowi.
- Stój! Jesteś aresztowany!
- Słyszalem to już wiele razy.. - odparł mrocznym tonem Amon i blyskawicznie obezwładnił oboje straznikow którzy upadli na ziemie sparaliżowani.
Problem tkwił jednak w tym że Nurbanu zniknęła mu z oczu. Na chwile zatrzymał się i rozejrzał sie dookoła nasłuchując. Po chwili wolnym krokiem ruszył dalej do przodu.
Tymczasem w pałacu...
- Pani! Atakują nas! - krzyknął strażnik do siedzącej na tronie Cecilli
- Nie mamy wojska! Musimy uciekać! - mówił drugi
- Coś jest nie tak... - mówiła Cecillia trzymając się za głowę z zamkniętymi oczami
- Czuje... Chłód - dodała i otworzyła oczy, jej źrenice wyraźnie się zmniejszyły
Kobieta ujrzała Lorda Malacatha wchodzącego do jej pałacu. Strażnicy w mgnieniu oka podnieśli się do góry i zaczęły być duszeni.
- Cecillio... Nareszcie się spotykamy - rzekł Lord niskim głosem.
Nagle strażnicy upadli martwi na posadzę. Elf i kobieta mierzyli się wzrokiem.
- Malacath... To ty zabiłeś Regisa - powiedziała Cecillia schodząc z tronu z różdżką w ręku.
Lord zrobił kilka kroków w przód i bez słowa ustał kilka metrów przed nią. Następnie odpowiedział.
- Przykro mi z powodu Neclara. Z pewnością teraz byłby po mojej stronie... - z jego lewej dłoni zaczął wylatywać malutki, czarny, mroczny dym
Kilka godzin w przeszłości, przed atakiem na wyspę Cecilii..
- To Tempus, to znikniecie Tempusa powoduje taki wygląd nieba a nie inny.. - odparł Agreggor
Jay przysłuchiwał się uważnie, Jonathan również.
- Co? - spytali
- Tempusa porwano, z tego co mówiłeś ten cały Hunter porwał Tempusa, jest teraz zamknięty w jakimś wymiarze, do końca nie znam jego lokalizacji, to zaawansowana mroczna i przeszła magia.. - odparł Agreggor
- Skoro jakieś istoty pozawymiarowe, nie z naszej krainy porwały istotę czasową, to jakie mamy szanse na przywrócenie nieba do normalności? - odparł Jonathan
- To zielone niebo to tylko początek. Niedługo zacznie się ostateczny koniec, gdy linia czasu powoli ulega degradacji, doświadczymy tutaj, w krainie wielkich załamań pogodowych, ogromne tornada i powodzie. To początek końca - odparł z grozą Agreggor.
- Muszę wziąć małą drzemkę.. przemyśleć to wszystko.. pomedytować.. - odparł Jonathan
- Ja chyba też... - powiedział Jay
Minęło kilka godzin...
Coś zbudziło czarodziei.
- Co do licha? - krzyknął Agreggor
- Atakują wyspę! Dowiedzieli się o Cecilii! - krzyknął Jay wstając z łóżka.
Czarodzieje wybiegli z domu...
Amon powoli idąc przez korytarz rozglądał sie za ewentualnymi śladami które mogła zostawić po sobie Nurbanu. Nagle zatrzymał sie w miejscu i popatrzył na drzwi do jednej z sal. Otworzył je i wszedł do środka pomieszczenia. Jego kroki były niezwykle twarde i dobrze słyszalne. Pomieszczenie w ktorym sie znalazł bylo przyciemnione. Wyglądało jak stary magazyn. Znajdowało się tu bowiem wiele starych zakurzonych mebli i przedmiotów. Nie było w tym nic niezwykłego ze to właśnie tu ukryła sie Nurbanu..Schowała sie pod dębowym stołem próbując opanować swoje emocje i nie wydać swojej kryjówki. Dobrze widziała jak Amon nadchodzi... jest coraz blizej. Patrzyła na jego kroki..
Amon nagle zatrzymał się obok miejsca w którym Nurbanu się schowała. Księżniczka przełknęła ślinę. Bardzo sie bała..
Amon jednak nagle ponownie ruszył do przodu w głąb pomieszczenia.
Nurbanu już chciała odetchnąć z ulgą gdy nagle poczuła ucisk. Jakaś siła wyrwała ją z pod stołu i uniosła gwałtownie w powietrze. Nie mogła w ogóle kontrolować swojego ciała.
Nie trudno było sie domyśleć że był to Amon , który wyczuł księżniczkę ukrytą pod stołem.
- Co... jak ty.. jak to robisz... - wystękała Nurbanu zwijając sie z bólu.
Amon samym gestem reki był w stanie przejąc kompletną kontrolę nad jej całym ciałem.
Mężczyzna zaśmiał sie mrocznie zaciskajac palce u dłoni jeszcze mocniej.
Nurbanu czuła jakby była zgniatana przez walec. Ból byl niewyobrażalny. Pierwszy raz w zyciu spotkala sie z takim rodzajem magi. Amon byl w stanie zrobic z Nurbanu co tylko zechciał... Teraz bylo jasne ze nie jest on zwyklym czlowiekiem...
Nagle Amon rzucił księżniczkę z powrotem na ziemię. Dziewczyna zaczęla aż plakac z bolu. Amon samym gestem ręki zaczal bowiem wykręcać jej ramiona na wszystkie strony..
- Zaraz poznasz na własnej skórze co to znaczy dostapić oczyszczenia.... - rzekł mrocznym tonem powoli pochodząc do swojej ofiary.
- Malacath - powiedział z grozą Agreggor, gdy zobaczył elfa na wyspie w oddali.
- Co teraz?! - panikował Jay
- Musimy bronić Królowej - odparł Agreggor
- Deportuję się do księżniczki Nurbanu, wy sprawdźcie co z Cecilią - powiedział Jonathan
Chłopak deportował się w pobliże komnaty Nurbanu. Usłyszał przeraźliwy krzyk, postanowił szybko wejść do środka.
Amon tymczasem stanął za plecami Nurbanu którą cały czas trzymał w swoim magicznym uscisku. Chwycił ją jedną ręką za szyje, a drugą rękę uniósł do góry. Zamierzał odebrac jej całą magiczną moc..
- Ręce do góry, stój! Puść ją! - wykrzyknął Jonathan, celował w Amona swoją różdżką.