- Laver, wyruszę już ze swoją armią atakować Coruscant. Dołącz do nas.
Tymczasem Anakin dostał wiadomość: fregaty na orbicie Coruscant zostały zniszczone!
Zdenerwowany Anakin kazał klonom kazać świętującym rozejść się do bezpiecznych miejsc, oraz Klony miały obstawić miejsca gdzie znajdują się cywile.
- Ignisie spotkamy się na miejscu - rzekł Laver
( dziś już nie bedę komentować ;p)
Kilku zwiadowców zostało wysłanych na orbitę. Zobaczyli gigantyczną flotę CIS.
Na Coruscant został wzniesiony alarm...
Ignis ze swoją armią, droidami, szkieletami i Geonosianami zbliżał się Do Coruscant.
Po chwili Klony zajęly pozycję i czekali na ruchy wroga, oraz na rozkazy... Na niebie można było dostrzec statki wroga.
Anakin udał się na plac szkoleniowy , aby pomóc ewakuować młodzików, po czym pobiegł do innych Jedi.
Statki Ignisa były cały czas w jednym miejscu.
- Czekać...
Mitris odnalazł Anakina
-Cicho dość... Nie ruszają się z miejsca.
Ignis wydał rozkaz by statek, w którym znajdowała się połowa jego armii szkieletów wyruszył i wylądował na Coruscant. Statek nie miał atakować.
W statek uderzyła bomba. Zatrząsło
-Chwila... nie atakują- powiedział Mitris.